Kmiot polski. Gatunek unikatowy w skali europejskiej. Pod ścisłą ochroną wyborczej i tefauenu. Porastający coraz obficiej tereny pomiędzy Odrą a Bugiem. Ma alergię na polskość. Nosi wirusa kompleksu niższości. Paź, jeszcze nie giermek. Chce być pasowany na rycerza europejskości. Najlepiej jakąś dyrektywą lub certyfikatem.
Parafrazując słynne słowa Terencjusza - „Homo sum; humani nihil a me alienum puto” rzekłbym: Kmiotem jestem i wszystko, co polskie jest mi obce.
Kmiot wstydzi się Polski. Bo ona jest zanadto katolicka, zanadto tradycyjna, zanadto prowincjonalna. Jakaś taka antysemicka. Jakaś taka antyniemiecka. Jakaś taka antyrosyjska. Jakaś taka – no niby Europa, ale ta gorsza. Śmierdząca Szopenem rzewnym i papieżem z kremówkowych Wadowic.
Kmiot jak tylko słyszy o Powstaniu Warszawskim i zaraz nerwowo pyta: Po co?! Bez sensu?! Tylko zniszczyli miasto. Kmiot nie rozumie, że człowiek wolny pragnie przeciwstawić się tym, którzy jego wolność odbierają.
A te powstania stycznia i listopada!!!??? Po co one komu i na co?! Lepiej było siedzieć cicho i czekać na sprzyjającą okazję.
Tak - mieliśmy szansę siedzieć cicho i przepaść na wieki.
I tak sobie słucham kmiota polskiego i mam nadzieję, że i Baczyński i Inka i ta 22-letnia Zośka, co zginęła w Powstaniu Warszawskim nie słyszą go.
Kmiocie polski! Nie pokochają Cię nad Loarą, Tamizą, Tagiem, Padem. Nie pokochają Cię też fiordy i Alpy.
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Bo tam kochają to, co francuskie, angielskie, portugalskie, włoskie, norweskie.
I wcale się tego nie wstydzą.
Bo i po co?
Nie mają swojej wyborczej i tefaenu czy jak?
Biedni ludzie. Nie wiedzą w jakie wstecznictwo popadli.
Tekst zainspirowany świętowaniem zburzenia Bastyli przez Francuzów - co za rozmach!!!
Po obejrzeniu zdjęć zaraz pomyślałem sobie o naszych dzielnych chłopcach i dziewczętach sprzeciwiających się faszyzmowi, który szedł po ulicach Warszawy 11-listopada ubiegłego roku.
Inne tematy w dziale Polityka