1. Po wysadzeniu części toru kolejowego, a także uszkodzeniu trakcji kolejowej w innym miejscu na trasie Warszawa-Lublin w ostatnią sobotę o godzinie 21, działania instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, rozpoczęły się tak naprawdę, dopiero 12 godzin później, w niedzielę około godziny dziesiątej. O tych zdarzeniach, nazywając je wprost akcją sabotażową, poinformowała TV Republika, ale wtedy reakcja instytucji rządowych, polegała na zaprzeczaniu, a ta telewizja została oskarżona o rozsiewanie fake newsów. Premier i jego ministrowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo pojawili się na miejscu zdarzenia, dopiero w poniedziałek rano, a więc aż 36 godzin po tych zdarzeniach i dopiero wtedy poinformowano opinię publiczną o tym ,że był to sabotaż. Żeby zatrzeć jakoś ten skandal, premier Tusk nakazał 4. ministrom, Kierwińskiemu, Siemoniakowi, Klimczakowi i Żurkowi, zorganizowanie w poniedziałek konferencji prasowej, podczas której mimo tego że trwała prawie 2 godziny , ministrowie niczego nie wyjaśnili, tylko „plątali się w zeznaniach”.
2. W tej sytuacji premier Tusk zdecydował się zabrać głos w tej sprawie we wtorek podczas obrad plenarnych Sejmu, tuż po tym jak koalicyjna większość wybrała Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu , dobitnie potwierdzając, że nazywanie jej koalicją i rządem 13 grudnia, wcale nie jest przesadą. Mimo tego ,że szef rządu przemawiał blisko pół godziny, tak naprawdę, niczego nie wyjaśnił, tym długim przemawianiem,próbował przykryć brak działań służb i swojej beztroski od razu po zgłoszeniu wybuchu przez mieszkańców tej miejscowości. To wszystko miała przysłonić informacja, że już po ponad70 godzinach, udało się ustalić sprawców tych dwóch aktów sabotażu kolejowego, tyle tylko jak się okazało, niewiele z tego wynika. Otóż tymi sprawcami okazali się nimi dwaj Ukraińcy, jak stwierdził Tusk, działający na zlecenie Kremla, jeden już wcześniej w 2024 roku, skazany za sabotaż przez sąd we Lwowie, drugi mieszkaniec Donbasu. Mimo takich „obciążeń” obydwaj swobodnie wjechali do Polski, bez żadnej reakcji polskich służb, ba okazuje się także, że po przeprowadzeni tych aktów sabotażu, równie swobodnie wyjechali na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu.
3. Okazało się także ,że służby odpowiedzialne za polskie bezpieczeństwo za rządów koalicji 13 grudnia są obecnie ślepe i głuche , a do tego doprowadziła akcja koalicji 13 grudnia dekonspirująca system Pegazus, którego służby używały właśnie do ścigania sabotażystów i terrorystów. Po takiej dekonspiracji systemu, człowiek skazany za sabotaż na Ukrainie mógł wjechać swobodnie do Polski, tu także dokonać aktu sabotażu i to przez nikogo niepokojony wyjechać spokojnie na Białoruś. To szokująca sytuacja i tak naprawdę powinna ona spowodować dymisję szefów służ odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo i ich przełożonych , a więc przynajmniej ministrów Kierwińskiego i Siemoniaka. Ale także ludzie odpowiedzialni za bezpieczeństwo na kolei powinni zostać zdymisjonowani, wszak po uszkodzonym torze od godziny 21 w sobotę do godziny 10 w niedzielę rano przejechało, aż 12 pociągów w tym pociągi pasażerskie. Tylko wyjątkowe szczęście spowodowało, że żaden z nich się nie wykoleił , bo gdyby do te doszło, mielibyśmy najprawdopodobniej do czynienia z dużą liczbą ofiar , być może także śmiertelnych.
4. Premier w swoim wystąpieniu nie powiedział ani pół zdania o tej 12-godzinnej bezczynności służb z soboty na niedzielę i zagrożeniu jakie to spowodowało dla podróżujących na tej trasie, tak jakby tego wątku w ogóle nie było. Nie powiedział także nic o tym dlaczego osoba skazana za akt sabotażu na Ukrainie, mogła swobodnie się przedostać na terytorium Polski, a skoro już się tutaj znalazła, to dlaczego nie była obserwowana przez służby. Ba dogłębnego wyjaśnienia wymaga również w jaki sposób sprawcy tego sabotażu tak szybko dotarli do granicy polsko-białoruskiej i swobodnie przekroczyli naszą granicę przez oficjalne przejście w Terespolu ( właśnie w poniedziałek decyzją rządu Tuska otwarto dwa kolejne przejścia na granicy z Białorusią w Kuźnicy Białostockiej i Bobrownikach, żeby ułatwić sabotażystom takie wyjazdy z Polski). W tej sytuacji bowiem zapowiedziane przez premiera działania dyplomatyczne, żeby służby białoruskie, czy być może nawet rosyjskie, wydały tych dwóch sprawców sabotażu na kolei w Polsce, zabrzmiały zupełnie niepoważnie.
Inne tematy w dziale Polityka