Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki
51
BLOG

O tym, dlaczego należy mordować pomysłodawców długiego weekendu

Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki Kultura Obserwuj notkę 4

Od paru dni na łamach "Dziennika" przeczytać możemy o tym co znani, sławni i lubiani (Cymański?) porabiać będą w zbliżający się długi kwietniowo-majowy weekend. Przeczytamy więc o tym, kto będzie łowił liny i szczupaki, bawił się kolejką elektryczną, komu uda się wreszcie spotkać z ukochaną żoną, na którą przez nawał pracy w ostatnim czasie jakoś nie było czasu, przeczytamy o tym, kto będzie mimo długiego weekendu ciężko pracował, a kto wyciągnie na wierzch swoje grube brzucho i zacznie je, ku uciesze gawiedzi, opalać. Wszystko dobrze i pięknie, cała Polska raduje się i niebiosom dziękuje za prawie dwa tygodnie wolnego. Ale. Małe, osobiste ale.

Studiuję w Krakowie, więc korzystam z krakowskich bibliotek. Słynna na całą Polskę, by nie powiedzieć świat, Biblioteka Jagiellońska, zamyka swoje wnętrza dla wszystkich już... od jutra! To jakiś żart, totalny absurd, jakaś żenada. Owszem, teoretycznie jutro jeszcze można na korytarz Jagiellonki wejść, ale tak szczerze mówiąc to nie bardzo wiadomo po co - chyba żeby pooglądać sobie zatrudnionych tam ochroniarzy. Tych, którzy chcieliby (co tam chcieli! mówię tutaj przecież o sobie, a więc o tym, który MUSI) skorzystać ze zbiorów biblioteki spotkać może tylko jeden z owych ochroniarzy zagradzających drogę. Owszem, rozumiem. Każdemu wolno odpocząć, pójść na urlop. Ale - proszę wybaczyć wulgaryzmy - no kurwa mać, żeby zamknąć jedną z rzekomo najważniejszych i największych bibliotek w kraju na prawie dwa tygodnie?!!! Doprawdy, nie mam słów. Po prostu nie mam słów. Przygotowuję pracę naukową, terminy oczywiście naglą. Oczywiście, sam sobie jestem winien, sam sobie zgotowałem ten los. Oczywiście. Zbieram jednak materiały od dłuższego czasu, a na dzień jutrzejszy przygotowany już miałem aparat cyfrowy (specjalnie na tę okazję pożyczony, bo własnego nie posiadam), by sfotografować potrzebne mi artykułu ze starych dzienników. Ale nic. Długi weekend dla pracowników Biblioteki Jagiellońskiej zaczyna się już jutro. I potrwa, oczywiście, do okresu po-weekendowego. Absurd. Absurd. Absurd tym większy, że na przykład Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Krakowie (w której niestety nie ma potrzebnych mi czasopism) zamknięta jest tylko i wyłącznie pierwszego i trzeciego dnia maja. Czyli tak, jak zamykać się biblioteki powinno.

Naprawdę, niezrozumiałe dla mnei jest to wszystko. Pieklę się i, mówiąc naprawdę eufemistycznie, denerwuję, bo terminy gonią, a przede wszystkim dlatego, że w długi kwietniowo-majowy pseudo-weekend (bo co to za weekend trwający 9 dni?!) chciałem poświęcić się pracy. No ale cóż, nawet w Urzędzie Gminy w Jelonkach Dolnych nie uświadczysz tylu dni wolnego co w - jakże istotnej dla wielu osób! - Bibliotece Jagiellońskiej.

Czytałem kilka dni temu "O bibliotece" Umberto Eco (kolejny absurd: książeczka niespełna 50stronicowa wydana przez Świat Książki w cenie 12 złotych; przeczytałem ją w pół godziny w Empiku). Eco opisuje tam anty-bibliotekę, antyutopijną wizję najgorszej biblioteki świata. Czytając ten opis pomyślałem, że jak ulał, w wielu punktach opis ten pasuje do Biblioteki Jagiellońskiej (np brak bezpośredniego dostępu do zbiorów bibliotecznych, długotrwałe oczekiwanie na zamówione egzemplarze, utrudnianie na wszelkie sposoby dostępu do książek itd.). Teraz, w związku z perypetiami weekendowymi, jestem tego pewien. To chyba najgorsza biblioteka świata.

Wybaczą państwo emocjonalność i autobiografizm tego postu, ale naprawdę - Jagiellonka to Kafkowski moloch doprowadzony do skrajnej, absurdalnej, niewyobrażalnej postaci. Brak mi słów.

Publikacje m.in.: Dziennik, Rzeczpospolita, Ha!art, Studium, Arte, Witryna Czasopism, ARTpapier, Portret, [fo:pa], Literacje. Stale współpracuje z Witryną Czasopism, ARTpapier.pl, Studium i Wirtualną Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura