Profesor Piotr Gliński nie będzie premierem, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Sejm RP odrzucił wniosek partii Prawo i Sprawiedliwość konstruktywnego wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Za wnioskiem tym zagłosowało 155 parlamentarzystów. Z kolei przeciwko wyżej wymienionemu wnioskowi zagłosowało 236 posłów.
W dniu, w którym Sejm decydował o tym czy profesor Gliński będzie premierem Rzeczpospolitej, czy nie, kandydat na technicznego premiera stał się postacią drugoplanową, a wniosek PiS-u o konstruktywne wotum nieufności - wydarzeniem drugorzędnym. Sejm odrzucił wniosek PiS-u i kandydaturę profesora Glińskiego na premiera w sposób bardzo sprawny, niemal błyskawiczny i przeważającą większością głosów. Warto odnotować, że aż 76 głosów zabrakło Piotrowi Glińskiemu, aby stać się « niezależnym, technicznym » premierem « eksperckiego » rządu PiS-owskiego.
Już kilka chwil po głosowaniu nad wnioskiem PiS-u o wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu to były wicepremier Waldemar Pawlak stał się sejmowym « bohaterem » dnia. Były przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego i pretendent do ponownego objęcia przywództwa nad ludowcami odsunął w czasie głosowanie nad kolejnym wotum nieufności PiS-u. Tym razem chodziło o wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. Składając wniosek formalny, Waldemar Pawlak stał się « bohaterem » dnia ludowców, a Polskie Stronnictwo Ludowe obiektem zainteresowania wszystkich środków masowego przekazu. Z kolei profesor Gliński, niedoszły premier techniczny, musiał zadowolić się o wiele mniejszym zainteresowaniem mediów; zainteresowaniem, które wykorzystał jednak, aby wypowiedzieć się publicznie i spotkać się z mediami. Być może po raz ostatni jako kandydat na technicznego premiera...
Wszystko wskazuje na to, że polityczna misja profesora Glińskiego dobiegła końca. Piotr Gliński w tej kadencji Sejmu najprawdopodobniej nie zostanie technicznym premierem. Ale - być może - Prawo i Sprawiedliwość jednak wyznaczy mu w przyszłości kolejną misję polityczną. Być może Piotr Gliński będzie kandydatem PiS-u na prezydenta Warszawy w nadchodzących wyborach samorządowych albo kandydatem na prezydenta RP w przyszłorocznych wyborach prezydenckich? Czas pokaże.
W tym momencie trudno jednak nie odnieść wrażenia, że polityczna działalność profesora Glińskiego jest działalnością na niby. Trudno oprzeć się wrażeniu, że sam Piotr Gliński jest politykiem na niby. Albowiem objęcie przez niego sterów Polski w charakterze technicznego premiera rządu eksperckiego było nierealne już w marcu 2013 roku, kiedy to po raz pierwszy Sejm głosował nad identycznym wnioskiem PiS-u, czyli nad konstruktywnym wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Tym bardziej objęcie przez profesora Glińskiego rządu RP było nierealne i tym razem, kiedy to Sejm tej samej kadencji głosował nad identycznym wnioskiem, jak rok temu.
Składając wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla Donalda Tuska (niemalże natychmiast po uzyskaniu wotum zaufania Sejmu przez urzędującego premiera) było inicjatywą z góry skazaną na niepowodzenie. A więc dlaczego partia Prawo i Sprawiedliwość zdecydowała się na ten wniosek? Być może dlatego, że od momentu utraty władzy Jarosław Kaczyński i jego ugrupowanie decydują się na prowadzenie politycznej działalności na niby, proponując zmiany i rozwiązania, które nie mają żadnej szansy na przyjęcie przez parlament. Podam tylko jeden przykład.
Pod koniec 2011 roku Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało wprowadzenie w Polsce na nowo kary śmierci, co - z prawnego punktu widzenia - jest niemożliwe. Polska podpisała Europejską Kartę Praw Człowieka, która wyklucza możliwość wykonywania kary śmierci w państwach, które podpisały się pod tym dokumentem. Również prawo wspólnotowe Unii Europejskiej nie dopuszcza możliwości wprowadzenia kary śmierci w państwach członkowskich w UE. Przedstawiciele PiS-u nie mogli przecież o tym nie wiedzieć. A więc skąd wzięła się taka propozycja? Ano wzięła się stąd, że – przynajmniej można odnieść takie wrażenie - od dłuższego czasu gra pozorów stała się główną cechą politycznej strategii obozu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Od dłuższego czasu wszystko, czego się podejmuje i co realnie robi Prawo i Sprawiedliwość to tylko gra pozorów!
16 czerwca bieżącego roku zdawało sie, że Jarosław Kaczyński przejął inicjatywę polityczną w Polsce. Tego dnia, w kontekście politycznym uwarunkowanym tzw. aferą podsłuchową, prezes PiS-u zaproponował wszystkim opozycyjnym wobec Donalda Tuska siłom politycznym posiadającym swoją reprezentację w parlamencie, rozmowę o wspólnym kandydacie na premiera technicznego w Polsce. Wówczas ten pomysł miał szansę na powodzenie. Warto pamiętać, że zaledwie kilka dni wcześniej Sejm (głównie za sprawą niektórych posłów Platformy Obywatelskiej) odrzucił wniosek o uchylenie immunitetu byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszowi Kamińskiemu. A więc jeśli Jarosław Kaczyński uzyskałby wsparcie Sojuszu Lewicy Demokratycznej to być może Twój Ruch Palikota również zastanowiłby się nad swoim stanowiskiem. Być może ludowcy byliby wtenczas jakby troszkę mniej zainteresowani « trwaniem » w koalicji z Platformą Obywatelską. Być może niektórzy posłowie Platformy Obywatelskiej zagłosowaliby wbrew dyscyplinie klubowej i poparliby wspólnego kandydata na technicznego premiera. Zwłaszcza, że był kandydat do przyjęcia zarówno przez Sojusz Lewicy Demokratycznej, jak również przez Prawo i Sprawiedliwość; kandydat, przeciwko któremu (jak można domniemywać) nie protestowałby Twój Ruch Palikota. Chodzi o profesora Jerzego Hausnera, który z poparciem Prawa i Sprawiedliwości, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Twojego Ruchu oraz przy cichej akceptacji Polskiego Stronnictwa Ludowego i pomocy kilku posłów Platformy Obywatelskiej miał szansę na objęcie sterów Polski. Jednak tak się nie stało. Dlaczego?
Prawo i Sprawiedliwość niechętnie podchodziło do rozmów z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Z kolei z Twoim Ruchem PiS ponoć w ogóle rozmów nie podjął. Co więcej, takie rozmowy z Twoim Ruchem wykluczył. A stało się to zaledwie kilka dni po konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego, podczas której prezes PiS-u zapraszał na rozmowy przedstawicieli wszystkich sił politycznych przeciwnych Donaldowi Tuskowi i jego rządom w Polsce. Przypomnę, że jakiś czas później okazało sie, iż w tych rozmowach przedstawiciele Twojego Ruchu stali się dla Jarosława Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości osobami niepożądanymi; a Jarosław Kaczyński nadal mówił o Januszu Palikocie: « ten Pan z Biłgoraja ».
25 czerwca bieżącego roku to Donald Tusk przejął inicjatywę polityczną. Urzędujący premier poprosił Sejm o wotum zaufania dla siebie i swojego rządu. No i je uzyskał.
Prawo i Sprawiedliwość swoimi rękoma doprowadziło do unicestwienia swej własnej inicjatywy politycznej dotyczącej odwołania ze stanowiska Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska. Można domniemywać, że Jarosław Kaczyński i jego obóz polityczny nie chcieli brać odpowiedzialności za Polskę i za sprawowanie władzy w Rzeczpospolitej w kontekście rozwijającej się tzw. afery podsłuchowej. A więc prezes PiS-u zrobił krok w tył. Poważnych rozmów o wspólnym kandydacie na premiera prezes PiS-u z Sojuszem Lewicy Demokratycznej nie podjął. Zaś Twój Ruch Palikota z rozmów o wspólnym kandydacie na nowego Prezesa Rady Ministrów Jarosław Kaczyński wykluczył. W ten oto sposób prezes PiS-u doprowadził do takiego politycznego stanu rzeczy, w którym rząd Donalda Tuska nadal będzie trwał, a opozycja polityczna wobec rządzącej koalicji PO-PSL nie będzie musiała przejmować i brać na siebie odpowiedzialności za państwo w momencie, w którym nie wiadomo dokąd zaprowadzi tzw. afera podsłuchowa i jakie będą skutki ujawnionych nagrań.
Próba Jarosława Kaczyńskiego odwołania Donalda Tuska z urzędu premiera? Nie, to zwyczajna gra pozorów!
Po uzyskaniu przez Donalda Tuska wotum zaufania Sejmu można domniemywać, iż przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości wystraszyli się ewentualnego zepchnięcia ich ugrupowania do politycznego narożnika. Żeby tego uniknąć sięgnęli po stary wniosek o konstruktywnym wotum nieufności dla Donalda Tuska i jego rządu. Dla PiS-u nie było z tym wnioskiem żadnego problemu. Albowiem « niezależny » kandydat PiS-u na « technicznego premiera » był dyspozycyjny, był gotów podjąć się tej misji. Ta inicjatywa była oczywiście z góry skazana na niepowodzenie. Jednak PiS postanowił coś zrobić, żeby pokazać swoim wyborcom, że coś robi. Próba PiS-u odwołania rządu Donalda Tuska? Nie. To po prostu gra pozorów!
Po pierwsze gra pozorów, po drugie gra pozorów, po trzecie gra pozorów i po trzydzieste… również gra pozorów. Oto polityczna strategia Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości. Co pozwala mi tak twierdzić? Otóż twierdzę tak, bowiem w mojej opinii podejmowanie się politycznych inicjatyw na niby i promowanie postaci, które są politykami tylko na niby to czysta gra pozorów. Czy się mylę?
Warto zadać sobie pytanie czy Jarosław Kaczyński i jego polityczny obóz w ogóle dążą do tego, aby objąć władzę w Polsce. Wiele wskazuje na to, że nie. Można odnieść wrażenie, że - przynajmniej w tym momencie - Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy robią wszystko, aby zredukować szanse partii Prawo i Sprawiedliwość na przejęcie władzy w Polsce niemalże do zera.
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.