wzusiech wzusiech
329
BLOG

PIS-owska polskość to nienormalność

wzusiech wzusiech Polityka Obserwuj notkę 14

  

 
Poniżej zestawienie dwóch wypowiedzi, na temat "polskości". Porównajmy co (i jak) ma do powiedzenia Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Różnica klas jest wręcz porażająca: z jednej strony endecki projekt Narodu, tylko dzięki któremu „jednostka mogła się odnaleźć jako człowiek, jej życie nabierało sensu” i „zyskiwała też podmiotowość we wspólnocie”(WTF?!), który tylko państwo ma kształtować i realizować (państwo, czyli Kaczyński), a z drugiej osobisty, emocjonalny, intymny opis przeżywania polskości (patriotyzmu). Z jednej strony przeszłość, a z drugiej przyszłość (na Zachodzie to już teraźniejszość).
A przy okazji, u Tuska, świetny opis endecko-pisowskiej nienormalnej polskości (wytłuszczenie w tekście moje) a tekst napisany w 1987 roku!
 
 
 
JAROSŁAW KACZYŃSKI:
 
"RAPORT O STANIE RZECZYPOSPOLITEJ"
 
czyli ein Volk, ein Reich, ein Führer!
 
 
"To swego rodzaju synteza dwóch projektów. Pierwszy dotyczył Narodu jako realnej wspólnoty połączonej więzami języka i – szerzej – całego systemu semiotycznego, kultury, historycznego losu, solidarności. Dzięki temu jednostka mogła się odnaleźć jako człowiek, jej życie nabierało sensu, a poprzez mechanizm demokratyczny państwa narodowego zyskiwała też podmiotowość we wspólnocie.
Drugi projekt dotyczy jednostki (...)
Organizacją, która ma realizować oba projekty – i ten odnoszący się do Narodu, i ten zaspokajający potrzeby jednostek oraz rodzin – jest państwo. Powinno ono odgrywać czynną rolę w procesach odnoszących się do trwania wspólnoty, odtwarzania jej w kolejnych pokoleniach, wewnętrznej integracji, ale także w stosunku do potrzeb jednostki i rodziny, szczególnie jeśli chodzi o obsługujące je instytucje i szeroko rozumianą infrastrukturę."
 
Autor: tekst niepodpisany ale PIS-iory wygadały się, że to tfurczość Kaczyńskiego – więcej tu:
 
 
 
DONALD TUSK
 
czyli "POLAK ROZŁAMANY"
 
 
„Polskość jako zadany temat... Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?
 
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?
 
Polskość to nienormalność — takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi.
 
Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości - między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą — [----] [Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. O kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 6 (Dz. U. nr 20 poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44 poz. 204)] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski, jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem.
 
Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej. „Czym jest nasze życie? — pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach piórkiem (ile w nich trafnych uwag o polskości!). — Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego — do opowiadań, prawie do legend tego kraju, który wynajął sobie w Europie pokój przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swą energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami, gdy błocą ciągle podłogę, rozbijają i obtłukują przedmioty? To nie jest życie — to ciągła tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze naszym jest może tyle cech przypominających tego owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?..."
 
Gdy spisuję te luźne uwagi, czuję w każdym momencie, że coś umyka, że z wielkim trudem formułuję nawet banalne myśli. Refleksja zniekształcona jest nastrojem, emocją, a i te są zmienne. Bo choć polskość wywołuje skojarzenia kreślone przez historię, jest ona także przecież dzianiem się, jest niepewnym spojrzeniem w przyszłość. I szarpię się między goryczą i wzruszeniem, dumą i zażenowaniem. Wtedy sądzę — tak po polsku, patetycznie - że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem.
 
Donald Tusk”
 
 
 
 
 
PS
Tak, wiem. W tytule trochę przekręciłem treść tekstu Donalda Tuska, nie o taką „nienormalność” mu chodziło. Ale skoro prawactwo nie jest w stanie zrozumieć od kilku(dziesięciu) lat, o co biega, to i ja też im już nie pomogę…
 
 
PPS
A tutaj prawackie próby manipulacji tekstem Tuska, opisane w sprostowaniu wydawcy:
 
„W ostatnich tygodniach na kilku stronach internetowych ("prawy.pl", "nczas.com" i in.) pojawiły się wypowiedzi na temat polskości przypisywane Donaldowi Tuskowi. W związku z powtarzającymi się pytaniami o ich autentyczność, informuję iż:
(…)
W sposób iście artystyczny, bo usuwając przecinek i pozbawiając literkę "ą" ogonka zmieniono także w wersji internetowej dość istotne w wybranych fragmentach zdanie. W internecie czytamy: "Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej". W "Znaku" natomiast: "Piękniejsza od Polski, jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej" (podmiotem domyślnym jest tu polskość przeciwstawiona, jak widać nawet w tym zdaniu, Polsce).
 
Tekst Donalda Tuska, choć krótki, jest tekstem przeznaczonym dla inteligentnego czytelnika, który rozumie, co to ironia, przenośnia, który jest w stanie uchwycić kluczową dla autora różnicę między "polskością" rozumianą jako hasło a Polską jako taką, który potrafi się domyślić, co kryje się pod zdaniem [Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. o Kontroli publikacji i widowisk...] i który potrafi wyciągnąć wnioski z faktu, że napisano go w 1987 roku, a nie przedwczoraj.
 
Przede wszystkim jednak nie sposób zrozumieć, co ma do powiedzenia autor, jeśli nie podejmie się trudu przeczytania tekstu do końca. Od kilku tygodni nasza redakcja otrzymuje prośby o przesłanie strony 191 z numeru 11-12/87. Tylko tej jednej. Zakończenie tekstu jakoś nikogo nie interesuje (…)
 
Michał Bardel
p.o. redaktora naczelnego miesięcznika "Znak"”
 
 
wzusiech
O mnie wzusiech

normalny, w odróżnieniu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka