Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki
72
BLOG

Kopernik bluźniercą, Darwin nieukiem, a neurobiologia spiskiem p

Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki Kultura Obserwuj notkę 2

Szkoda, że dopiero teraz sięgnąłem po styczniowy numer „Dialogu” – w przypadku pism jest, jak wiadomo, tak, że to, co nie zostanie ocenione, docenione, opisane i zareklamowane w chwili, gdy dany produkt znajduje się na rynku, ginie bezpowrotnie w chwilę po tym, jak z tego rynku znika. Nie mówię tutaj tylko o dziennikach i tygodnikach, które mają okres przydatności właściwie, odpowiednio, jedno- i siedmiodniowy, a więc to, że opisywałem poniżej starsze numery „Newsweeka” czy, o zgrozo!, ubiegłoroczne wydanie „Dużego Formatu” zakrawa na jakiś absurd i totalne nieprzystosowanie do (medialnej?) rzeczywistości. Tak więc nie mówię tutaj tylko o dziennikach czy tygodnikach kolorowych, ale także, niestety, o pismach literackich, pismach specjalistycznych, niszowych, nieskonakładowych. Omawianie, czy nawet wspominanie, o takich „starociach” jak styczniowy numer „Dialogu” zdawać się może cokolwiek dziwnym.

Co z tego, skoro o numerze tym wspomnieć koniecznie trzeba i odesłać do niego takich jak ja spóźnialskich, którzy do niego nie zagrzeli w ogóle. Temat przewodni numeru to „Zbrodnia szuka ofiary”; numer, jak łatwo się domyślić, poświęcony jest więc przemocy, agresji, zbrodni itd. Ale nie tylko, bo jak w każdym „Dialogu”, również liczne tematy poboczne, które nie mniej interesujące od tematu numeru. Zacznijmy jednak od przemocy. Dział otwiera sztuka „Nieopłacalne” debiutującej dramaturgicznie Małgorzaty Rokickiej. Historia inspirowana notką prasową, opowiadająca o dwójce nastoletnich bandytów, dresiarzy, którzy wyrzucają z pędzącego pociągu nastoletnią Kasię, przypadkową współpasażerkę, która dość łatwo mogła (czy rzeczywiście mogła?) uniknąć tej głupiej śmierci, ale do samego końca chyba – podobnie jak niejeden czytelnik – wierzyła, że tak naprawdę nic się jej nie stanie, że to wszystko to może jakiś niezbyt zabawny, dziecinny żart, nastoletni wygłup. Jeden z oprychów, w ostatniej scenie, już po wszystkim, opowiada: „W Warszawie poszliśmy do knajpy na piwo. I na bilard... nie, nie na bilard, na piłkarzyki. I do kina, na taki film o policjantach... nie pamiętam tytułu. Dobry w każdym razie był. Ten palant Ogryz zasnał, on zawsze zasypia w kinie. Kretyn. Za to w McDonaldzie się ożywił. Nie pamiętam, co jadłem, ale to chyba nieważne. Ale najfajniej to było wieczorem. Wjechaliśmy na trzydzieste piętro Pałacu Kultury. Nigdy nie widziałem świata z tak wysoka. Nigdy, przysięgam. To było takie piękne, takie... nie wiem, słów mi brakuje. Ale czułem się tak, jakbym był bliżej Boga. Tak. Gdybym mieszkał tak wysoko, gdybym codziennie oglądał świat z wysokości trzydziestu pięter, to byłbym lepszym człowiekiem”. Po lekturze całości – robi wrażenie.

Najmocniejszym punktem numeru jest jednak sztuka „Kop” napisana wspólnie przez Andresa Veiela i Gesine Schmidt – przerażająca, dojmująca historia morderstwa chłopaka z sąsiedstwa, chłopaka zamordowanego przez swoich rówieśników, przez znajomych z tej samej wioski, znajomych, wśród których przez lata dorastał, z którymi wspólnie chodził do szkoły i budował domki na drzewach. „Kop” to – jak to określili w tytule swojego tekstu Włodziemierz Nowak i Friederike Lippold – „sceny codzienne z Dolnej Brandenburgii”, to przygnębiający, bolesny, depresyjny obraz współczesnych Niemiec Wschodnich skażonych biedą, ksenofobią, nacjonalizmem, obrazek z życia społeczności, która wie, że skazana jest na niepowodzenie, że pozbawiona została jakichkolwiek perspektyw na przyszłość, że nic gorszego już nie nastąpi, że nie ma już sensu kochać i współczuć, skoro jedyne uczucia, jakie rządzą mieszkańcami dawnych DDRów to frustracja i rodząca się, wybuchająca w końcu, agresja. Naprawdę mocna, ważna sztuka.

Warte lektury są teksty towarzyszące zamieszczonym w styczniowym „Dialogu” dramatom. Odnośnie „Kopa” zacytuję fragment tekstu Elżbiety Ogrodowskiej-Jesionek: „Fatalnej nocy pili wódkę i piwo w towarzystwie innych osób. Zaczęło się od tego, że Marco zażądał od Marinusa, aby przyznał, że jest Żydem. Marinus jąkał się zdenerwowany, wreszcie ustąpił. Przez kilka godzin Marco, Marcel i ich kumpel Sebastian znęcali się nad Marinusem. Na koniec zawlekli go do opuszczonej chlewni, pozostałej po tamtejszym pegerze. Marcel kazał Marinusowi gryźć krawędź betonowego koryta. Widział podobną scenę w filmie American History X. Tam skinhead położył postrzelonego czarnoskórego głową na krawężniku i skoczył na nią. Marcel miał na nogach ciężkie sznurowane buty. Skoczył na głowę Marinusa. Mimo obrażeń Marinus ciągle jeszcze żył. Marco zdecydował, żeby go dobić. Marcel zrzucił mu na głowę trzydziestokilowy pustak. Dwa razy. Potem wspólnie zagrzebali ciało w dole z obornikiem. Wrócili rowerami do domu i poszli spać”.

W swoim tekście Ogrodowska-Jesionek opisuje więcej dramatów opisujących przemoc i agresję, zajmuje się między innymi również zamieszczoną w tym numerze „Dialogu” sztuką Thomasa Freyera „Amok moja dziewczyna” – moim zdaniem to najmniej interesujący z tekstów w numerze, niemniej wart jest on uwagi i, wraz z komentarzem Ogrodowskiej-Jesionek, zyskuje on zdecydowanie na wartości: „Skoro rodzice nie radzą sobie z teraźniejszością, jakże one same nie mają lękać się przyszłości. >>Maturę zdadzą tylko nieliczni<< - straszą nauczyciele. Szkoła to skostniała instytucja, odwołuje się do wydumanych wartości z zamierzchłej przeszłości. To instytucja skompromitowana. Wszyscy nauczyciele byli tajnymi współpracownikami Stasi. I nie mieli dość odwagi, aby się do tego przyznać. Dlatego dzisiaj można śmiać się im w nos i kłamać. Namalować swastykę – żeby zaprotestować, żeby dokuczyć starym, żeby ich sprowokować. Nie ma już nic, co dałoby się szanować i kochać. Nie ma ojczyzny. Młodzi żyją w kraju, który się rozpadł i nie jest w stanie scalić się na nowo. Brakuje instynktu. Przeważa entropia. Domy się rozsypują, ludzie się rozpraszają. Jest coraz zimniej”.

Z tekstów towarzyszących na pewno warto również przeczytać wspomniane „Sceny codzienne z Dolnej Brandenburgii”, które są swego rodzaju rozbudowanymi przypisami do dramatu „Kop” – oprócz wyjaśnienia fragmentów dramatu, które dla polskiego czytelnika mogłyby być niezrozumiałe, autorzy nakreślają szerszy kontekst, opisują obecne życie we Wschodnich Niemczech, przytaczają inne przykłady tragicznych wydarzeń („Sabine H. [...] zamordowała dziewięcioro swoich dzieci, zakopując noworodki w doniczkach na balkonie. Ostatnie tego lata. Kwiaty podlewała. Podobno nikt z bloku, ani mąż, ani lekarz nie zauważyli, że była dziewięć razy w ciąży. [...] W zachodnich landach sprawę skwitowano krótko >>typowe dla Wschodu<<”).

Frapujące są również dwa teksty związane z ostatnim spektaklem Krystiana Lupy, „Na szczytach panuje cisza” Thomasa Bernharda. Jacek Hołówka, w świetnym tekście „Fałszywy geniusz” zajmuje się sztuką Bernharda (interpretacja, której – jestem pewien – mógłby Hołówce pozazdrościć nie jeden krytyk teatralny), a przy okazji rozprawia się z dekonstrukcjonistami. Przytoczmy fragmenty tej rozprawy, jako że lektura to przednia, a i myśl niezwykle ważka: „Własne impresje, frustracje i żądania, własne skojarzenia i napuszony bełkot przedstawiają jako nową, głębszą prawdę. Twierdzą jednocześnie, że żadna inna trwała, naukowa i korespondencyjna prawda nie istnieje. Świat jest tylko zbiorem mitów, fabuł, narracji, replik i powątpiewań. Kto żąda niezmienników poznawczych i wierzy w kumulację wiedzy, jest metafizycznym dogmatykiem i powinien być wyrzucony poza krąg myśli swobodnej i twórczej. [...] Wystarczy zżymać się i oskrżać. Tym tonem można powiedzieć wszystko. Jeśli nauka ma podejmować eksploracje odważne i nowatorskie, to na początek trzeba zakwestionować jej fundamenty. Wolno twierdzić, że Ziemia jest płaska, Kopernik to bluźnierca, Darwin był nieukiem bez teoretycznych poprzedników, empiryzm i pozytywizm to programy imperializmu poznawczego, a neurobiologia to spisek przeciwko religii”. Takich fragmentów jest w tekście Hołówki więcej, właściwie cały esej złożony jest z takich fragmentów.


*

[Pierwotna wersja tekstu (ze zmianami "na lepsze", ale ze skróconymi cytatami) ukazała się w Witrynie Czasopism. Do przeczytania tutaj: http://witryna.czasopism.pl/pl/gazeta/1091/1226/1369/ ]

Publikacje m.in.: Dziennik, Rzeczpospolita, Ha!art, Studium, Arte, Witryna Czasopism, ARTpapier, Portret, [fo:pa], Literacje. Stale współpracuje z Witryną Czasopism, ARTpapier.pl, Studium i Wirtualną Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura