Tusk szuka rozpaczliwie spraw, które poprawią notowania rządu, ale jak nie idzie to nie idzie
1. Wczoraj w Instytucie Techniki Wojskowej w Warszawie, premier Tusk ogłosił, że od teraz wydatki budżetowe na zbrojenia, będą kierowane głównie do polskiego przemysłu zbrojeniowego. Dodatkowo ogłoszono, że wojsko zamówiło u polskich producentów tysiące dronów szkoleniowych, które będą kierowane poszczególnych jednostek wojskowych, aby żołnierze masowo nabywali umiejętności posługiwania się tym sprzętem. Tyle tylko, że ministrowie rządu Tuska od ponad 1,5 roku już wielokrotnie zapowiadali choćby „polonizację” wydatków na zbrojenia, ale przykładów , że to się udało, jest jak na lekarstwo.
2. Ba są raczej takie przykłady, szczególnie jeżeli chodzi o duże wielomiliardowe kontrakty na zakupy uzbrojenia, na które tzw. umowy ramowe, zawierał jeszcze minister Mariusz Błaszczak, zarówno w kraju jak i zagranicą, które są twardym dowodem ,że obecna ekipa z nich rezygnuje. Tak jest z koreańskim czołgami K-2, których w umowie ramowej zamówiono 1000, przy czym 180 miało być wyprodukowane w Korei i dostarczone do Polski w kompletnej wersji, ale pozostałe 820 miałoby w dużej części wyprodukowane w Polsce. Bardzo intensywnie do produkcji tych czołgów przygotowywane były Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne, teraz okazuje się, że ilość zamówionych czołgów będzie znacznie mniejsza, a te produkowane w Polsce, będą w wymiarze raczej symbolicznym i to nie w Poznaniu ale w Bumarze-Łabędach w Gliwicach. Z kolei umowa ramowa zawarta w Hutą Stalowa Wola opiewała na produkcję aż 1400 wozów bojowych piechoty „Borsuk”, rząd Tuska podpisał umowę wykonawczą na zaledwie 111 takich wozów, co jest ilością wręcz symboliczną i nie pozwala tym zakładom na planowanie produkcji tych pojazdów w długim okresie.
3. Przypomnijmy także, że w połowie maja na posiedzeniu Rady Ministrów, Tusk zapowiedział repolonizację przetargów w ramach zamówień publicznych, między innymi ogłosił zmianę ustawy o zamówieniach publicznych i zobowiązał ministrów do stosowania tego ograniczenia w już ogłaszanych przetargach. To oczywiście pójście w dobrą stronę, tyle tylko, ze nazywanie tego procesu repolonizacją jest czystą propagandą, bo przecież dostęp do przetargów publicznych od momentu naszego członkostwa w UE, mają wszystkie firmy zarejestrowane w 27 krajach UE. Tak się składa, że w rozstrzygniętych i obecnie realizowanych przetargach drogowych firmy spoza UE, głównie tureckie i chińskie realizują tylko 9 inwestycji o łącznej wartości 7,3 mld zł, co stanowi około 10% wszystkich realizowanych inwestycji drogowych. Pozostałe realizują najczęściej firmy zagraniczne mające w Polsce spółki córki , więc nazywanie tego ograniczenia w przetargach repolonizacją jest tak naprawdę propagandą, która ma podnieść notowania rządu Tuska. Zresztą jeżeli te ograniczenia dla firm chińskich i tureckich, zaczną być stosowane, to należy się spodziewać natychmiastowej reakcji rządów tych krajów, z negatywnymi skutkami dla polskiej gospodarki, które teraz trudno przewidzieć.
4. Z kolei na początku lipca na konferencji prasowej na GPW, Tusk ogłosił , że zmiany deregulacyjne proponowane w ostatnich tygodniach przez jego rząd „ to największa zmiana ustrojowa od czasu przystąpienia Polski do UE”. Niestety,okazuje się to klasyczna PRL-owska propaganda, zmian na razie przyjętych przez Sejm do tej pory, było zaledwie kilkanaście, i nawet jeżeli za jakiś czas zostanie ich przyjęte ponad 100 zapowiadanych zmian w ustawach, to nie będzie to żaden „kopernikański przewrót”. Coraz wyraźniej widać, że „deregulatorzy” postawili na ilość tych ustaw, więc po hasłem deregulacji „idą” prawie wszystkie projekty rządowe, nawet te które z deregulacją mają niewiele wspólnego, albo parokrotne zmiany tej samej ustawy, każda zawierająca tylko jeden jej artykuł, który ma ulec zmianie.
5. A więc w przeciągu zaledwie dwóch ostatnich miesięcy, Tusk i jego najbliższe otoczenie, podjęli przynajmniej trzy wielkie akcje w dużej mierze o charakterze propagandowym, a więc deregulację, repolonizację zamówień publicznych, a teraz „polonizację” wydatków na zbrojenia. Okazuje się jednak, że Polacy tego nie „kupują”, w ostatnim sondażu pracowni IBRiS aż ponad 78% badanych twierdzi, że rekonstrukcja rządu nie wypłynęła na ich ocenę gabinetu Donalda Tuska, a według innego badania, tym razem pracowni United Surveys dla Wirtualnej Polski, aż 40,1% badanych uważa, rekonstrukcja rządu nie usprawni działań rządu Tuska, a tylko 34.6% jest pozytywnie nastawionych do zmian w rządzie. Mimo więc wręcz rozpaczliwego poszukiwania przez Tuska spraw, które miałby podnieść notowania obecnej ekipy rządowej, albo dać nadzieję na to ,że tak się stanie w najbliższej przyszłości, te sondaże potwierdzają, że jak nie idzie, to nie idzie.
Inne tematy w dziale Polityka