„Adam, nie bój się nadal mnie tylko śmieszysz” – taki fax miał dostać naczelny „Gazety Wyborczej”. Bynajmniej nie od Jarosława Kaczyńskiego – lider PiS już dawno uznał że rozmowy z przyjacielem generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka nie mają sensu. Tamten materiał pochodzi z felietonu satyrycznego z „Głosu” z 1990 r. Adam Michnik ogłaszał zamach stanu już kilka razy – i zawsze się ośmieszał. Felieton „Uczciwe wybory bez Kaczyńskich” to kolejny przykład w szeregu.
Zgodnie z retoryką Komunistycznej Partii Polski scena polityczna w II RP dzieliła się na formacje demokratyczne (KPP i jej sojusznicy lub klony) i faszystowskie (cała reszta). I ta koncepcja tkwi jak kołek w mózgu naczelnego „Gazety Wyborczej”. Jeżeli do władzy dochodzą ludzie niezwiązani z obozem demokratycznym (obozem Michnika) demokracja jest w niebezpieczeństwie. Zresztą jak kpił już w 1990 r. przyszły publicysta „Gazety Polskiej” Jacek Kwieciński – samo zakładanie partii politycznych bez zgody środowiska Michnika jednoznacznie określało ich faszystowski charakter.
W 1990 r. Michnik wyprodukował słynny tekst o lęku, że do jego drzwi rano nie zapuka mleczarz ale siepacze reżimu Wałęsy. Tekst już wtedy raził prostactwem i absurdalnością. Zwłaszcza, że za rok już redaktorzy „GW” byli pełni zachwytu dla „największego demokraty świata” a po obaleniu rządu Jana Olszewskiego już pełna ekstaza. Trochę narzekań było w 1995 r. wobec nakręcania plotek o rzekomych planach bezprawnego rozwiązania parlamentu.
Michnik stawiający znak równości pomiędzy komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa a służbami IV RP ośmiesza się w jeszcze jednej sprawie. W wywiadzie oświadczył niegdyś, że PRL uważał za swoją ojczyznę i państwo niepodległe do marca 1968 r. Więc o co chodzi, skoro Kaczyńscy (w opinii redaktora naczelnego „GW”) realizują jego marzenia. Całe lata i szpalty dziennika „Agory” poświęcono pojednaniu dwóch frakcji PZPR zwaśnionych w marcu (ogłaszanie zakończenia „wojny polsko-polskiej” z Włodzimierzem Cimoszewiczem). Chociaż apel Cezarego Michalskiego aby Michnik pojednał się z generałem Moczarem został bez echa.
Sugestia fałszowania wyborów przez rząd czy aresztowania przeciwników politycznych to przykład szczególnej klasy zakłamania. W końcu pisze to człowiek zaprzyjaźniony z generałami Kiszczakiem i Jaruzelskim, ludźmi którzy robili to przez lata (słynne poparcie na poziomie 99 czy 98%). No ale jak możemy przeczytać w komunistycznych broszurach, demokracja burżuazyjna to jedno wielkie oszustwo. Tygodnik „Wprost” mógłby z czystym sumieniem powtórzyć słynną okładkę „Nienawiść”. Tylko z innym bohaterem.
Ktoś kiedyś niezasłużenie porównał Adama Michnika do królewskiego błazna Stańczyka. Jednak Michnik jest tylko śmieszny i to na dość płaskim poziomie – taki Benny Hill w stanie pomroczności jasnej.
Inne tematy w dziale Polityka