amiranta amiranta
48
BLOG

Instytucja organizacji społecznej i jej behawior

amiranta amiranta Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Organizacja społeczna wzięła się z obrony przed siłą zewnętrzną zagrażającą jednostce, grupie, wreszcie szerszej populacji. Pierwotne zagrożenie stanowił np. zły pterodaktyl, potop czy inne siły przyrody, ale też sąsiadujące albo najezdcze plemię. W drodze rozwoju cywilizacyjnego – w miejsce sił przyrody – pojawiły się zagrożenia ze strony innych organizacji społecznych, takich jak hordy zbrojne, czy w końcu państwa, ale prawdziwym uwieńczeniem tego rozwoju okazały się idee.

 

W powstawaniu idei nie byłoby w zasadzie nic złego, gdyby nie szczególna przypadłość, dotykająca każdego ich głosiciela, a mianowicie behawioralna (a więc poza intencjonalna, pierwotna) chęć podzielenia się ich twórców  swoim „pomysłem” z otoczeniem (ten mechanizm znają wszyscy blogerzy, więc nie ma co się nad tym zatrzymywać).

 

Kiedy więc, w wyniku tego podzielenia się, wywołane zostało przez takiego twórcę (rzadziej wywołało się samo) zainteresowanie społeczne – powstawały zręby organizacyjne takiej idei. Organizacje powstawały i upadały, ale w czasie swego trwania wszystkie one, bez żadnego wyjątku, powodowały się interesem własnym, dla którego pierwotna idea była jedynie aktem założycielskim, nie zaś nienaruszalnym kanonem zasad. Co gorsza (bo organizacje społeczne tworzą przecież konkretni ludzie) powodzenie organizacyjne wymuszało ideowe podboje: a stąd tylko krok do gwałtu, przemocy i domknięcia się (chociaż po spirali) stanu pierwotnego (przedpotopowego, by tak rzec).

 

Historia ludzkości zna różne narzędzia tego gwałtu: od zdobycia korzystniejszej lokacji, dóbr itp., poprzez wyzysk zasobów ludzkich i na panowaniu nad „duszami” kończąc; wszystko to miało dawać konkretne korzyści zorganizowanej piramidzie społecznej, której twórcy (wodzowie plemion, władcy, czy wreszcie założyciele i propagatorzy idei) kierowali się różnymi zasadami, ale zawsze w celu stanięcia na szczycie tworzonej piramidy w sposób „naturalny”; szczyt ten okupowano zresztą w samych początkach piramid kolegialnie, tj. łącząc władzę miecza (nad ciałem) z władzą „duchową” – dopiero z biegiem stuleci zaczęto się tej drugiej pozbywać, jako niepotrzebnego oświeconej już ludzkości balastu.

 

Jak zatem widzimy – nadal kieruje nami behawior: pierwotne instynkty (choć w coraz nowocześniejszej formie) i pewnie dlatego nie zaglądają do nas kosmici (jak chce Daniken), bo są zbrzydzeni… 

 

Rozważania te zasługują na morał; będzie krótki:

każda instytucja organizacji społecznej – w tym te na naszych oczach powstałe i powstające – ma w swej istocie cel cofający nas, czy chcąc, czy też nie chcąc, do behawioralnego stanu pierwotnego, przysłowiowej „walki o ogień”; dlatego nie szukajmy w nich ostatecznego zbawienia: zbawić się możemy jedynie sami – jeżeli chcemy się w sobie doszukać (mitycznego?) humanizmu…




amiranta
O mnie amiranta

chcę wiedzieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo