wyznanialeminga wyznanialeminga
3392
BLOG

O pewnej fotografii …

wyznanialeminga wyznanialeminga Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 60

W niedzielny poranek światu została udostępniona nowa okładka tygodnika wSieci. Na pierwszym planie widzimy zwróconych twarzami do siebie Donalda Tuska i Władimira Putina. Na twarzach obydwu panów widać zadowolenie, premier Tusk zaciska ręce w geście triumfu. Niby nic wielkiego, jest jednak kwestia daty, redaktorzy wSieci bracia Karnowscy twierdzą, że fotografię wykonano 10 kwietnia 2010 roku. Nikomu zapewne nie trzeba przypominać, że tego dnia prezydencki Tu-154 rozbił się podchodząc do lądowania na lotnisku w Smoleńsku. Zginął prezydent III RP Lech Kaczyński wraz z małżonką i wiele innych ważnych osób z polskiego życia politycznego i nie tylko.

      Redaktor naczelny wSieci Jacek Karnowski określa zdjęcie jako przerażające i traktuje je jako dowód, że „wokół tragedii smoleńskiej toczyła się i nadal toczy nieczysta gra pomiędzy Warszawą a Moskwą. (…) To gra, która zaczęła się na długo przed Smoleńskiem.” Wstępniak zasługuje na osobny tekst, ale jeśli zestawi się fotografię i słowa redaktora Karnowskiego, można próbować wyczytać między słowami, że redaktor naczelny wSieci insynuuje, że Tusk z Putinem jakoś przyczynili się do śmierci prezydenta Kaczyńskiego. Stąd już tylko krok od powiedzenia, że fotografia z okładki potwierdza tezę o zamachu. Być może źle odczytuję intencję redaktorów tygodnika, ale czytając komentarze na Salonie24 utwierdzam się w przekonaniu, że tak właśnie okładkę wSieci odebrało większość czytelników.

     Jako leming i były wyborca PO chciałbym napisać jak fotografię odbiera osoba, która nie jest wyborcą PiSu. Na użytek mojego tekstu założę, że fotografia została rzeczywiście zrobiona 10 kwietnia 2010 roku i nie została w żaden sposób zafałszowana. Zacznę może od stwierdzenia, że nie płakałem po śmierci Lecha Kaczyńskiego. Nikomu nie życzę śmierci, uważam za naganne okazywanie radości z powodu czyjejkolwiek śmierci, nie uważam też prezydenta Kaczyńskiego za osobę z gruntu złą, ale też nigdy nie czułem się emocjonalnie związany z jego osobą. Był dla mnie jednym z wielu polskich polityków, a jego prezydenturę oceniam raczej krytycznie. Jeśli kiedyś czułem jakiś rodzaj żalu, to dużo później na myśl, że człowiek zapewne oddany Polsce odniósł śmierć służąc swemu krajowi, wcześniej upokorzony przez swoich politycznych oponentów. W sobotę 10 kwietnia rzeczywiście odczuwałem szok na wiadomość o katastrofie, ale raczej na wieść o rozmiarze tragedii. Potem doszła do tego złość, że nasze państwo nie było w stanie zapewnić bezpieczeństwa swoim najwyższym władzom. Innymi słowy do katastrofy w Smoleńsku podchodzę raczej na chłodno. Piszę o tym, żeby uświadomić czytelnikom, że dla wielu osób katastrofa Smoleńska nie była końcem świata, osobistą tragedią, czy wielkim przeżyciem.

     Kolejna kwestia to interpretacja sytuacji przedstawionej na fotografii. Na pierwszy rzut oka dwaj mężczyźni z czegoś się cieszą. Nie wiem jednak z jakiego powodu, może doszło między nimi do jakiś satysfakcjonujących ustaleń, może coś ich ucieszyło, może to przypadkowe ujęcie. Załóżmy na chwilę, że przywódcy Polski i Rosji rzeczywiście się cieszą i że ma to związek z katastrofą Smoleńska, nawet jednak w takiej sytuacji nie musimy przyjmować od razu złej woli obydwu stron. Dla Putina sytuacja jest neutralna, co go obchodzi, że polski samolot rozbił się niedawno, ten człowiek celowo rozpętał okrutną wojnę w Czeczenii, a przedtem był radzieckim szpiegiem, psychicznie jest pewno osobą nieczułą i bezwzględną.  W przypadku polskiego premiera również nie musimy od razu doszukiwać niecnych intencji, to był długi i męczący dzień, może uchwycono chwilę rozluźnienia. Może to chwilowa reakcja, skutek napięcia psychicznego, jak ziewanie osób na pogrzebie, lub histeryczny śmiech kogoś przerażonego.

     Możemy też rozważyć sytuację, że po pierwszym szoku Donald Tusk bardziej przejął się sytuacją w jej wymiarze politycznym i organizacyjnym, a osobiście śmierć prezydenta nie była dla niego tragedią. Ta teoria ma jednak dwa słabe punkty, premier Lecha Kaczyńskiego znał osobiście, mieli okazję wielokrotnie się spotykać, nie był więc Kaczyński dla Tuska nieznaną osobą. Ponadto w samolocie zginęło wiele innych osób, w tym ludzie doskonale premierowi znani, więc ich śmierć powinna raczej zrobić na nim wrażenie.

     Nawet jednak jeśli przyjmiemy hipotezę, że katastrofa nie wywarła piorunującego wrażenia na Donaldzie Tusku i pół dnia później był on w dobrym humorze, to może to co najwyżej dyskredytować go jako człowieka, ale w żadnym stopniu nie potwierdza tezy o jakiś grach pomiędzy Moskwą a Warszawą w związku z tragedią w Smoleńsku.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka