niktt niktt
283
BLOG

Zagubiona toyota

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Leżymy sobie w słońcu, czasem trochę się poruszamy, a czasem trochę pokąpiemy.

Leżymy na skalistym brzegu morza. Skały są obłe i łagodne od ciągłego wypłukiwania. Grażynka leży obok głowy śpiącego florentyńczyka, a za mną rozłożył się kamienny jaszczur z otwartą paszczą.

Morze przelewa się przez wyślizgane kamienie, co chwila wypełniając świeżą wodą wszystkie zagłębienia i szczeliny. Mały krab ukrył się w półcieniu i z każdą przelewającą się falą, wciąż na nowo, chowa się w zaułku skały, wzniecając maleńką burzę piaskową.

Kiedy to opisuję, mogłoby się wydawać, że oglądam małą Apokalipsę.

Nic podobnego! Jest tu urzekający spokój!

Słońce grzeje niemiłosiernie, wieje lekki wiaterek zwany tu mistralem, skamieniały florentyńczyk śpi głęboko, ułożywszy głowę tuż przy głowie Grażynki, a mój jaszczur nie zamyka paszczy od wielu tysięcy lat.

Urzekający spokój!

Wczoraj znaleźliśmy przyzwoity camping, a na nim miejsce z pysznym widokiem na morze. Camping jest niestety dość drogi - 33 E za noc, ale to wciąż szczyt sezonu. Namiot rozbiliśmy pokazowo, choć jak zwykle, wyszedł nieco krzywo.

Ale nim znaleźliśmy camping musieliśmy zjechać z promu.

I wtedy powstał maleńki problem. Otóż zapomniałem gdzie zostawiłem nasz samochód.

A dokładniej - na którym z siedmiu czy ośmiu pokładów promu zaparkowałem go.

Już wcześniej, pod koniec podróży, zacząłem uzmysławiać sobie, że mogę mieć pewne trudności z jego odnalezieniem bo - prawdę powiedziawszy - niczego w chwili parkowania nie zapamiętałem. Po prostu, beztrosko, trzaskając drzwiami wysiadłem i poszedłem do pokładowej windy. Wszystko!

Teraz coraz bardziej nerwowo zaczynałem biegać z jednego pokładu na drugi, z rufy na dziób i z powrotem, przeciskając się pomiędzy szczelnie zaparkowanymi samochodami, w których kierowcy od dłuższego już czasu grzali silniki. Za nic w świecie nie mogłem odnaleźć mej toyoty !!!

Ziścił się mój, śniony wielokrotnie sen. W obcym miejscu w ogóle nie pamiętam gdzie postawiłem samochód. Ileż to razy budziłem się zlany zimnym potem!

Kiedyś musiało się to przydarzyć, skoro przez lata prześladowało mnie w tak licznych snach.

Nie widząc innego wyjścia poszedłem do recepcji i przedstawiłem problem oficerowi pokładowemu. Teraz obaj, podając przez radiotelefon stosowne komunikaty, poszukiwaliśmy na wszystkich pokładach Mobby Dicka toyoty avensis koloru srebrnego.

Trwało to długo - co najmniej 30 minut. Co prawda oficer pocieszał mnie jak mógł, że kiedy tylko kierowcy stwierdzą, że zablokowałem im wyjazd z pokładu zaczną się awanturować i wtedy samochód bez pudła znajdzie się, lecz czas mijał, a nikt jakoś nie awanturował się.

W końcu jest !!! - Przez radio podano, że jakaś zagubiona toyota stoi na pokładzie IV w garażu H. Gdy tam dotarłem - co też nie było łatwe - sterczała jak sierotka, sama na pustym pokładzie.-


 


 


 

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości