Komentatorzy i politycy dopatrują się w sprawie dymisji Andrzeja Leppera makiawelicznego planu lidera PiS. Tymczasem prawda jest znacznie bardziej prosta – premier jest człowiekiem zasad a jego plany zawsze sięgały w przyszłość dalej niż konkurentów. Lider PiS zrobił to co musiał ale skoro już nastąpiła dymisja czeka nas realizacja planu długofalowego. Rozpoczęła się gra o większość konstytucyjną w następnym Sejmie.
Jarosław Kaczyński zalicza się do polityków bliższych Józefowi Piłsudskiemu niż Romanowi Dmowskiemu. W znakomitej książce „Klucz do Piłsudskiego” Stanisław Cat Mackiewicz pokazuje przyszłego Naczelnika Państwa jako człowieka elastycznego w polityce bieżącej ale pryncypialnego w sprawach zasadniczych. Piłsudski podejmował współpracę z wywiadem i administracją Austro-Węgier czy akceptował czasowo dominację w Polskiej Partii Socjalistycznej nurtu antyniepodległościowego ale nie traci z oczu celu zasadniczego. Podobny pragmatyzm cechuje Jarosława Kaczyńskiego. Jednak pragmatyczna decyzja o koalicji nie Samoobroną nie oznaczała tolerancji dla przestępstw dokonywanych w nadziei, że w imię trwałości koalicji zostaną niedostrzeżone.
Lider PiS wiele razy w przeszłości podejmował ryzykowne decyzje nie bacząc o krótkoterminowe interesy własnego zaplecza. W 1990 r. odrzucił propozycję objęcia premierostwa złożoną przez prezydenta Wałęsę. W 1992 r. podejmuje decyzję o niewchodzeniu Porozumienia Centrum do rządu Hanny Suchockiej mimo, że spór dotyczył jedynie osoby Adama Glapińskiego. W 1993 r. popiera ordynację wyborczą z progiem 5% chociaż ryzykuje trafienie PC poza parlament. W 1997 r. kilka miesięcy przed wyborami opuszcza Akcję Wyborczą Solidarność ryzykując niebyt polityczny. W przypadku wicepremiera Leppera było podobnie – po prostu dowody zapewne były takiej rangi, że nie miał innego wyjścia. Na krótką metę mamy duże ryzyko upadku koalicji. Trudno przewidzieć, czy większość posłów Samoobrony poprze rząd lub czy uda się pozyskać PSL. Możliwe są jeszcze jakieś pojedyncze odzyski z PO w wyniku konfliktów lokalnych – np. na Śląsku.
Brak koalicji to perspektywa wyborów najwcześniej w październiku lub listopadzie. Zgodnie z sondażami Polskiej Grupy Badawczej (biuro najbliższe prawdziwym wynikom w 2005 r.) PO i PiS mają praktycznie identyczny wynik. Przy dobrej kampanii PiS nieznacznie pokona PO ale liberałowie wspólnie z postkomunistami będą posiadać więcej głosów niż PiS. Niechętne koalicji z PiS byłyby również PSL i Samoobrona. Tak czy siak – realna groźba to oddanie władzy.
Zasadniczym celem Jarosława Kaczyńskiego jest budowa silnej i zwartej partii politycznej. W wywiadzie dla „Arcanów” w 2002 r. jak i przy wielu innych okazjach narzekał na stan polskiej klasy politycznej. Żywą ideą przy tworzeniu PiS było przyciągnięcie do partii nowych ludzi, nieuwikłanych w dotychczasowe praktyki klasy politycznej. Jednak jak stwierdził lider PiS w wywiadzie – do nowej partii przyszli w większości ludzie z przeszłością w kilku partiach. Okres rządów sprzyjał odłowieniu tych sprawdzających się a odsianiu osób, które mogłyby partię skompromitować. Odpowiednie ustawienie list wyborczych rozwiąże większość problemów personalnych jakie pojawiły się w klubie parlamentarnym.Ryzyko oddania władzy przez PiS ma znaczenie drugorzędne. PiS pozostając w opozycji zachowa wiele instrumentów walki z patologiami ugrupowań III RP – na przykład telewizja, NIK a jeszcze przynajmniej przez kilka miesięcy CBA. PO skompromitowana rządzeniem z postkomunistami straci znaczenie jako formacja prawicowa. Prezydent Lech Kaczyński będzie mógł wetować niekorzystne ustawy i wpływać na skład Trybunału Konstytucyjnego. PiS walcząc z patologiami obozu władzy liberalno-postkomunistycznego zyska w sondażach, może nawet uzyska większość konstytucyjną. Zostanie utrwalony dwubiegunowy podział na Polskę solidarną i liberalno-postkomunistyczną.Prawdopodobnie właśnie myślenie w tak odległej perspektywie powoduje, że premier jest tak zdumiewająco spokojny w dobie szalejących mediów.
Inne tematy w dziale Polityka