zbigniewstefanik zbigniewstefanik
2568
BLOG

Gra pozorów, czyli polityczna strategia PiS-u

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 37

Profesor Piotr Gliński nie będzie premierem, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Sejm RP odrzucił wniosek partii Prawo i Sprawiedliwość konstruktywnego wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Za wnioskiem tym zagłosowało 155 parlamentarzystów. Z kolei przeciwko wyżej wymienionemu wnioskowi zagłosowało 236 posłów.

W dniu, w którym Sejm decydował o tym czy profesor Gliński będzie premierem Rzeczpospolitej, czy nie, kandydat na technicznego premiera stał się postacią drugoplanową, a wniosek PiS-u o konstruktywne wotum nieufności - wydarzeniem drugorzędnym. Sejm odrzucił wniosek PiS-u i kandydaturę profesora Glińskiego na premiera w sposób bardzo sprawny, niemal błyskawiczny i przeważającą większością głosów. Warto odnotować, że aż 76 głosów zabrakło Piotrowi Glińskiemu, aby stać się « niezależnym, technicznym » premierem « eksperckiego » rządu PiS-owskiego.

Już kilka chwil po głosowaniu nad wnioskiem PiS-u o wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu to były wicepremier Waldemar Pawlak stał się sejmowym « bohaterem » dnia. Były przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego i pretendent do ponownego objęcia przywództwa nad ludowcami odsunął w czasie głosowanie nad kolejnym wotum nieufności PiS-u. Tym razem chodziło o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Składając wniosek formalny, Waldemar Pawlak stał się « bohaterem » dnia ludowców, a Polskie Stronnictwo Ludowe obiektem zainteresowania wszystkich środków masowego przekazu. Z kolei profesor Gliński, niedoszły premier techniczny, musiał zadowolić się o wiele mniejszym zainteresowaniem mediów; zainteresowaniem, które wykorzystał jednak, aby wypowiedzieć się publicznie i spotkać się z mediami. Być może po raz ostatni jako kandydat na technicznego premiera...

Wszystko wskazuje na to, że polityczna misja profesora Glińskiego dobiegła końca. Piotr Gliński w tej kadencji Sejmu najprawdopodobniej nie zostanie technicznym premierem. Ale - być może - Prawo i Sprawiedliwość jednak wyznaczy mu w przyszłości kolejną misję polityczną. Być może Piotr Gliński będzie kandydatem PiS-u na prezydenta Warszawy w nadchodzących wyborach samorządowych albo kandydatem na prezydenta RP w przyszłorocznych wyborach prezydenckich? Czas pokaże.

W tym momencie trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polityczna działalność profesora Glińskiego jest działalnością na niby. Trudno oprzeć się wrażeniu, że sam Piotr Gliński jest politykiem na niby. Albowiem objęcie przez niego sterów Polski w charakterze technicznego premiera rządu eksperckiego było nierealne już w marcu 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy Sejm głosował nad identycznym wnioskiem PiS-u, czyli nad konstruktywnym wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Tym bardziej objęcie przez profesora Glińskiego rządu RP było nierealne i tym razem, kiedy to Sejm tej samej kadencji głosował nad identycznym wnioskiem, jak rok temu.

Składając wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla Donalda Tuska (niemalże natychmiast po uzyskaniu wotum zaufania Sejmu przez urzędującego premiera) było inicjatywą z góry skazaną na niepowodzenie. A więc dlaczego partia Prawo i Sprawiedliwość zdecydowała się na ten wniosek? Być może dlatego, że od momentu utraty władzy Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie decydują się na prowadzenie politycznej działalności na niby, proponując zmiany i rozwiązania, które nie mają żadnej szansy na przyjęcie przez parlament. Podam tylko jeden przykład.

Pod koniec 2011 roku Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało wprowadzenie w Polsce na nowo kary śmierci, co - z prawnego punktu widzenia - jest niemożliwe. Polska podpisała Europejską Kartę Praw Człowieka, która wyklucza możliwość wykonywania kary śmierci w państwach, które podpisały się pod tym dokumentem. Również prawo wspólnotowe Unii Europejskiej nie dopuszcza możliwości wprowadzenia kary śmierci w państwach członkowskich w UE. Przedstawiciele PiS-u nie mogli przecież o tym nie wiedzieć. A więc skąd wzięła się taka propozycja? Ano wzięła się stąd, że – przynajmniej można odnieść takie wrażenie -  od dłuższego czasu gra pozorów stała się główną cechą politycznej strategii obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Od dłuższego czasu wszystko, czego się podejmuje i co realnie robi Prawo i Sprawiedliwość to tylko gra pozorów!

16 czerwca bieżącego roku zdawało sie, że Jarosław Kaczyński przejął inicjatywę polityczną w Polsce. Tego dnia, w kontekście politycznym uwarunkowanym tzw. aferą podsłuchową, prezes PiS-u zaproponował wszystkim opozycyjnym wobec Donalda Tuska siłom politycznym posiadającym swoją reprezentację w parlamencie, rozmowę o wspólnym kandydacie na premiera technicznego w Polsce. Wówczas ten pomysł miał szansę na powodzenie. Warto pamiętać, że zaledwie kilka dni wcześniej Sejm (głównie za sprawą niektórych posłów Platformy Obywatelskiej) odrzucił wniosek o uchylenie immunitetu byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszowi Kamińskiemu. A więc jeśli Jarosław Kaczyński uzyskałby wsparcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej to być może Twój Ruch Palikota również zastanowiłby się nad swoim stanowiskiem. Być może ludowcy byliby wtenczas jakby troszkę mniej zainteresowani « trwaniem » w koalicji z Platformą Obywatelską. Być może niektórzy posłowie Platformy Obywatelskiej zagłosowaliby wbrew dyscyplinie klubowej i poparliby wspólnego kandydata na technicznego premiera. Zwłaszcza, że był kandydat do przyjęcia zarówno przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, jak również przez Prawo i Sprawiedliwość; kandydat, przeciwko któremu (jak można domniemywać) nie protestowałby Twój Ruch Palikota. Chodzi o profesora Jerzego Hausnera, który z poparciem Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu oraz przy cichej akceptacji Polskiego Stronnictwa Ludowego i pomocy kilku posłów Platformy Obywatelskiej miał szansę na objęcie sterów Polski. Jednak tak się nie stało. Dlaczego?

Prawo i Sprawiedliwość niechętnie podchodziło do rozmów z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Z kolei z Twoim Ruchem PiS ponoć w ogóle rozmów nie podjął. Co więcej, takie rozmowy z Twoim Ruchem wykluczył. A stało się to zaledwie kilka dni po konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego, podczas której prezes PiS-u zapraszał na rozmowy przedstawicieli wszystkich sił politycznych przeciwnych Donaldowi Tuskowi i jego rządom w Polsce. Przypomnę, że jakiś czas później okazało sie, iż w tych rozmowach przedstawiciele Twojego Ruchu stali się dla Jarosława Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości osobami niepożądanymi; a Jarosław Kaczyński nadal mówił o Januszu Palikocie: « ten Pan z Biłgoraja ».

25 czerwca bieżącego roku to Donald Tusk przejął inicjatywę polityczną. Urzędujący premier poprosił Sejm o wotum zaufania dla siebie i swojego rządu. No i je uzyskał.

Prawo i Sprawiedliwość swoimi rękoma doprowadziło do unicestwienia swej własnej inicjatywy politycznej dotyczącej odwołania ze stanowiska Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. Można domniemywać, że Jarosław Kaczyński i jego obóz polityczny nie chcieli brać odpowiedzialności za Polskę i za sprawowanie władzy w Rzeczpospolitej w kontekście rozwijającej się tzw. afery podsłuchowej. A więc prezes PiS-u zrobił krok w tył. Poważnych rozmów o wspólnym kandydacie na premiera prezes PiS-u z Sojuszem Lewicy Demokratycznej nie podjął. Zaś Twój Ruch Palikota z rozmów o wspólnym kandydacie na nowego Prezesa Rady Ministrów Jarosław Kaczyński wykluczył. W ten oto sposób prezes PiS-u doprowadził do takiego politycznego stanu rzeczy, w którym rząd Donalda Tuska nadal będzie trwał, a opozycja polityczna wobec rządzącej koalicji PO-PSL nie będzie musiała przejmować i brać na siebie odpowiedzialności za państwo w momencie, w którym nie wiadomo dokąd zaprowadzi tzw. afera podsłuchowa i jakie będą skutki ujawnionych nagrań.

Próba Jarosława Kaczyńskiego odwołania Donalda Tuska z urzędu premiera? Nie, to zwyczajna gra pozorów!

Po uzyskaniu przez Donalda Tuska wotum zaufania Sejmu można domniemywać, iż przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości wystraszyli się ewentualnego zepchnięcia ich ugrupowania do politycznego narożnika. Żeby tego uniknąć sięgnęli po stary wniosek o konstruktywnym wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Dla PiS-u nie było z tym wnioskiem żadnego problemu. Albowiem « niezależny » kandydat PiS-u na « technicznego premiera » był dyspozycyjny, był gotów podjąć się tej misji. Ta inicjatywa była oczywiście z góry skazana na niepowodzenie. Jednak PiS postanowił coś zrobić, żeby pokazać swoim wyborcom, że coś robi. Próba PiS-u odwołania rządu Donalda Tuska? Nie. To po prostu gra pozorów!

Po pierwsze gra pozorów, po drugie gra pozorów, po trzecie gra pozorów i po trzydzieste… również gra pozorów. Oto polityczna strategia Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości. Co pozwala mi tak twierdzić? Otóż twierdzę tak, bowiem w mojej opinii podejmowanie się politycznych inicjatyw na niby i promowanie postaci, które są politykami tylko na niby to czysta gra pozorów. Czy się mylę?

Warto zadać sobie pytanie czy Jarosław Kaczyński i jego polityczny obóz w ogóle dążą do tego, aby objąć władzę w Polsce. Wiele wskazuje na to, że nie. Można odnieść wrażenie, że - przynajmniej w tym momencie - Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy robią wszystko, aby zredukować szanse partii Prawo i Sprawiedliwość na przejęcie władzy w Polsce niemalże do zera.

 

* * *

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka