Paweł Łęski Paweł Łęski
122
BLOG

Kalisz jak Louvain

Paweł Łęski Paweł Łęski Kultura Obserwuj notkę 1

Prawdą jest, że Wilhelm II został postawiony przed trybunałem mocarstw sprzymierzonych po zakończeniu I wojny światowej, ale zbrodnią, o którą oskarżono byłego cesarza niemieckiego, nie była wojna, tylko pogwałcenie traktatów, a konkretnie pogwałcenie neutralności Belgii.

image


Były kanclerz II Rzeszy, premier Prus, książę B. von Bulow, już w roku 1887 wyraził nadzieję, iż przyszły konflikt zbrojny pozwoli na wypędzenie Polaków z polskich ziem zagarniętych przez Niemcy.

Masakra ludności cywilnej w Kaliszu w 1914 roku.

W momencie wybuchu wojny zamknięto granicę w pobliżu Kalisza, wstrzymano ruch kolejowy. Rosyjscy urzędnicy ewakuowali się z miasta wraz z personelem wojskowym. 2 sierpnia 1914 r. o świcie ostatni rosyjscy żołnierze opuścili miasto bez walki. Po drodze podpalili magazyny wojskowe w pobliżu dworca kolejowego. Również pociągi i wagony transportowe.


 Przy braku zarządu, utworzony został przez mieszkańców Komitet Obywatelski, z zadaniem administrowania miastem. Dodatkowo, aby utrzymać porządek, powołano Straż Gwardii Cywilnej.

Pojawiali się pierwsi żołnierze niemieccy. 

Zbierają się tłumy. Atmosfera neutralna. Kiedy przybył niemiecki oficer, burmistrz Bukowiński, w symbolicznym geście, przekazał mu klucze do miasta. Po upewnieniu się, że nie ma sił rosyjskich, patrole niemieckie wycofały się do Szczypiorna. W godzinach późniejszych niemieccy żołnierze zaczęli przyjeżdżać na rowerach. Wielu z nich było Polakami z pobliskiego miasta Schildberg, między nimi a lokalną ludnością polską nie było wrogości. Niemieccy żołnierze polskiego pochodzenia (około 30 osób), szybko oddzielili się od reszty Niemców i udali się na targ, gdzie prowadzili rozmowy z miejscową ludnością, pili z nimi piwo.

Przybycie głównych sił niemieckich nastąpiło dopiero w nocy z 2 na 3 sierpnia około północy. Dowódca, kapitan Keild, zażądał kwater dla swoich żołnierzy i wezwał burmistrza. Tej samej nocy major Hermann Preuskera przybył do miasta z 2 batalionami piechoty. Preusker natychmiast przejął kontrolę nad administracją. Wg polskich samorządowców, podczas wybierania kwater, Preusker okazywał swoje niezadowolenie.

O świcie 3 sierpnia do miasta przywieziono moździerze. W tym samym czasie major Preusker zaczął kłócić się z radą miejską, mimo, że spełniała każdą jego prośbę. Niektórzy uznali, że jest rozczarowany brakiem oporu i obojętnym nastawieniem miejscowej ludności do żołnierzy niemieckich, która nawet zaczęła nawiązywać bliższe kontakty z etnicznymi polskimi żołnierzami.

Późnym wieczorem słychać było pojedyncze strzały, które wywołały panikę i zamieszanie wśród mieszkańców miasta; zaczął strzelać karabin maszynowy. Po tym zdarzeniu powrócił spokój. W nocy wznowiono ostrzał. To niemieccy żołnierze zaczęli strzelać do siebie samych, prawdopodobnie myśląc, że zostali otoczeni przez siły rosyjskie. Sześciu żołnierzy zginęło, a 32 żołnierzy zostało rannych. Major Preusker stwierdził, że to ludność lokalna dokonała napaści. 

4 sierpnia Preusker zebrał zakładników, nałożył 50 000 rubli kontrybucji, wprowadził godzinę policyjną, zakazał wydawania gazet, groził wzięciem kolejnych zakładników i egzekucjami. Mimo to Niemcy kontynuowali dalsze represje i egzekucje. Cywile byli brutalnie bici, często kolbami karabinów; przy jakichkolwiek oznakach oporu ludzie byli ustawiani pod ścianą i rozstrzeliwani. Wiele egzekucji miało miejsce w pobliżu szpitala, w którym przebywali ranni. Na ulicy leżały zwłoki. Wtedy gdy zaczęły zdarzać się przypadki niesubordynacji, gdy żołnierze odmawiali wykonania rozkazów, wycofano wojsko z miasta, zaraz potem położono ogień artyleryjski na zabudowania miejskie z pobliskich wzgórz. Był niezwykle celny, gdyż Kalisz leży w głębokiej dolinie. Ponadto Niemcy nakazali dzień wcześniej, aby mieszkańcy oświetlali swoje domy, co pomagało później w kierowaniu ogniem. Trwało to przez kilka dni. Niemcy urządzali krótkie wypady do miasta. Gdy ostrzał spowodował pożary, wybuchła ogólna panika. Pomimo, że Niemcy strzelali do każdego uciekającego, ludzie wszelkimi sposobami próbowali wydostać się z miasta. 

Polska prasa ze wszystkich zaborów donosiła szeroko o tej masakrze, niektórzy nazwali to "potwornym, niewiarygodnym szaleństwem". Zniszczenia porównywano do masakry w Louvain, gdzie miasto, przez Niemców, zostało zniszczone w podobny sposób. Przed wojną Kalisz miał 65 000 mieszkańców; po wojnie zostało już tylko 5 000. Sekwencja ucieczki z płonącego Kalisza, niczym wzięta z Przeminęło z Wiatrem, znalazła się w filmie Jerzego Antczaka z 1975 roku Noce i Dnie.

Wg zapisków rodzinnych mój kognat, Jan Łęski, znalazł się wśród zakładników cywilnych przeznaczonych przez Niemców, w Kaliszu, do zdziesiątkowania. Uniknął śmierci, zły los padł na osobę stojącą obok. Na drugi dzień, ze względu na przeżyty stres podobno wyłysiał. W sierpniu 1914 okupacyjne wojska niemieckie w Kaliszu dokonały decymacji 800 zatrzymanych, cywilnych mężczyzn na Wzgórzu Wiatracznym. 

W czasach nowożytnych rzymski zwyczaj decymacji stosowało przede wszystkim dowództwo bolszewickie w czasie wojny domowej, m.in. w stosunku do oddziałów odmawiających walki przeciwko powstaniu w Kronsztadzie. Wg relacji mojego dziadka, który w okresie Rewolucji znalazł się w Petersburgu, stosował ją Dzierżyński w stosunku do pracowników kolei, gdy dostawy nie dochodziły regularnie do Piotrogrodu. Pociąg z czekistami jeździł od stacji do stacji i wykonywali oni w ten sposób wyroki śmierci. Notabene dostawy przychodziły już później o czasie. Dziesiątkowanie powszechnie stosowane było przez nazistów jako środek represji odwetowej wobec ludności cywilnej okupowanych terenów podczas II wojny światowej, np. w obozach koncentracyjnych jako kara za ucieczkę współwięźnia.

 

Kostiuchnówka


 4 lipca 1916 roku rozpoczęła się krwawa bitwa Legionów Polskich z wojskami rosyjskimi pod Kostiuchnówką.

Tak walczyli o wolną Polskę jak pod Kostiuchnówką

Jak Żuawi

Straceńcza odwaga legionistów, niczym Powstańców Styczniowych, Żuawów Śmierci, ceniących sobie walkę wręcz, bez lęku przed bólem i głodem, z wielkim krzyżem na piersiach jakby mającym wskazywać drogę kulom przeciwnika, jak w bitwie pod Miechowem gdzie zszokowanym Rosjanom, ryzykując życiem, wyciągali karabiny z rąk, niemal bezbronnie stając wobec śmierci. Odwaga, która ma i swoją cenę bo na 150 atakujących pod Miechowem Żuawów Śmierci, przeżyje zaledwie kilkunastu. Będą oni wzorem dla legionistów Piłsudskiego, którzy tak wiele słuchając opowiadań o Powstańcach Styczniowych, mieli czas by uodpornić się na lęki, zwalczyć w sobie strach przed śmiercią, żyjąc z dnia na dzień bez wiary w jakiekolwiek jutro. W najważniejszej bitwie żołnierza polskiego I wojny światowej pod Polską Górą, bo tak Niemcy nazwą Kostiuchnówkę, polegnie również niemało, bo prawie połowa składu osobowego Legionów. Pozbawione wsparcia artylerii i łączności brygady legionowe liczące 5500 żołnierzy, stawią opór 13 000 Rosjanom.


Bitwa pod Kostiuchnówką lub Bitwa pod Kościuchnówką to, po panicznej ucieczce wojska węgierskiego, działania opóźniające Legionów Polskich w dniach 4-6 lipca 1916 roku na Wołyniu przeciwko oddziałom rosyjskiego XLVI Korpusu Armijnego, prowadzącego natarcie w ramach ofensywy Brusiłowa. Po bitwie gen. Erich v. Ludendorf, szef sztabu frontu wschodniego pisał do podsekretarza stanu w Berlinie: "Polak to dobry żołnierz. Gdy Austria zawodzi musimy postarać się o nowe siły (...) Trzeba zrobić Wielkie Księstwo Polskie z Warszawą i Lublinem, a następnie armię polską pod niemieckim dowództwem". Bo jak sami Niemcy mówili, poddając w wątpliwość wartość bojową sojusznika: "Po to Bóg stworzył Włochów, żeby nawet Austriacy mieli kogo bić".

Bitwa pod Kostiuchnówką zakończyła się wycofaniem armii austro-węgierskiej. Ofiara nie była jednak daremna. Pomimo taktycznego zwycięstwa Rosjan, armia monarchii habsburskiej za sprawą polskich Legionów odniosła niezwykle ważny sukces strategiczny. Legiony zapobiegły przełamaniu frontu mogącego spowodować całkowitą jego dezorganizację, a w dalszej perspektywie powrót do działań wojennych na terenie Kongresówki. Jednocześnie Rosjanie wyczerpali na długi czas możliwość podjęcia kolejnej tak intensywnej ofensywy. Oddawało to ponownie inicjatywę strategiczną w ręce państw centralnych. Gen. Erich v. Ludendorf, szef sztabu frontu wschodniego tak stwierdził: " Musimy stworzyć państwo polskie, gdyż tylko dzięki temu będziemy mieć na froncie wschodnim kilkadziesiąt dywizji, których kadrą stanie się świetny żołnierz legionowy". Więc, co do bitności żołnierza polskiego Niemcy nie mieli żadnych wątpliwości. Bohaterska postawa i waleczność Legionów Polskich w 1916 roku pod Kostiuchnówką, nad Styrem i Stochodem, podczas rosyjskiej ofensywy gen. Brusiłowa, spotkała się z uznaniem najwyższych władz państw centralnych. Potrzeba zdobycia rekruta polskiego, uwarunkowania polityczne i militarne wpłynęły w decydującym stopniu na ogłoszenie 5 listopada aktu dwóch cesarzy.

5 listopada 1916 roku cesarze Niemiec i Austro-Węgier wydali akt zapowiadający utworzenie niepodległego państwa polskiego, tym samym przerwali zmowę milczenia państw zaborczych, upada ich solidarność względem sprawy polskiej, trwająca od podpisania 11 kwietnia 1764 roku tajnego aneksu do traktatu sojuszniczego, w którym zobowiązywały się do wspólnego wystąpienia zbrojnego przeciw Rzeczpospolitej, gdy strony uznają, że zagrożone są ich interesy w naszym kraju. Upada porządek wiedeński. Akt ten doprowadza do umiędzynarodowienia sprawy polskiej. Rozpoczyna się efekt domina. Po rewolucji, Tymczasowy Rząd Rosyjski uznaje prawo Polski do niepodległości w sojuszu z Rosją, natomiast państwa Ententy jako jeden z celów wojennych ogłaszają, odbudowę Polski z dostępem do morza. Już wcześniej, w oświadczeniu z dnia 22 stycznia 1917 roku, prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdza: "Mężowie stanu wszystkich krajów są zgodni, że powinna istnieć zjednoczona niepodległa Polska".

There have been many comedians who have become great statesmen and vice versa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura