Pixabay
Pixabay
3r3 3r3
733
BLOG

Praktyka prowadzenia działalności w kontekście skończonej zdolności wykonawczej

3r3 3r3 Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Kiedy stresory nie są na poważnie?

W poprzednim artykule zwróciłem uwagę na fakt, iż jeśli odrzucimy urojenie, iż jesteśmy winni komuś posłuszeństwo, to będzie musiał okazywać swoją dominującą przewagę, za każdym razem czegoś od nas oczekując. Może być to nieprzyjemne, ale czy na pewno starczy mu sił w takim chaosie, jaki tworzy biurwa? Jak tworzono systemy przymusu, kiedy było jasne, że dominującym samcem jest król, cesarz albo chociaż jakiś cwany Talleyrand?

Nigdy nie będziecie członkami klasy średniej z tego samego powodu, z jakiego nie będziecie szamanami czy szlachtą. Są to desygnaty pojęciowe opisujące nieistniejące już społeczności, przynależne do innych, archaicznych – bo nieefektywnych względem obecnie stosowanych metod zdobywania i sprawowania władzy – w rozumieniu dominacji nad uległymi w takiej jak się da rozciągłości. Klasa średnia to taki przypadek zamożności, kiedy dominanta, mediana i średnia są tożsame. Taki przypadek występuje wyłącznie w osiadłych społecznościach agrarnych. I nigdzie indziej. Dom, ogródek i kawałek pola jest jedyną chwilą stabilizacji takiego społeczeństwa. Wprowadzenie pojęcia kapitału kasuje tę metastabilność, wyostrzając odchylenia.


Marsz przez instytucje oznacza nie tylko przejęcie policji czy urzędów.
Instytucje to też zinstytucjonalizowane banki.
Instytucje to też kulty religijne.
Marsz przez Kościół Katolicki był deklarowany już w 1968 roku i zakończył się sukcesem, jaki widzimy dzisiaj.


Obecne „elity” zajmują się zarządzaniem chaosem, który wytwarzają (biurwa). Lepszy kupiec odnajdzie się w chaosie, surfując na jego falach. Prostszy opis tego zjawiska to tworzenie nakazu lub zakazu, ustanawianie na straży onego etatu i na etacie zatrudnianie etatysty, w celu administrowania stresora względem obiektów niestosujących się do sformułowanej zasady.

W społeczeństwie występuje wiele dziwactw, jednym z nich jest branie na poważnie ustalonych zasad. Jest to jeden z etapów rozwoju dziecka. Osobę dorosłą, która na takim etapie pozostała, zwykle nazywamy sensatem (osobą biorącą z przesadną powagą stronę formalną umów); ten etap występuje i nasila się do etapu statyka – jest to ostatni etap rozwojowy, kiedy internalizacja tych norm jest korzystna dla organizmu. Ponieważ społeczeństwo statyków musi mieć ponad połowę społeczeństwa (niepoddanego stresorom takim jak wojna czy katastrofy naturalne) pomiędzy 20 a 40 rokiem życia, jest oczywistym, że statyków sensatów uważamy za lekko zdziwaczałych, gdyż mamy inną strukturę wiekową i mamy za sobą kontakt ze stresorami (z grzeczności nazywanymi kryzysami, a nie że jakieś grupy kapitałowe poprowadziły z nami wojnę i ją wygrały, pozostawiając nas pokonanych w nędzy).

Oznacza to, że żyjemy w społeczeństwie, które ze względu na strukturę wiekową już nie bierze na poważnie deklarowanych norm. Stosuje je jedynie jako pozór formalny do wymuszania alimentacji na kurczącym się zasobie egzodynamików i egzostatyków, czyli młodych, ciągle naiwnych, gotowych pracować na gerontów. Z tego wynika, że stresory nie są stosowane z przekonaniem, a jedynie w celu pozyskania dóbr i usług. Czyli nikt nas nie będzie pałował za to, że nie wierzymy w Marksa i Engelsa czy inną demokrację, ale jak nie oddamy wszystkich owoców naszej pracy, to mogą nam wpaść o szóstej rano do domu, dom zabrać, nas poturbować i rodzinę rozpędzić na cztery wiatry.

No chyba że nie macie domu (jesteście bezdomni), rodziny i nie bardzo jest co Wam zabrać – wtedy wdrażanie przeciwko Wam stresorów jest bezcelowe.

Ciężko jest opisać tę klasę ludzi, którzy twierdzą, że nic nie mają (ale kontrolują majętności w przeróżnej formie spółek, fundacji, paternalistycznej zależności). Ja nazywam takich „niebieskie ptaki”.

Ewangelia wg św. Mateusza 6, 26 › Spojrzyjcie na ptaki niebieskie, iż nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a wżdy Ojciec wasz niebieski żywi je…

Jedne ptaki większe, inne mniejsze, a społeczeństwo żywi je. Sensaci zaś rzucają gromy z nieba na takich, krzycząc „Złodzieje! Złodzieje!” – niech sobie krzyczą. Nakazu pracy się nie spodziewam, zakazu myślenia też mi raczej lobotomią nie wprowadzą. Zakaz posiadnia z pokorą przyjąłem, w bezdomności okrutnej żyję, rzeczy żadnej na formalną własność nie mając, jak mnich jaki. Zakonnicy też formalnie nic swojego nie mają, a głodni nie chodzą.

Jak w praktyce działa skończona zdolność wykonawcza?

Formalnie to za jakieś tam urojone przez biurwę przewiny niby czeka nas sankcja. Tymczasem w praktyce drobne przewiny zagrożone karą poniżej dwóch lat (czyli w przypadku nawet zastosowania ENA odbywane zazwyczaj na miejscu ujęcia, bez wożenia się z człowiekiem po świecie) grzecznie sobie leżą latami na półce i sprowadzają się do poszukiwania osoby w miejscu zamieszkania. Wracają przy braku znanego miejsca zamieszkania i wtedy wdraża się ustalanie miejsca pobytu, co zajmuje znowu jakiś czas (i to ostatnia szansa na ujęcie, jak ktoś się nie właduje na kontrolę). Jak ktoś się nie rejestruje po urzędach, jest bezdomnym, żyje na kartę rowerową, to takie ustalanie trwa bez końca, po czym po 10 latach sprawa ma wyczerpany bieg. To znaczy niby trzeba coś z tym zrobić, ale w niczyjej zdolności wykonawczej, kto by się tym zajął, nie leży wykonanie czegokolwiek w tej sprawie. I sobie takie kwiatki wiszą w kartach karnych. I nic się z tym nie dzieje. Jeśli są to jakieś drobne sprawy podatkowe czy grzywny po trzy miesiące, po pół roku, jakieś pogubione maszyny czy pojazdy po 10 miesięcy, to przy częstych zmianach jurysdykcji i braku konkretnych miejsc pobytu, niewłóczeniu się po checkpointach (lotniskach choćby, punktach odprawy) sprawy rozchodzą się po kościach i po dekadzie można je sobie w kieszeń wsadzić. Jedyna konsekwencja tego taka, że jak będzie Wam potrzebne zaświadczenie o niekaralności, to pani w okienku pokiwa głową, że macie naście lat temu odwieszoną karę i trzeba to jakoś uregulować – może wystąpić o zatarcie?

A jurysdykcji w samej EU mamy od groma – jest czas, aby tę dekadę wykorzystać wiele razy, tu i tam zbierając kondemnaty.

Działa to tak jak działa, ponieważ w skończonej zdolności wykonawczej dochodzi do prób ręcznego sterowania przy użyciu okólników i kierowania zdolności wykonawczej aparatu przemocy do redukowania zagrożeń istotnych z punktu widzenia zdolności do utrzymania ładu społecznego – czyli funkcji bazowych aparatu okupacyjnego. Dlatego przesuwana jest granica pobłażania dla czynów, które w ogóle nie powinny być w gestii państwa i skupianie się na czynach, które w powszechnym pojęciu są uznawane za konieczne do eliminacji z życia publicznego (zbrodnie, przestępstwa przeciwko życiu).

Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest mieszanie występków i przestępstw w spektrum nieistotnych wykroczeń i tym samym wzrost pobłażliwości dla czynów podważających ład społeczny (przestępstwa przeciwko zdrowiu i mieniu), tym samym zdolność do sprawowania władzy przez umiłowanych przywódców. Czyli konsekwencją jest rozpad faktycznego aparatu władzy przy pobłażaniu dla funkcji fakultatywnych. Można to doraźnie kryć medialną propagandą, ale nie da się tego kryć bez końca.


Działalność finansowa zrywa łączność pomiędzy dobrobytem a wytwórczością.
Jest to naiwne oczekiwanie będące manipulacją. Wszak ktoś dobra musi wytworzyć, natomiast samych dzielących śmietanę finansową jest niewielu. Tak niewielu, że nikogo z tych ludzi większość z nas nie spotka przez całe swoje życie.


Tymczasem w praktyce jak wypłacicie sobie jakieś sześciocyfrowe kwoty z US i w czasie dochodzenia, kiedy prokurator wchodzi z oskarżeniem o jakiś poważny czyn (jakieś naruszenie cielesności narzędziem do łamania przykazań), to sąd (sam albo na wniosek) włącza do postępowania tę przeróżną drobnicę, jakiej się dopuściliście, po czym oddala te zarzuty, celując w główny, z dobrze uświadkowionym przewodem. Jeśli w tym czasie świadkowie i sam pokrzywdzony się rozmyślą i szykują z postępowania brazylijski serial, to z okazji zatrzymania można dostać rok nie wyrok, jeszcze na zawiasie z wolnej stopy i wtedy patrz wyżej. Nie wiem czemu tak głupio to działa, ale tak działa. Najpewniej jest to jakaś forma oszczędzania zdolności wykonawczej czego rezultatem jest taki artefakt w działaniu.

Tymczasem w praktyce aby Was skarżyć o to, że nie płacicie należnych podatków, to ktoś musi te podatki wyliczyć. No tutaj system oczekuje, że frajerzy zaproszą biurwę na darmowy obiad i sami napiszą sprawozdanie, wyliczając w pitach, citach i deklaracjach ile czego powinni zapłacić. Jeśli jesteście frajerami stawiającymi biurwie darmowe obiady, to oczywiście wpisujecie tam to, co serio prowadzicie.

No chyba że nie jesteście frajerami i wpisujecie tam to, co tłumi podejrzliwość biurwy, a co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, albo w ogóle ignorujecie obowiązki sprawozdawcze.

Oczywiście komuś zaraz się przypomni, że za ignorowanie obowiązków sprawozdawczych za uszy wytargają. No niby tak. Zazwyczaj po 30-36 miesiącach zbiera się biurwie na targanie za uszy. Po 30-36 miesiącach przy składaniu co miesiąc deklaracji, że nic się nie dzieje, albo dzieje się niewiele, ponieważ po 24 miesiącach na koniec roku do właściwego urzędasa trafiają sprawozdania szczegółowe rozliczeń transgranicznego VAT. I wtedy wychodzi, że nasprowadzało się towaru bez deklarowania tego w rubryce „import”. No i z tego niby wynikają należności (tak twierdzi biurwa, że tam niby jakieś prawo i takie tam, co sobie sami dla siebie ustanowili).

W takiej sytuacji albo się pali głupa (formalnie to organizuje się zaświadczenie, że się słabuje) i wtedy coś tam sobie pomarudzą, jak sprawa nie jest zbyt duża, to coś zasądzą do zapłacenia (albo i nie – wtedy dadzą bana na działalność na kilka lat) i dają spokój. Oczywiście już wtedy działa firma „na żonę” i tak po słupach można było przebekać dekadę.

W takiej sytuacji firma znika, po 36-48 miesiącach uruchamiana jest międzynarodowa pomoc prawna i pod adres zgłasza się policja, aby dowiedzieć się, że to tylko taki adres do korespondencji, a wymieniona osoba czasem odbierała tu jakąś pocztę. I problem zaczyna się w dochodzeniu, kiedy to wszystko jest najprawdziwszą prawdą – sprawa się przeciąga o kolejne lata. Po czym albo się łapie Bogu ducha winnego słupa i coś mu tam dla zasady wlepia (rok nie wyrok, a paczki przychodzą, zorka jest); albo w ogóle jest zagadka, bo nie da się ustalić istnienia takiej osoby (wobec czego ustala się latami, bez końca i konkluzji, bo po 10 latach od popełnienia czynu i kilku zmianach na stanowiskach prowadzących sprawę, to nikt już nie wie o co tam chodziło i nikt nie ma do tej sprawy serca – jest tyle nowszych.

Działa to tak jak działa, ponieważ konsekwencją niedoboru jest pozór cyklu, w jakim dochodzi do przesunięcia zdolności w czasie (stąd te miesiące wymienione), a następnie do przeniesienia rezerw z innych zdoloności wykonawczych do kontroli vat (skrócenie okresu kontroli właśnie następuje) i w rezultacie blokada i niewydolność systemu vat (ucieczka przedsiębiorców od systemu vat w szczególności, a w konsekwencji do opodatkowania w ogólności). Jest to całkowicie tymczasowe i powoli, wraz z erozją systemu rozliczeń transgranicznych zaniknie, przenosząc się w gestię faktyczną służby celnej, która nie za bardzo ma sens przy braku granic i swobodzie transportu. Ograniczenie tych swobód wymaga nakładu środków na aparat przemocy, czego gospodarka nie udźwignie (oznacza to, że po prostu braknie towarów w obrocie przy próbie wprowadzenia takiej egzekucji). Zostanie to oczywiście zreformowane, ale na razie jest jak jest i sobie tak jeszcze pobędzie.

W wariantach ostrzejszych

Jeśli oczywiście kuszą Was takie doznania, ze względu na wysoki próg recepcji bodźców i kręcą Was sporty ekstremalne. Jeśli lubicie się sprawdzić, pojechać zimą samotnie za koło polarne, pomieszkać w celi, to przyjemne z pożytecznym.

Ilu ludzi potrzeba, by przenieść człowieka z sali sądowej do celi albo z celi do celi?

Oczywiście przytomnie założycie, że można tego człowieka tak obić, aby sam uciekł we wskazanym kierunku i chociaż uwolniona represja wykonawcza na pewno kilka sińców zada, to jednak przenieść muszą biernego opornego w jako takim stanie, aby skargi na tortury były na poziomie niewzbudzającym buntu w ośrodku penitencjarnym.

Sześciu ludzi musi nieść jednego zamiast dwóch prowadzić. To nastręcza konieczności zatrudnienia dodatkowych darmozjadów, rozszerzenia liczby etatów, zorganizowania im pracy no i… ktoś musi upiec im chleb, więc branie do służby piekarzy (czy w ogóle odbieranie gospodarce młodych, chętnych do pracy ponad siły ludzi) powoli eroduje podstawy gospodarcze istnienia zbiorowości ludzkiej, aż do renegocjacji warunków tworzenia iluzji wspólnoty. Oczywiście na resorty siłowe fundusze znajdą się zawsze, choćby trzeba było karmić ich ludziną.

Jednak żaden system represji nie zmieni kwestii, że więźniowie są kosztem i żadna praca więźniów tego nie zmieni, najwyżej trzeba będzie zaopatrywać więzienia w ubywający w kopalniach zasób biologiczny.

Na co zwracać uwagę?

Pogrywając sobie w kulki z biurwą należy pamiętać o tym, że biurwa wdraża bałagan, aby go porządkować. Dokładajmy więc bałaganu do uporządkowania, formalnie nie radząc sobie z prawidłowym (oczekiwanym przez biurwę) wykonywaniem sprawozdawczości. I oczywiście prośmy o pomoc w rozwikłaniu problemów, niezapominając o znikaniu we właściwym momencie (utracie zainteresowania sprawami). Oznacza to pewne koszty przy porzucaniu tracących korzystność stref pozyskiwania wartości, ale należy taki stop loss stosować i nie dokładać do interesu. Aż do tak absurdalnych zachowań, jak oczekiwanie zapłaty za składanie wyjaśnień czy inne „wykonywanie ustawowych obowiązków”. Bo obowiązek obowiązkiem, ale nie za darmo.

Biurwa ma horyzont czasowy prowadzenia tych działań (również horyzont przestrzenny jurysdykcji). Pracujcie na granicy tego horyzontu, skracajcie go nieistotnością deklarowanych działań, wykraczajcie poza horyzont rzeczywistą skalą działalności, rozdrabniajcie je i nie ujawniajcie.

Brak komunikatów, brak informacji, samo nieistnienie materialnych podstaw do wnioskowania o istnieniu działalności niezwykle utrudnia dominującemu samcowi stwierdzenie faktu o istnieniu zasobu, który mógłby zawłaszczyć. Ułatwcie biurwie niewiarę w to, co przynosi im dochody i zapewnijcie im do kontrolowania jakieś wymyślone farmazony (piszcie głupie donosy, mają ich tyle, że 2/3 nawet nie mają kiedy otworzyć i przeczytać).

Przygotowujcie sobie miejsca do prowadzenia działalności, z jakimi jesteście niepowiązani (wiem, biura wirtualne są już niemodne) albo takie, z których formalnie, bez podania przyczyny możecie się, regulując opłaty, ulotnić i nikomu nie będzie zależało na ustalanie jakichkolwiek faktów o Waszej działności, gdyż wszyscy będą ukontentowani informacjami.

Nasuwa się tu oczywista analogia do stworzenia perymetrów obronnych, podejmujących alarmy i automatyzujących wycofanie się z zagrożonych utratą wartości przestrzeni biznesowych. Perymetrów na dystansach, które wcześniej poruszałem i niebawem do nich wrócę.

Weźcie do ręki swoje sprawozdania spółek z ostatniej dekady (wiem, może być tego kilka ton papieru, jeśli nie urządzaliście grila) i pomyślcie, że tego nikt nigdy na poważnie nie przeczytał, nie analizował i w ogóle psu w… cała ta robota. To przecież można tę durną H 6 d+, korposzczurską robotę olać i skupić się na robieniu wyników, a nie biurwieniu w interesie biurwy?

I czasem trzeba będzie wyprostować pewne sprawy kijem, kiedy inni sobie wymyślą, że można Was w majestacie ograbić, albo kiedy z powodu niedoszacowania zdolności wykonawczej czy zwykłego pecha traficie jednak na zainteresowanie biurwy. Wtedy trzeba zastosować stresory. Działalność gospodarcza, ze względu na akumulację wartości, wiąże się ściśle z ochroną tegoż depozytu. W sklepach jest ochrona, do banków jeżdżą konwoje, czasem trzeba dokonać projekcji siły na naszych winowajców.

Wracając do administrowania stresorów

Im człowiek jest lepiej wykształcony, im lepiej rozumie wadliwą rzeczywistość, im logiczniej rozumuje, tym większe osiąga z niej korzyści i tym bardziej tę wadliwą rzeczywistość akceptuje.
Rozum nastawiony na osiąganie doraźnych korzyści ulega instrumentalizacji i traci zrozumienie dla wyższych idei wolności i postępu (w rozumieniu marksistowskim).
Działanie racjonalne i celowe, zdobywanie wiedzy i jej wykorzystywanie do osiągania korzyści są więc sprzeczne z ideą postępu (marksizmu).
Wiedza o rzeczywistości korumpuje i jest reakcyjna.
Mark Horkheimer – taki tam komuch
Osobowość Autorytarna 1950


Racjonalność instrumentalna – czyli coś co ma zastosowanie. Rozum ma zastosowanie.
Wyszktałcenie ma zastosowanie.
Człowiek, który umie coś wystrugać, tym się różni od małpeta, który umie coaching, telemarketing i managing, że umie wystrugać i utwardzić w ogniu dzidę. Co daje mu natychmiastową przewagę w ustaleniu hierarchii społecznej i zdobyciu pozycji dominującej.
Oczywiście znacząca liczba małpetów niweluje tę przewagę. Ale potrafimy też wykonać Colta, który czyni nas równymi, a nawet drony, pozwalające kontrolować małpią bandę i od czasu do czasu zrzucić na nich Ogień Piekielny, bez jakiejkolwiek zdolności przeciwdziałania z ich strony. Dominacja poprzez rozwój dzidy – techniki. Dominacja rozumem.

Przewaga lewackiej małpiarni nad Homo Sapiens jest wyłącznie w liczbie niewykształconych małpetów, niezdolnych do samodzielnej produkcji gadżetów, które tak sobie cenią. Przewagę tę niwelujemy naszym poziomem technicznym pozyskanym w garażach, manufakturach, fabrykach, gałęziach przemysłu. Możemy ich dzięki tej przewadze pozabijać – to metoda negocjowania pozycji dominującej Sapiens nad czymkolwiek, co chce odebrać człowiekowi owoce jego własnej pracy.

W tym kontekście likwidacja małpetów „szczepionkami”, żywnością nie do jedzenia, skażeniami jest formą realizacji tego celu.
Ważne, aby ludzie rozumni okazywali rozum nie dając się wyeliminować.


Instrumentalne stosowanie stresorów, dla utrzymania zdobytych już korzyści lub do podjęcia nowych wartości, sprowadza się do ustalenia perymetrów obronnych, inicjujących automaty obrony, ataku, komunikatu lub ucieczki na zadanych dystansach. Ponieważ to przekraczanie dystansów jest odbierane jako stresujące.

Cała koncepcja stosowania stresora dla gromadnych sprowadza się do wtargnięcia w przestrzeń stresowanego – do niczego więcej. To kwestia zarówno behawioralna jak i czysta pragmatyka przetrwania.

Stresory A,B,C,D są najprostsze do wyjaśnienia – ingerują one w integralność ciała. Dlatego też jest ich tak wiele – mają najdłuższą tradycję stosowania. Nasze ciała bronią się przed takimi stresorami bez rozpoznawania bodźców w sposób odruchowy. Przekraczają one dystans skóry.

Delikatnym wariantem stresora E jest gwałt (może on mieć ze względu na ujawnienie konsekwencje G a nawet H), narusza on dystans skóry bez naruszania integralności ciała i z tego powodu w większości ustrojów formalnych jest traktowany podobnie jak stosowanie stresorów naruszających integralność ciała, choć zależy to już od właściwości stresowanego (w niektórych systemach formalnych wybrane czynności wybranych osobników dominujących wobec pewnych im uległych nie są uznawane za stresor, a za wykonywanie praw nabytych).

Wcześniejszym dystansem, jaki można przekroczyć, jest dystans intymny. Dzieli się on na odległość dłoni i dotyku. Ponieważ dopuszczenie na tę odległość może stanowić zagrożenie dla kolejnego przekroczenia dystansu (integralności ciała), większość inicjacji stresorów (również werbalnych) z natury rzeczy musi odbywać się przy naruszeniu tej odległości, aby wytworzyć urojenie, że każdy kolejny dystans również może być przełamany. Na tym dystansie deklaruje się groźby naruszenia integralności ciała A-D.

Jeszcze wcześniejszym dystansem jest ten indywidualny, na jaki dopuszczamy osoby nam znane. To mniej więcej tyle co mamy na wyciągnięcie ręki, a najdalej tyle co bardzo odległe podanie sobie rąk nawzajem. Przełamanie tego dystansu indukuje urojenie, iż kolejne też mogą być przełamane i może dojść do zastraszania.

W przypadku wywierania gróźb formalnych F jest to dystans właściwy; jest on niezbyt skuteczny, jeśli chodzi o wywieranie gróźb dotyczących integralności (z przyczyn behawioralnych nie są one odbierane jako wiarygodne – nie naruszamy dystansu intymnego).

Wcześniejszym jest dystans społeczny. Na tej odległości zazwyczaj załatwiamy kwestie formalne (dlatego groźby formalne na tym dystansie są bezskuteczne, natomiast skuteczne są groźby wdrożenia G, H). Jest to też dystans, na którym skuteczne jest grożenie bronią w rozumieniu stresorów A-D, który jest traktowany jako groźba bez wzbudzania odruchów bezwarunkowych (i wyłącznie racjonalnej recepcji bodźców). Jest to o tyle ważne, że w przypadku zadania stresora na osobie wyszkolonej w stawianiu oporu przełamanie tego dystansu skończy się jatką wynikającą z wykształconych w czasie treningu odruchów; w przypadku osoby niewyszkolonej bardzo trudno jest przewidzieć reakcje i mogą one być chaotyczne, niwecząc plany stresującego.

Przedostatnim dystansem jest publiczny – o tyle istotny, że wyznacza strefę prywatności, wtargnięcie w którą zwraca uwagę. To przestrzeń monitorowana uwagą każdego osobnika, sam fakt istnienia w tej sferze innych osobników uruchamia reakcje behawioralne związane z modelowaniem lustrzanym ich potencjalnych zachowań oraz ustalania hierarchii. Im osobnik jest bardziej dominujący (jak też jest większym endodynamikiem), tym ten dystans jest większy, a odczucie zagrożenia silniejsze.

Na samym końcu jest dystans ucieczki. Jest on istotny tylko wobec rozpoznanych stresorów i ich pojawienie się w monitorowanym obszarze inicjuje chęć natychmiastowego oddalenia się od źródła stresora.

Wszystkie te zakresy są właściwe zarówno dla samego człowieka, jak i dla przedmiotów w jego urojonej władzy. Naruszenie integralności kierowanego pojazdu jest odbierane behawioralnie jak naruszenie integralności samego kierowcy i może wzbudzić zarowno szok, panikę jak i agresję (kończącą się odwetem). Tak samo włażenie z butami w księgowość czy rozliczenia firmy jest dla księgowego czy właściciela naruszaniem integralności i prywatności. Dlatego tworząc przedsiębiorstwo wdrażane są kolejne strefy wywołujące reakcje na pojawienie się w nich osób. Strefa publiczna gdzie może wejść każdy, strefa społeczna gdzie nawiązuje się kontakt z pracownikiem, strefa indywidualna tylko dla pracowników i przedsiębiorcy (to tę strefę lubią naruszać pałownicy z US – często ich z tej strefy szczujemy psem) oraz strefa intymna (dokumentacja firmy – tu byle kto nie wlezie).

Oczywiście pewne szczególne przedsięwzięcia mają dystans ucieczki – jeśli w tej strefie pojawi się urząd imigracyjny, psiarnia albo inna kontrola celna, to przedsiębiorstwo błyskawicznie pustoszeje, a działalność zostaje wstrzymana.

Warto przy tworzeniu przedsiębiorstwa utajnić miejsce występowania strefy intymnej i w ogóle wyjąć ją poza spodziewaną przestrzeń, jaką zajmowałaby w firmie, wstawiając tam fake’a. Gdy do firmy włazi z buciorami prokurator, taka zapobiegliwość popłaca. Pozwala z dystansu poobserwować miotającą się biurwę, a następnie poczekać na formalne wezwanie na piśmie, co zapewnia wystarczającą ilość czasu, aby zainicjować działania wyprzedzające związane z dezintegracją przedsięwzięcia i przeniesieniem się w mniej stresującą okolicę.


Zarobmy.se - Portal biznesu praktycznego


3r3
O mnie 3r3

Zarobmy.se to portal dla osób chcących zacząć biznes oparty o umiejętności praktyczne - rzemiosło i wytwórczość.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka