3 września odbędą się jak co roku uroczystości upamiętniające harcerzy broniących we wrześniu 1939 roku wieży spadochronowej w Katowicach. Kilka lat temu kampania katowickiej „Gazety Wyborczej” oraz Kazimierza Kutza kwestionująca istnienie polskiej obrony Katowic wzbudziła duże oburzenie lokalnych elit – nie tylko kojarzonych z prawicą.
Z powodu groźby okrążenia Wojsko Polskie wycofało się z Katowic. Wkraczającym od strony południowej oddziałom Wehrmachtu wspieranym często przez aktywistów bojówek nazistowskich wywodzących się z miejscowej ludności (w 1939 około 40 % mieszkańców miasta deklarowało się jako Niemcy) stawiali opór byli powstańcy oraz część harcerzy. Walki o panowanie miasta trwały cały dzień. Do legendy dzięki książce Kazimierza Gołby (byłego współpracownika Wojciecha Korfantego) przeszła obrona wieży spadochronowej w Parku Kościuszki. Książka Gołby stanowi efektowny opis sytuacji w mieście w okresie od kilku dni przed wojną aż do zajęcia miasta przez Niemców. Widzimy zmianę postaw ludzi, zwłaszcza relacji Niemców do Polaków jak i dramat ludzi, którym wali się świat.
W 2003 roku katowicka „Gazeta Wyborcza” opierając się na pamiętnikach zdobywającego Katowice generała Neulinga usiłowała zanegować istnienie obrony Katowic. Na oburzenie kombatantów jak i śląskich samorządowców negatywnie zareagował senator Kutz w felietonie w „Dzienniku Zachodnim” pt.”Sztuczne miody”. „Już dawno nie czytałam w polskiej prasie takiego steku taniej propagandy rodem z PRL-owskich gazet” – tak skomentowała produkcje senatora Wiceprezes Zarządu Okręgu Śląskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej por. Irena Kasprzykiewicz "IRYS. Senator powielił kilka tez nabytych w swoim czasie zapewne jeszcze na kursach ideologicznych ZMP na studiach – np. o ucieczce polskich władz do Zaleszczyk i rezygnacji z walki z okupantem. Nowy akcent to teza jakoby polskiej obrony na Górnym Śląsku nie było bitwy pod Gostyniem i Wyrami.
Dla senatora Kutza postawa harcerzy jest godna ubolewania i „była ona następstwem sanacyjnego wychowania”. Pewnie lepiej aby wstąpili do Hitlerjugend. Albo uciekli za granicę jak bohater „Transatlantyka” Gombrowicza. Patriotyzm to coś niemodnego i w ogóle nie pasującego do strandardów Unii Europejskiej według Kutza. Bo w prawdziwej UE (nie wirtualnej) każde państwo realizuje swoje interesy i patriotyzm jest jak najbardziej właściwą postawą.
Śląscy harcerze najwyraźniej nie czytają „Gazety Wyborczej” – 3 września po raz kolejny uczcili młodych ludzi realizujących hasło służby Bogu i Ojczyźnie 68 lat temu.
Inne tematy w dziale Polityka