jacek syn alfreda jacek syn alfreda
1229
BLOG

Wywiad Jadwigi Emilewicz opublikowany w niemieckim "Focus"

jacek syn alfreda jacek syn alfreda Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

Woczraj w niemieckim tygodniku "Focus" ukazał sie wywiad z wicepremier Emilewicz, dla zainteresowanych przetłumaczyłem:

  Jadwiga Emilewicz: "Ten kryzys to nowa szansa dla Europy" 

 

Redakcja: Według prognoz, spośród wszystkich krajów UE, Polska najlepiej poradziła sobie z kryzysem epidemicznym. Wierzy pani w to? 

Jadwiga Emilewicz: Kiedy całe państwa i sektory gospodarki są poddawane kwarantannie, żaden instrument, ani polityka fiskalna, ani pieniężna, nie może mieć znaczenia. Jednak wstępne dane dotyczące tego, jak polska gospodarka przetrwa ten trudny okres, są umiarkowanie optymistyczne. Po pierwszych tygodniach "zamrożenia" założyliśmy, że bezrobocie wzrośnie znacznie wyżej. Ważne jest, aby pamiętać, że w warunkach epdemii żyjemy w skrajnej niepewności. Wydaje się jednak, że gospodarka, która w dużym stopniu opiera się na małych i średnich przedsiębiorstwach i dla której rynek wewnętrzny jest podstawą, sprawdza się w czasach kryzysu. 

Redakcja: Powiedziała pani kiedyś, że Polska może nawet skorzystać na kryzysie. Czy ciągle pani tak uważa? 

Emilewicz: Podczas gdy ruch antyglobalizacyjny był wcześniej ruchem raczej społecznym na obrzeżach życia politycznego, obecnie zachodzą rzeczywiste procesy deglobalizacji. W nowych planach Komisji Europejskiej jednym z pierwszych zdań jest konieczność ponownego zdefiniowania bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to nie tylko wojsko i materiały, ropa naftowa i gaz ziemny, ale - jak teraz widzimy - także ochrona twarzy, odzież ochronna, środki dezynfekujące - których produkcję stopniowo wycofywaliśmy z Europy w ostatnich dziesięcioleciach.  

Odbudowa lokalnych łańcuchów dostaw będzie cechą charakterystyczną co najmniej przez najbliższe dziesięć lat. Tak nam mówią teraźniejsze doświadczenia. W Polsce istnieje wielu podwykonawców z branży motoryzacyjnej i meblarskiej, którzy produkują głównie na rynek niemiecki. Nasi informatycy pracują dla wielu rynków na całym świecie. 

Redakcja: "Deglobalizacja" oznacza mniej Chin, ale więcej Niemiec - czy bez Niemiec? 

Emilewicz: Na początku pandemii mówiono, że z powodu kwarantanny w Polsce będzie brakowało żywności. Jednak Polska jest jednym z największych producentów żywności w Europie. 85 procent żywności na polskim rynku jest produkowane w Polsce. Mamy cały łańcuch, od pola do stołu. Otrzymaliśmy jednak telefony z Portugalii, gdzie rynek żywności opiera się na imporcie, jak wiele będziemy w stanie dostarczyć. 

Pytacie, czy to będzie tylko Polska. Nie, ponieważ widzimy to z oświadczeń złożonych przez pana Macrona, panią Merkel lub mojego kolegę, pana Altmaiera, który również mówi, że chcemy zobaczyć, które sektory możemy przywrócić: Cel i zadanie Unii Europejskiej nabiera nowego znaczenia. 

Redakcja: Granice Polski są nadal trudne do przekroczenia. Jak bardzo zaszkodziło to gospodarce? 

Emilewicz: W naszym ministerstwie zarejestrowało się wielu pracowników z terenów przygranicznych, którzy pracowali w Niemczech, Czechach czy na Litwie i stracili pracę. Teraz zaczyna się czas pracowników sezonowych. Zamknięte granice są ogromnym problemem, zwłaszcza dla tych krajów, w których turystyka jest ważnym sektorem gospodarki. Rozważamy otwarcie około 15 czerwca, ale należy to zrobić bardzo ostrożnie, z dystansem społecznym, ochroną twarzy lub z testami. 

Redakcja: Czyż polska turystyka, ze wszystkimi piaszczystymi plażami i jeziorami, nie mogłaby być wielkim zwycięzcą kryzysu, przyciągającym tych wszystkich Niemców, którzy teraz wolą nie lecieć na południe samolotami? 

Emilewicz: Branża turystyczna obserwuje sytuację z dużym zainteresowaniem i bardzo czeka na wakacje, które będą inne niż te, które widzieliśmy do tej pory. Wielu Polaków zdecydowało się nie podróżować za granicę. Udział turystyki w PKB wzrósł z sześciu do 12 procent. Z drugiej strony, turystyka i gastronomia ucierpiały szczególnie w pierwszych tygodniach. Ale teraz branża mówi nam, że obecnie trudno jest znaleźć zakwaterowanie na sezon letni. 

Redakcja: Tylko państwo narodowe mogło chronić swoich obywateli w czasie kryzysu, słyszeliśmy od obozu rządowego. Czy zgadza się pan z oceną, że Europa zawiodła w tej pandemii? 

Emilewicz: Powiedziałbym, że kiedy rozpoczął się kryzys, państwa narodowe były pierwszymi, które zareagowały. Komisja Europejska zareagowała z opóźnieniem. Największa krytyka instytucji europejskich pochodziła z południa Europy i wynikała z poczucia, że są one pozostawione same sobie. 

Ale ten kryzys jest również nową szansą dla wspólnoty europejskiej. Od samego początku obywatele państw członkowskich trzymali się obietnicy postępu. Całe pokolenia były przekonane, że moja grupa wiekowa będzie w lepszej sytuacji niż pokolenie moich rodziców. I myślę, że pogląd ten został zweryfikowany nawet jeszcze przed pandemią. Mam na myśli takie objawy, jak protesty "żółtych kamizelek" czy nawet wynik wyborów w Niemczech.  

Musimy zacząć myśleć o "Projekcie Europa" nie tylko w kategoriach ekonomicznych. Ponieważ jeśli będziemy zasypiać i budzić się tylko z tą myślą, w czasie kryzysu gospodarczego obywatele państw członkowskich od razu powiedzą: nie potrzebujemy już UE, ponieważ nie gwarantuje nam ona bezpieczeństwa gospodarczego. Polacy uważają, że ta społeczność to coś więcej niż tylko produkt krajowy brutto czy Europejski Bank Inwestycyjny. 

Redakcja: To ciekawe, co pani mówi. Na przykład w Niemczech często słyszymy: Polacy interesują się tylko unijnymi pieniędzmi... 

Emilewicz: To jest absolutnie błędny stereotyp, ale jest to także konsekwencja postawy Komisji Europejskiej. Wystarczy spojrzeć na wymóg, aby każda inwestycja UE była opatrzona etykietą. Europa zredukowała się do marki "promowanej z funduszy UE". 

W badaniach ankietowych na początku transformacji Stany Zjednoczone od dawna były wymieniane jako najważniejszy przyjaciel Polski. Wśród młodego pokolenia w Polsce bardzo się to zmieniło. Nie patrzymy więc na Europę tak, jakby to był tylko bank.. 

Redakcja: Pani ugrupowanie polityczne, "Porozumienie", jest uważane za umiarkowaną gałąź frakcji rządowej. Wasz wizerunek różni się od wizerunku kolegów z PiS. Pani przywódca partyjny, Jarosław Gowin, wyraził zaniepokojenie podczas głosowania nad reformą sądownictwa, pisał listy protestacyjne w sprawie Trójki  gdy piosenka krytykująca Kaczyńskiego zniknęła ze znanej parady przebojów państwowego radia. Ale jak duży wpływ macie w końcu? 

Emilewicz: Na całym świecie są tarcia w rządzących koalicjach. Nie tylko pomiędzy CDU i CSU, ale nawet w samej CDU mamy pewne skrzydła, które nawet teraz, w czasie pandemii, mają różne poglądy na temat ekonomicznego zamknięcia. To, że tworzymy teraz blok "Zjednoczonej Prawicy" i mamy inne poglądy, jest całkowicie normalne. 

Ale nie bylibyśmy w tym rządzie, gdybyśmy nie uzgodnili pewnych podstawowych wartości i zasad. Z pewnością tworzymy liberalne skrzydło w tym prawicowym namiocie i na pewno jesteśmy potrzebni. Jeśli chcemy wygrać wybory, potrzebujemy więcej niż 50%, a wyborcy PiS nie wystarczą do tego. 

 

 



skromny kapitalista z ludzką twarzą

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości