Filip Rdesiński, współorganizator manifestacji pod ambasadą rosyjską w Warszawie i dziennikarz "Gazety Polskiej", został zatrzymany przez policję.
Do zatrzymania doszło w tramwaju na Pradze po zakończeniu pikiety. Do Filipa Rdesińskiego podeszło dwóch policjantów w cywilu i bez podania żadnego powodu kazało mu wysiąść. Następnie podjechały dwa radiowozy z funkcjonariuszami w mundurach i dziennikarza przewieziono na komisariat przy ul. Wilczej 21.
Rdesiński obecnie jest przesłuchiwany.
Spróbowaliśmy się dowiedzieć, co takiego zrobił dziennikarz, że do jego zatrzymania użyto aż takich sił. - Filip R. został zatrzymany za zakłócanie porządku i rzucanie petard - dowiedział się portal Niezależna.pl w Komendzie Stołecznej Policji. Dlaczego jednak do zatrzymania doszło na drugim końcu miasta, przy pomocy "tajniaków", a nie na miejscu popełnienia rzekomego wykroczenia? Tego nie wiadomo. Adwokatowi Rdesińskiego policja w ogóle nie chciała powiedzieć, za co dokładnie został zatrzymany dziennikarz.
Na komisariacie jest już kilkanaście osób, które przybyły tam w obronie Rdesińskiego, m.in. Tomasz Sakiewicz i Piotr Lisiewicz.
Zachęcamy do przyjścia na komisariat przy ul. Wilczej 21, aby wesprzeć bezpodstawnie zatrzymanego współorganizatora manifestacji pod rosyjską ambasadą.