Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki
87
BLOG

O tym, jak zostałem trupem, który oddycha i pierze skarpetki

Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki Kultura Obserwuj notkę 2

Czasami, kiedy umiera miłość, umiera człowiek. Mniej lub bardziej dosłownie, mniej lub bardziej metaforycznie. Przestaje jeść lub przynajmniej zmienia swoją dietę. Więcej tłuszczy lub mniej. Więcej owoców lub więcej smażonego mięsa. Winogrona zielone zamiast białych lub odwrotnie. Przestaje odwiedzać swoich znajomych, zamyka się w czterech ścianach, nie podnosi słuchawki telefonu, nie odpowiada na pukanie do drzwi. Nie chodzi na imprezy, rezygnuje z alkoholu, rezygnuje z rozmów. Otwiera usta, gdy naprawdę tego potrzebuje. Jeśli potrzebuje alkoholu, pije go sam. Całuje się z lustrem, przytula się do poduszki. Przestaje płakać, bo przestaje wykonywać wszystkie czynności zbędne. Czynności zbędne to te, które nie są konieczne, by przetrwać. Przeżyć, egzystować. Minimum egzystencji – po śmierci miłości pojęcie to nabiera głębszego sensu. Nabiera nowych znaczeń, sięga do innych, niedostępnych dotąd, wymiarów. Człowiek, który umiera, mniej lub bardziej metaforycznie, śpi. Leży, ale nie odpoczywa. Śpi, czasami śni, ale nie po to, by sprawiały mu sny przyjemność. Bo przyjemność jest uczuciem zbędnym. Uczucia są zbędne. Uczucie głodu jest zbędne, niezbędne jest jedzenie od czasu do czasu. Uczucie senności jest zbędne, niezbędny jest sen od czasu do czasu. Sen w nadmiarze, nieustanny sen. I wędrówka miastem, przechodzenie od miejsca do miejsca, mijanie ulicy i jeszcze jednej ulicy, błądzenie po zaułkach, przechodzenie mostów, odwiedzanie przypadkowych kafejek, wchodzenie do kina na filmy, o których nie wiemy nic lub, które widzieliśmy już tyle razy.

„Z początku to tylko znużenie, zmęczenie, jakbyś nagle spostrzegł, że już od dawna, od wielu godzin, jesteś ofiarą podstępnej dolegliwości, otępiającej, w małym stopniu bolesnej, a jednak nieznośnej; ogarnia cię mdłe i dławiące uczucie, że jesteś pozbawiony mięśni i kości, że jesteś workiem gipsu pośród innych worków gipsu.”

W dniu egzaminu nie wstajesz z łóżka. Leżysz, nie ruszasz się. „To nie jest gest premedytacji, to w ogóle nie jest żaden gest, lecz brak gestu, to gest, którego nie robisz, to gesty, których robienia unikasz”. Budzik dzwoni jeszcze kilka minut, czekasz aż przestanie, bo musi kiedyś przestać. Leżysz. Nie idziesz do przyjaciół, by, jak macie w zwyczaju, spotkać się w kawiarni. Nie odpowiadasz na ich liściki, które wsuwają do pokoju przez szparę pod drzwiami do twojego mieszkania. Na miasto wychodzisz tylko nocą. Czasami błądzisz przez całą noc. Bez celu, bez skutku. Bez pomysłu, bez sensu. Bez zbędnych pytań, bez prób udzielania odpowiedzi. Potrafisz całą noc stać przy barze, pić wino lub kawę. Jedynym towarzyszem twojego siorbania jest kobieta lub mężczyzna usłużnie stojący na zabarowym posterunku. Gotów na każde twoje wezwanie. Kawa. Papierosy. Wino. Pijesz, palisz, nie mówisz. Nie zastanawiasz się. Na nic nie czekasz, niczego nie pragniesz. Skończyły się ambicje, skończyły się pomysły na życie. Cały świat żyje tak, jak dawniej, tak, jak dotąd. Twoja obojętność niczego i nikogo nie zmienia, twoje milczenie nie powoduje, że ktoś inny mówi więcej, godziny, które spędzasz w łóżku, nie zmieniają rozkładu dnia kogokolwiek innego. Pozostali studenci wciąż zdają kolejne egzaminy, spotykają się w kawiarniach, rozmawiają głośno i dużo, przekrzykując się nawzajem, pijąc alkohol, kochając się, jedząc tanie, niezdrowe obiady na mieście. Dla ciebie „wszystko jest ciężarem, buczeniem bezwładem. Osuwasz się. Zapadasz w sen”.

„Żadnej hierarchii, żadnych upodobań. Twoja obojętność jest nieugięta: szary człowiek, któremu szarość nie przywodzi na myśl szarzyzny. Niepozbawiony wrażliwości, lecz obojętny. Przyciąga cię woda, ale i kamień; ciemność, ale i światło; upał, ale i chłód. Nie ma nic poza twoją wędrówką i twoim spojrzeniem, które na coś pada i po czymś się prześlizguje, nieczułe na piękno, na brzydotę, na to, co znane, co niespodziewane i zwraca jedynie uwagę na połączenie kształtów i świateł, które powstają i znikają, bezustannie, wszędzie, w twoim oku, na sufitach, u twoich stóp, w wodzie, na kamieniu, pośród tłumów.”

Każdego ranka pierzesz swoje skarpetki. Mniej niż dwa razy w miesiącu zmieniasz pościel.

Opuszczasz Miasto. Wracasz do rodziców. Budzisz się po to, by jeść. Rodzice mówią mało, pracują. Nie mają czasu na głupoty, na rozmowy. Tobie to odpowiada, bo nie musisz odpowiadać na pytania, których nie postawiono. Wylegując się w łóżku słyszysz jak pracuje wieś. Popołudniami wyruszasz na spacer. Czasami zapuszczasz się do lasu. Siadasz, przyglądasz się. Milczysz, przede wszystkim nie rozmawiasz z samym sobą. Słuchasz nawołujących się ochryple ptaków, drżenia wielkich drzew, samotnego wieśniaka i jego jabłkowitego konia. Podziwiasz drzewa. Drzewo. „Możesz być sobie bogiem psów, bogiem kotów, bogiem biedaków, wystarczy ci smycz, płucka, trochę grosza, ale nigdy nie będziesz panem drzewa. Sam zechcesz stać się drzewem”. Po kilku miesiącach wracasz do Miasta. Nic się nie zmienia. Nic się nie zmieniło, oczywiście.

„Nie umarłeś. Nie oszalałeś.”

Stanisław Lem w wywiadzie dla „Lampy” mówił o ekranizacji „Solaris”: „Nie przypuszczałem, że ten bałwan, przepraszam, reżyser, wykroi z tego jakąś miłość, to mnie dość irytowało. Miłość w kosmosie nie zajmuje mnie zupełnie”. Miłość w „Człowieku, który śpi” Georgesa Pereca nie zajmuje nawet jednej strony. Sytuacja życiowa, egzystencja, obojętność, życie do złudzenia przypominające śmierć głównego bohatera sprawiają jednak, że na siłę nawet staramy się doszukać w tej sytuacji jakichś powodów, racjonalnych wyjaśnień, przyczyn takiego stanu rzeczy. „Rzeczy”, inny utwór Pereca, opowiadał o mężczyźnie i kobiecie, którzy pożądali przedmiotów, owładnięci byli manią posiadania przedmiotów zbytku i luksusu, ich pragnienie było nienasycone. Paradoksalnie, „Człowiek, który śpi”, jest, w moim odczuciu, książką dużo bardziej „żywą” (cokolwiek to oznacza). Można by zapytać – co to za życie? – i nie będzie to pytanie chybione. Jednak nie o jakość życia (czy „nie-życia”) tutaj idzie. „Rzeczy” to ludzie, którzy gromadzą przedmioty martwe, zasłaniają się nimi, odgradzają przed światem. Budują sobie za życia trumnę z przedmiotów, w tej trumnie pragną pozostać już do końca, a kto wie czy nie dłużej. „Człowiek, który śpi” żyje, ale żyje „inaczej”. Bo miłość umarła? Bo postanowił się zbuntować, pójść pod prąd, a więc położyć się do łóżka? Bo przeprowadza eksperyment na żywym organizmie, na samym sobie? Bo bada gdzie jest granica? Nie wiemy dlaczego.

I nie pytanie „dlaczego” jest pytaniem najważniejszym. Ważniejsze będą pytania – w jaki sposób, jak długo mu się to uda, czy jest w swym „buncie” (depresji? szaleństwie?) autentyczny? Co jeszcze ciekawsze to to, że „Człowiek, który śpi” jest epizodem z własnego życia, który Perec postanowił opisać nie używając, jak głosi legenda, ani jednego własnego słowa. Mamy więc przed sobą utwór autobiograficzny złożony z kryptocytatów z całej literatury światowej. Odnajdziemy więc zdania z Kafki, Melville’a, Joyce’a, Manna, Dantego itd. Więcej szczegółów na temat konstrukcji powieści odnajdzie czytelnik w bardzo ciekawym posłowiu autorstwa tłumaczki „Człowieka”, Anny Wasilewskiej. Ja, na zakończenie, nie omieszkam się państwu polecić lektury całości. Bo bez wątpienia warto jest poddać się tej swoistej hipnozie, próbie zahipnotyzowania czytelnika przez Georgesa Pereca (narracja w drugiej osobie liczby pojedynczej! – wrażenie jakby autor mówił do nas, jakbyśmy to my byli głównym bohaterem). Doskonałe studium samotności, obojętności, negacji, depresji, braku poczucia braku.

[Georges Perec, Człowiek, który śpi, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004]

*

[Tekst jest pierwotną wersją "recenzji impresyjnej", która w nieco zmienionej formie ukazała się na stronach internetowych Polskiego Radia. Do przeczytania tutaj:

http://polskieradio.pl/kultura/ksiazka/artykul6742.html ]

Publikacje m.in.: Dziennik, Rzeczpospolita, Ha!art, Studium, Arte, Witryna Czasopism, ARTpapier, Portret, [fo:pa], Literacje. Stale współpracuje z Witryną Czasopism, ARTpapier.pl, Studium i Wirtualną Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura