Zamki na Piasku Zamki na Piasku
403
BLOG

O czym tu dumać na warszawskim bruku?

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 22

Generalnie władza ekipy D. Tuska (zwana przez niektórych i to niesłusznie i złośliwie ryżymem) ma bardzo pozytywną stronę: od 13 grudnia ubiegłego roku mam śmiechem wymasowany brzuch jak nigdy wcześniej. Bo z jednej strony dzieją się rzeczy poważne i groźne a z drugiej trudno się od śmiechu powstrzymać słysząc dostarczycieli bon motów, które zostaną z nami dłużej. Te wyprawy w poszukiwaniu podstawy prawnej... Te pułapki, które Konstytucja zastawiła na demokratów z cudzej łaski... Nikt tu nam nie wmówi, że białe jest białe i nikt tu nam nie wmówi, że bezprawie nie jest prawem. Ot, co. 

Uroczy jest ten kalizm i kubizm. Kali łamać Konstytucję to dobrze - Konstytucja łamać Kaliego - oj, niedobrze, niedobrze. Jak Konstytucja Tuskowi - tak Tusk Konstytucji. A to wszystko jest podawane publiczności w stylu a'la Dziewica Orleańska. Tyle, że taka, co to lepiej zna latarnię czy Kamasutrę niż modlitewnik. Jak widać prawdziwa cnota niecnoty się nie boi :) Zwłaszcza, gdy cnota jest już przechodzona. Do rangi groteski urasta sprawa sum bizantyjskich w telewizji pisowskiej... Jakież to gromy i błyskawice ciskane są w konta tych, co bezpodstawnie się wzbogacili u pisowskiego żłobu (nie mieli moralnego prawa :) ). A to szuje i szubrawcy! - ma zakrzyknąć lud nadwiślański. A mnie to śmieszy. Może gdybym widział biednych i niedojadających dziennikarzy w telewizji peowskiej przed rokiem 2015, ubranych w worki po kartoflach, z make-up'em robionym mąką a pensję pobierających w płodach ziemi samodzielnie zebranych przez Juliusza Brauna w Mielechowach to może bym się tym i wzruszył i wzburzył.... A tak to spływa to mnie jak po kaczce. 

Taka jest właśnie ta władza - siadła sobie jak Twardowski w końcu stoła, pod boki podparła się jak basza i Hulaj dusza ni ma Konstytucji woła i tak śmieszy tumani przestrasza. No, istny Niemiec - sztuczka kusa jak rzecze wieszcz narodowy. 

Miał być blitzkrieg a wyszło to, co wyszło. Amatorszczyzna. Chałturnictwo. Wielka improwizacja. Ofensywa ugrzęzła. No prostu nie wiedzie się jak Niemcom w drodze do Moskwy. Generał Zima kontratakuje. Tyle tych min konstytucyjnych porozstawianych na polu bitwy przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Jeżeli to skojarzenie z operacją Barbarossa nie podoba się - voila, służę innym: utknęli w przywracaniu praworządności jak PiS w naprawie sądownictwa. 

A w tle tej szarży na polski porządek prawny rozkosznie gęgają profesory, magistry, prawniki. Jakże oni usłużnie usprawiedliwiają łamanie prawa stanem wyższej konieczności konstytucyjnej. Im więcej bezprawia - zdają się mówić - tym będzie więcej prawa. Coś jak z telewizją: im bardziej wszystkie telewizje będą zgadzać się ze sobą - tym większą będziemy mieli różnorodność opinii. Co jest najbardziej żałosne a zarazem zabawne (podkłady ludzkiej głupoty i naiwności są niewyczerpalne) w tej sytuacji? Te kwaśne jabłka znajdują swoich amatorów. Wprawdzie wykrzywiają gęby, ale jedzą z uśmiechem bo a nuż mógłby ktoś ich zacząć podejrzewać o niedostateczny zapał rewolucyjny. No i diabli wzięliby całą karierę przerwaną 8 lat temu przez okupacyjne wojska pisowskie. Na odrobinę bezprawia to ja mogę sobie pozwolić, ale na takie  faux pas? Nigdy, przenigdy!

Hmm... wprawdzie to nic nowego pod słońcem, ale napisać to trzeba. Nie chodzi o żadną naprawę praworządności. Nie chodzi o żadne przywracanie Konstytucji. Chodzi o całkowite przejęcie władzy w państwie. W każdym obszarze jego aktywności. Chodzi o wprowadzenie takich mechanizmów, które wykluczą lub zminimalizują ryzyko przejęcia władzy przez innych okupantów. PRL miała swój triumwirat: PZPR, ZSL, SD. Triumwirat bloku demokratycznego: KO, PSL, SLD. A przy tym jak wiadomo - okupują oni, my rządzimy. Bo mamy moralne prawo. 

Okupanci pisowscy - jakżeż to sformułowanie oddaje prawdę o naszych demokratach. Jedyna legalna władza to my. My jesteśmy jedynymi legalnymi dziedzicami spadku po PRL. To państwo to jest nasz folwark. Wszyscy inni fora ze dwora! Aż Szpot nieśmiertelny mi się przypomniał  i gorzkie refleksje nad życiem towarzysza Szmaciaka: Do czego doszło? Żeby szlachtę przed sądy pozywały chłopy! Te 8 lat bez władzy to musiał być istny szok, trauma i Kołyma. A tak w ogóle jest to genialny poemat - zwłaszcza w tym fragmencie w którym Szmaciak odkrywa, że już nie ma już twarzy, ale świński ryj: Ogląda w lustrze ryj krytycznie — / no, nie jest znowu tak tragicznie! / Od twarzy znów tak różny nie jest! / Więc gdy poleje go Yardleyem, / da na to krem, a potem puder, / odróżnić będzie można z trudem" (...) „Tera już całkiem świnia jestem!” — / oświadczył lustru z dumnym gestem. / Do Komitetu! Rządzić! Władać! / Zaleźć za skórę! Bobu zadać! / Niech płaszczą się przed groźnym wieprzem! / „Płaszczącym się ja też przypieprzę!”. 

W co jednak ten terror praworządności się przemieni? Czym to się skończy? Nic odkrywczego. Niestety. Skończy się to autokracją. Od bezprawia bowiem łatwo jest przejść do kolejnego bezprawia. Znacznie łatwiej niż do przestrzegania prawa. Taka jest logika całej tej sytuacji. Nawet mający jak najlepsze (moja ocena) intencje Józef Piłsudski skończył swój zamach na Berezie Kartuskiej. Sytuacja prawie jak z kafkowskiej Przemiany z tą różnicą, że drzwi do pokoju Gregora Samsy są już otwarte i wyniki metamorfozy demokratów w autokratów są w zasięgu naszego wzroku. 

Poza jednak determinacją kroczenia drogą bezprawia wykazywaną przez ekipę D. Tuska okoliczności do jego praktykowania ze wszech miar sprzyjające.

Jakież są to okoliczności? Wedle mnie takie (nie jestem jednak naiwny - to, co niżej enumeratywnie wymienione nie stanowi zamkniętego katalogu): 

a) instytucje państwa prawa uległy daleko posuniętej inflacji znaczeniowej (TK, KRS, Prezydent RP). Ten stan zresztą pogłębia się z dnia na dzień. Ekipa D. Tuska jest w miejscu na 4 litery i zaczyna się tam, a przy okazji i nas, urządzać (licencia poetica S. Kisielewski). To bezprawności pomaga. 8 lat Trybunału Juli Przyłębskiej. 8 lat sędziów wolności i neo-sędziów. 8 lat neo-KRS. 8 lat zrobiło swoje. 

b) mit mediów jako 4 władzy kontrolującej polityków a rząd już w szczególności upadł ostatecznie (nieważne, że nie było to wcześniej prawdą - jeżeli było kiedykolwiek czymś więcej niż pobożnym życzeniem). Niezależnych dziennikarzy prawie, że nie ma. To politycy patrzą na ręce dziennikarzom. Tym ostatnim zresztą nie za bardzo taki stan przeszkadza. Nie są obserwatorami i komentatorami życia politycznego. Są stroną. I przy ich Radziwiłłach własna fortuna może urosnąć. I to się liczy. A prawda? A to zależy czyja... Nie ma prasy - są fanziny. I nie ma w zasadzie miejsca na nawet minimum zdrowego rozsądku czego doświadczył ostatnio J. Żakowski  po słowach: "Czy jesteśmy gotowi pomyśleć o tym, że Dwójka będzie PiS-owska? Jeżeli nie, to oni po dojściu do władzy, a to się stanie, zabiorą sobie znowu wszystko". Matko Boska! Cóż to za krytyka spadła za tę herezję! Pomyśleć? Oddać? Utracimy władzę? Nigdy! Jechać z nimi!

c) mit niezależności władzy sądowniczej runął jak domek z kart. Prawdę mówiąc to, czy sądy kontrolują Marsjanie czy Saturnianie jest marnym pocieszeniem dla zwykłego obywatela. Niewątpliwie jest raj dla polityków: wyroki są takie, jakie powinny być i nie trzeba wydawać w tej sprawie żadnych poleceń. Po prostu jak w rozmowie dzielnicowego z cieciem w Alternatywy 4: Będzie w porządku, będę pamiętał. Będę pamiętał, będzie dobrze / Rozumiemy się?  /Tak, panie sierżancie / Jak się będziemy rozumieć będzie dobrze / nie będziemy się rozumieć... / Rozumiemy się? Najlepsze zabezpieczenia konstytucyjnej i ustawowej niezależności władzy sądowej nie czynią jeszcze sędziów niezwisłymi i niezależnymi. Najsroższe kodeksy etyczne nie uchroniły przed robieniem świństw. 

d) milczenie, przyzwolenie Unii Europejskiej. Nie jest to zaskakujące. Byłoby dopiero zaskakujące, gdyby komisarze nie milczeli. Bo czy Związek Radziecki wypowiadał się w sprawie niepraworządności podczas pacyfikacji Praskiej Wiosny w 1968? Można się wzburzyć, że nie zbyt trafne i przerysowane. Można. Voilà! Czy coś jednak to zmienia? Wiem, że szargam narodowe świętości. I to jedne już z tych ostatnich.  Bo UE jest naszą narodową świętą krową. Duch wolności i kapitalizmu w przeregulowanej administracyjnie gospodarce i liberalizmie (a raczej demoralizmie) obyczajowym z jakiego dumne mogą być jedynie ciotki, córcie i synalkowie komunistycznej szkoły frankfurckiej? Wolne żarty :) Toż to jest tylko zwykły socjalizm. Kryminalizując mowę nienawiści szybko przekonamy się jak trafne były słowa z pamiętniczka zapominanego już Jerzego Dobrowolskiego - socjalizm robi przestępców z ludzi, którzy w innym ustroju byliby wzorem przyzwoitego, uczciwego obywatela. 

By jednak być uczciwym - oddając Tuskowi to, co tuskie trzeba i Kaczyńskiemu oddać to, co kaczyńskie. Bo to, co jest kaczyńskie jest dodatkową okolicznością, która ułatwia Tuskowi robić to, co robi. 

Jarosław Kaczyński to najlepsza polisa ubezpieczeniowa obecnej władzy. Jest swoistym antymagnesem, Rubikonem dla znacznej części wyborców. PiS wygrywał wybory nie dzięki J. Kaczyńskiemu, ale pomimo niego. Jeżeli nie zniechęcił to już był sukces. Oczywiście, różnie można ocenić tę postawę części elektoratu w Polsce. Ocena negatywna nie zmienia wiele - po prostu tak się rzeczy mają niezależnie od przyczyn.

I na tym chyba zakończę a resztę zrobi za mnie p. Janusz Szpotański :) Bo jak napisałem na początku - z jednej strony bawi mnie i śmieszy całe to przeinaczenie znaczeń, nadęcie, napuszenie, bufonowatość, niespójność.  Cała ta góra urodzi mysz a ile będzie przy tym krzyku i rumoru. Ot, cały rząd metafor. A z drugiej Polska nie jest mi obojętna i wolałbym, aby rozśmieszały mnie komedie a nie politycy. Bo mimo wszystko jest to śmiech przez łzy. 

O czymże dumać na warszawskim bruku

jak żuk po uszy siedząc w muchotłuku?

(...)

O czym tu dumać? Czy o dawnym lęku,

dawnej głupocie, dzikiej nudzie biura,

gdy ci na głowę snu spadała chmura?

Ach, te dumania są całkiem bez wdzięku!

A może sławny wspominać październik,

gdy nas skołował chytry stary piernik,

i jak byliśmy wtedy zachwyceni,

że się coś w Polsce na lepsze odmieni?

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!

Albowiem w kraju tym zaczarowanym,

gdzie — jak w złej bajce — ludźmi rządzą osły,

jakież tu mogą być właściwie zmiany?

Tu tylko szpiclom coraz większe uszy

rosną, milicji — coraz dłuższe pałki,

i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,

i coraz bardziej mózg się staje miałki.

Tu tylko może prosperować gnida,

cwaniak i k...a, łotr i donosiciel —

niewielki wybór, jak sami widzicie,

choć niejednemu kuszącym się wyda.

PS. Jaka szkoda, że poemat ten nie został ukończony przez autora. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka