O realności marzeń naszych europosłów...

                      Jednym z najsłynniejszych  słów  o marzeniach były słowa Martina.L. Kinga : ”I have a  dream”.. Nie wiem czy p. europoseł Migalski chciał dorównać pastorowi i jego słowom , w każdym bądź razie upublicznił swojemarzenia… Nie było by może nic w tym dziwnego czy śmiesznego (każdy z nas ma bowiem marzenia)  gdyby nie to, iż ziszczenie owych marzeń nie potwierdził mu sen ale najzwyklejsze łupanie w kościach… Pan poseł obiecuje przedstawić szczegółowe przesłanki realności swoich marzeń… mam nadzieję , że najważniejszą będzie opinia lekarska iż nie jest meteopatą …

                       A tak na serio to nie rozumiem radości pana europosła…I o bez względu na to co można sądzić o PO. Jest politologiem. Chciałbym poznać jego fachową opinię co można sądzić o opozycji (choć nie tylko o niej, bo o kondycji społeczeństwa i państwa) jeśli to nie ona (ta opozycja)  jest w stanie obalić rząd a potrafi to zrobić  cyt. za jednym z manifestantów przeciwko ACTA, „zakaz wklejania filmików z youtube na FB”… Obawiam się , że taka opinia byłaby druzgocącą samokrytyką po której nie pozostałoby nic innego jak zmienić fach… Np. na twardo stąpającego po ziemi ornitologa…

PS

      Ale nie tylko p.Migalski ma kłopoty z percepcją rzeczywistości. Inny europoseł o pisowskich korzeniach nie wie jak traktować pewne mocarstwo. Z jednej strony gdy z jego agentami, nieformalnie, spotyka się nasz prokurator to jest to zwrócenie się o pomoc do sojusznika. Jeśli ambasada tegoż sojusznika dzwoni do sejmu z pytaniem o wynik głosowania (w odróżnieniu od śledztwa to chyba nie tajemnica) to sojusznik zmienia się w "obcego"…. Coś te brukselskie klimaty zgubnie wpływają na stany emocjonalne naszych wybrańców…