wujcio Stefan wujcio Stefan
466
BLOG

Wara od umów śmieciowych !

wujcio Stefan wujcio Stefan Gospodarka Obserwuj notkę 4

W Polsce kryzysu nie ma. Mamy zieloną wyspę i suchą stopę, bo rządzi nami Donald Tusk. Polacy są z siebie dumni, są Europejczykami i nie muszą się wstydzić przed sąsiadami zza Odry. A jeśli jakiś kryzys przyjdzie, to dlatego, że Kaczyński obniżył podatki. Tak właśnie. Obniżył skurczybyk składkę rentową o 4,5 pktów procentowych, przez co Polacy musieli wyjadać kit z okien, taki z niego drań. No i podstawowa stawka PIT o jeden punkt procentowy. Stąd nie dziwota, że nasz dzielny rząd musi podjąć samoobronę przed taką obstrukcją.

Gwiazdowski na swoim blogu pisze, że pewien akademicki specjalista od indian Abkani, wędrownych plemion Xinjiangu czy innych Hotentotów, etnolog przypadkiem pełniący rolę doradcy ekonomicznego premiera, M. Boni domaga się "oZUSowania" "umów śmieciowych", czyli umów zleceń i umów o dzieło. Dotychczas było bowiem tak, że z umowy o pracę brutto potrącano łącznie 18,71% na różnorakie ZUSy (zanim ten podły Kaczor obniżył składkę rentową, z brutta odpadało 23,21%, ale potem nastały mroczne czasy zusowskiego średniowiecza, które panuje do dziś). Jeśli pracownik opłacał ZUS z tytułu umowy o pracę i miał jakieś zlecenie na boku, nie musiał z tego zlecenia płacić ZUS chyba, że zlecenie było jego jedynym źródłem dochodu. Stwarzało to sytuację, w której, o zgrozo, taki delikwent oddawał państwu z tego zlecenia zaledwie składkę zdrowotną i podatek dochodowy. A że kasy w budżecie mało a i Rostowskiemu pomysłowość się kończy jeśli chodzi o księgowe czary-mary, trzeba podnosić podatki. A jak ogłupić i tak niezbyt lotnego wyborcę, by oddawał forsę i jeszcze się cieszył?

Zapodać narrację o umowie śmieciowej. Nie wiem, kto wymyślił ten termin, ale jak go spotkacie, potraktujcie go widłami. Państwo z definicji będzie dążyło do tego, żeby wszyscy byli zatrudnieni na umowie o pracę. Spokojnie, nie dlatego, żeby przychylić nam nieba, tylko dlatego, że z umowy o pracę zabiera spokojnie ponad 50% urobku. W przypadku umów cywilnoprawnych (śmieciowych)  jednak znacznie mniej, szczególnie jeśli wykonywane są dodatkowo, ponad umowę o pracę czy też przez studentów. Stąd też pejoratywne określenie: umowa jest śmieciowa, ale tylko z punktu widzenia pana Boniego, który musi mieć forsę na limuzynę, kawiorek i samolot dla pana premiera dwa razy w tygodniu na linii Gdańsk-Warszawa. Nie dajcie sobie wmówić, że to dla waszego dobra. Że to dlatego, że panu Boniemu grube krople potu schodzą z zafrasowanego nad śmieciowością tych umów czoła. Że tak bardzo chce nam przychylić nieba, że wszystkie zlecenia nam wymieni na etaty. Jestem studentem, pracuję na zleceniu i dobrze mi z tym. Dla większości takich jak ja nie istnieje dylemat "zlecenie" czy "etat", tylko "zlecenie" albo brak "roboty". Co więcej, nie sądzę, by ktoś, kto teraz pracuje na etacie i po robocie jeszcze na zleceniu kosztem czasu wolnego dalej to robił, dostając de facto dwa razy mniej (bo taki będzie skutek pełnego oskładkowania dodatkowych zleceń). Wskutek tego rozwiązania budżet dostanie grosze a cała masa roboty nie zostanie wykonana, bo się to po prostu nie opłaci. Ani pracodawcom, ani potencjalnym pracownikom. Swoją drogą, nie miałem w ręku teczki pana ministra, ale gdyby mu ozusować to, co dostawał od SB, pewnie odechciałoby mu się donosić.

Czy "opinia publiczna" łyknie narrację o tym, jak to władza chce im przychylić nieba z tymi umowami śmieciowymi? Ta zatrudniona na etatach pewnie tak. A sami bezpośrednio zainteresowani? Cóż, nawet, jeśli z początku będą przychylni, bardzo szybko im się odechce, jak zamiast umowy o pracę ktoś po prostu nie przedłuży im zlecenia. Albo przy stałym wynagrodzeniu brutto dostaną dwa razy mniej netto. By żyło się lepiej.

Lubię rano zaparzyć sobie kubek obrzydliwej kawy, poprzeglądać wiadomości z mainstreamowych serwisów informacyjnych i potłumaczyć z orwellowskiego na nasze. Ostatnio coraz częściej gram na basie. Moja strona jest warta2,73 Mln zł

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka