Zbigwie Zbigwie
1235
BLOG

I'm gonna live forever!

Zbigwie Zbigwie Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 53

Gilbert Keith Chesterton powiedział kiedyś: „Gdy ktoś przestanie wierzyć w Boga, będzie w stanie uwierzyć w każdą bzdurę”. To jest bardzo prawdziwa wypowiedź. I odnosi się także do współczesnych uczonych z najwyższej światowej półki.

Leonard Susskind uznawany jest za ojca teorii strun. W swoich książkach zastanawia się nie nad tym, jakie są prawa fizyki, ale dlaczego istnieją. Jego zdaniem w nauce trwa spór między dwoma stronnictwami. Jedno z nich uważa, że prawa przyrody wyrażają się całkowicie przy pomocy relacji matematycznych. Drugie natomiast sądzi, że oprócz tego ma na nie wpływ wymóg, by możliwe było inteligentne życie. Wg zwolenników pierwszego, ujęcia życie wyłoniło się przypadkowo jako szczęśliwy produkt uboczny praw fizyki oraz matematyki i prawdopodobieństwa. Zwolennicy drugiego ujęcia podkreślają znaczenie tzw. zasady antropicznej, która przyjmuje, że wiele cech Wszechświata jest bardzo dokładnie (subtelnie) dopasowanych do możliwości istnienia życia, a zwłaszcza człowieka.

Zasada antropiczna ma oczywiste implikacje religijne. Sugeruje bowiem, że prawa przyrody i podstawowe stałe fizyczne oraz wiele innych cech Wszechświata zostało bardzo starannie zaprojektowanych w pewnym określonym celu. Okazuje się przecież, że nieznaczna zmiana wartości np. prędkości światła, stałej Plancka czy praw fizyki uniemożliwia nie tylko istnienie życia, ale często nawet galaktyk i gwiazd. Współczesna nauka nie wyjaśnia, dlaczego wartości stałych i prawa fizyki są właśnie takie, jakie są. Wydaje się, że mogłyby one być odmienne, niż są. Dlaczego więc są takie, że umożliwiają istnienie życia? Jest oczywiste, że za zasadą antropiczną kryje się Bóg!

Uczeni orientacji ateistycznej z oczywistych powodów traktują zasadę antropiczną jako rezygnację z poszukiwania "racjonalnych" wyjaśnień, czyli wyjaśnień bez odwołania się do Boga Stwórcy. Według nich istnieją trzy sposoby, aby odsunąć "koszmar" Boga z nauki.

1.Pierwszy odwołuje się do przypadku. Prawa wyglądają tak, jak wyglądają, przez przypadek. Stałe fizyczne mają takie wartości, jakie mają, przez przypadek. Przez przypadek Ziemia ma odpowiednią wielkość, znajduje się w odpowiedniej odległości od Słońca, Słońce przez przypadek jest gwiazdą pojedynczą odpowiedniego rodzaju. Przez przypadek wokół Ziemi krąży spory Księżyc, a dalej oddalone duże planety, głównie Jowisz, wyłapują meteory i komety grożące uderzeniem w Ziemię. Przez przypadek Układ Słoneczny znajduje się w odpowiedniej strefie naszej Galaktyki, oddalony od masywnej czarnej dziury w centrum Galaktyki itd., itd. Przypadkowo musiałoby się odpowiednio ustawić kilkaset spraw. Zwolennicy takiego rozumienia twierdzą, że w olbrzymim Wszechświecie istnieje mnóstwo galaktyk, a w nim gwiazd i planet. Nic dziwnego, że akurat w pewnym miejscu układ jest taki, jakiego wymaga istnienie życia. To rozwiązanie, choć bardzo popularne, uważane jest za najsłabsze. Wymaga bowiem uznania, że przytrafiła się nam superkumulacja w kosmicznym totolotku, coś w rodzaju szóstki w Dużym Lotku przez wszystkie losowania w ciągu roku, a może nawet i kilku lat, trafianej przez tego samego gracza. O ile bowiem dość rozsądne wydają się zapewnienia, że spośród wielu możliwości olbrzymiego Wszechświata akurat nasza Ziemia ma odpowiednią wielkość, atmosferę, ilość wody na powierzchni, krąży wokół gwiazdy pojedynczej odpowiedniej klasy, znajduje się w centrum ekosfery (odległości od Słońca, w której może istnieć życie), ma odpowiednio duży Księżyc itd., itd., to nadal jednak pozostaje zagadką, dlaczego stałe fizyki mają akurat odpowiednie wartości dla istnienia życia?

2.Drugi sposób uciekania od konkluzji o Bogu Stwórcy opiera się na idei TOE - "Teorii Wszystkiego". Niektórzy uczeni przypuszczają, że unifikacja nauki z czasem doprowadzi do powstania jednej teorii, wyjaśniającej wszystkie rodzaje zjawisk. Teoria ta mogłaby pokazywać, że to, co dzisiaj wydaje się przypadkowe - na przykład wartości stałych fizycznych - jest konieczne, bo wymagane przez teorię. Wówczas to, co dzisiaj wydaje się posiadać znikome prawdopodobieństwo - istnienie życia, byłoby czymś koniecznym i jak najbardziej naturalnym. Bardzo wielkie nadzieje pokładano w teorii strun, teorii stopniowo zdobywającej coraz większą akceptację fizyków w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, która jednak aktualnie podupada. Teorii strun nie udaje  się wyjaśnić wszystkich własności przyrody jako jedynej możliwości. Nawet Stephen Hawking uświadomił sobie w końcu, że znalezienie teorii wszystkiego jest logicznie niemożliwe wskutek tzw. twierdzenia Gödla o niezupełności bogatszych systemów dedukcyjnych, czyli takich, które zakładają arytmetykę liczb naturalnych.

 Bernard Carr: THE DIVINE CONSPIRACY

The pictures drawn around the snake represent the different types of structure which exist in the Universe. Near the bottom are human beings. As we move to the left, we encounter successively larger objects: a mountain, a planet, a star, the solar system, a galaxy, a cluster of galaxies and finalny the entire observable Universe. As we move to the right, we encounter suc cessively smaller objects: a cell, a DNA molecule, an atom, a nucleus, a quark, the GUT scale and finally the Planck length. The numbers at the edge indicate the scale of these structures in centimetres. As one moves clockwise from the tail to the head, the scale increases through 60 decades: from the smallest meaningful scale allowed by quantum gravity (10−33 cm)

to the scale of the visible Universe (1027 cm). If one expresses these scales in units of the Planck length, they go from 0 to 60, so the uroborus provides a sort of ‘clock’ in which each ‘minute’ corresponds to a factor of 10 in scale.

z

Kliknij na link Bernard Carr: i na stronie dwunastej obejrzyj ilustrację 1.2. Ouroboros symbol presented as a scale for the size of physical objects. Adapted from Nancy Ellen Abrams and Joel R. Primack
(The View From the Center of the Universe: discovering our extraordinary place in the cosmos, 2007)
For additional, and contrasting, figures see Robert P. Munafo (Size Scales of the Universe at Home), 
also Cary Huang (The Scale of the Universe: Planck length up to the entire universe -- interactive visualisation)

z

http://physics.ucsc.edu/cosmo/primack_abrams/COSMO.HTM: A new cosmology is subversive in the deepest sense of the word. The stable center was torn out of the Medieval universe at the beginning of the 17th century, when Galileo's observations showed that the Aristotelian-Ptolemaic earth-centered picture was wrong, and Kepler's geometric interpretations of Tycho Brahe's data were built upon the sun-centered model that Copernicus had put forward more than sixty years earlier [5]. Europe's conceptual universe was shaken. Like unreinforced buildings in an earthquake, the power structures of society were irreparably cracked and undermined, and this was soon obvious to all thinking people. As John Donne wrote in 1611 upon learning about Galileo's telescopic observations:

The new Philosophy calls all in doubt,
The Element of fire is quite put out;
The Sun is lost, and th'earth, and no man's wit
Can well direct him where to look for it...
'Tis all in pieces, all coherence gone;
All just supply, and all Relation;
Prince, Subject, Father, Son, are things forgot... 

John Donne's Poetry, Arthur L. Clements, ed. (W.W. Norton & Co., 1992), p. 102.

 3.Zetknąwszy się z tą trudnością, Susskind proponuje trzeci sposób uniknięcia wniosku o Bogu, kryjącym się za zasadą antropiczną. Akceptuje mianowicie tę zasadę, a religijnego wniosku unika przez połączenie kosmologii inflacyjnej z ideą krajobrazu (Landscape) teorii strun. Termin "krajobraz" wprowadził on w 2003 roku, nazywając tak przestrzeń matematyczną wszystkich próżni możliwych z punktu widzenia teorii strun. Przez próżnię fizycy rozumieją tu konkretne środowisko praw fizycznych, cząstek elementarnych i stałych przyrody (czyli wszechświat). W takim ujęciu zasada antropiczna przestaje wskazywać na Divine Action - Boże Działanie jako na wyjaśnienie obserwowanego Wszechświata. Teraz mamy do czynienia z mechanizmem odwiecznej inflacji, gwałtownego w ułamku sekundy rozszerzania się przestrzeni z rozmiarów mikroskopijnych do porównywalnych z tymi, jakie obecnie obserwujemy. Tylko że wg Susskinda takie wszechświaty powstają bez przerwy, co znaczy, że nasz Wszechświat jest tylko jednym z niezliczonej ich liczby. W każdym z tych wszechświatów obowiązuje odmienna fizyka (inne prawa, inne stałe przyrody). Jedne z tych wszechświatów są zdolne do utrzymania życia, inne - olbrzymia ich większość - są martwe. Jeśli teoria strun ma 10 do 500-nej potęgi rozwiązań (ale wg niedawnych prac fizyków teoretycznych ilość tych wszechświatów ma być związana z możliwościami ludzkiego mózgu zgromadzenia informacji w ciągu życia człowieka, czyli można powiedzieć jakby "prawie nieskończona"), to nic dziwnego, że w jednym z nich - w naszym - obserwujemy to subtelne dopasowanie wielu własności, będące podstawą dla sformułowania zasady antropicznej.

W ten sposób Susskind pozbywa się wniosku o istnieniu Bożego Działania. Nasz Wszechświat - jego zdaniem - tylko wydaje się być efektem Bożego Działania. Boga nie ma - Bóg nie jest potrzebny. Przyjrzyjmy się jednak cenie, jaką uczony musi zapłacić, jeśli chce usunąć Boga - musi uwierzyć w istnienie mnogości wszechświatów. Do tych wszechświatów nie mamy żadnego dostępu, nie istnieje doświadczenie empiryczne, które mogłoby sugerować, że jakieś wszechświaty, oprócz naszego, istnieją. Wniosek o ich istnieniu ma charakter czysto spekulatywny. Dochodzi do paradoksalnej sytuacji. Ateiści często twierdzą, że nie wierzą w Boga, bo Jego istnienia nie mogą sprawdzić obserwacyjnie. Rozważania Susskinda prowadzą do wniosku, że jeśli nie chcemy uwierzyć w istnienie Boga, musimy uwierzyć w równie niesprawdzalne istnienie olbrzymiej, wręcz przerażającej liczby bardzo rozmaitych wszechświatów.

z

 Max Tegmark’s Multiverse

Według fizyków ze Stanfordu nie jest ważne, ile naprawdę mogło powstać równoległych kosmosów, ale to ile ich możemy zaobserwować: How many universes are in the multiverse?. A nie możemy więcej niż może pomieścić nasz mózg: 10^10^16 czyli 10 do potęgi 10 i do potęgi 16! Odpowiada to ilości informacji, którą może pomieścić mózg w ciągu życia człowieka. Jest to liczba wielokrotnie większa niż liczba dostępnych atomów w znanym nam Wszechświecie, oceniana na około 10^80 (czyli 10 do potęgi osiemdziesiąt). Praktycznie tych wszechświatów mogłoby być wiele więcej, bo aż 10^10^10^7, czyli  prawie nieskończenie wiele!

Ciekawe co pozostanie z tej teorii jeśli ją potraktuje się brzytwą Ockhama i jak to przeanalizować. Nie znalazłem też nic w publikacjach o zastosowaniu do tych teorii - a w zasadzie hipotez typu science  fiction - mechanizmu brzytwy Ockhama!

Nauka stawia wymaganie falsyfikowalności, czyli sprawdzalności. Falsyfikowalność jest zgodnie z Karlem Popperem metodą demarkacji nauki. Nauka nie zajmuje się tym, do czego nie ma dostępu. Rzeczy niemożliwe do sprawdzenia jakby „z automatu” usuwane są z jej obszaru zainteresowania. To jednak nie znaczy, że tych rzeczy, zjawisk, sytuacji nie ma. I nie znaczy, że tezy z nimi związane są nieprawdziwe. Może są ważne i prawdziwe, ale nie ma jak tego potwierdzić. W takiej sytuacji impulsem do zajmowania się tymi rozwiązaniami są nie istniejące potwierdzenia, a przeczucia, wewnętrzne przekonania, wiara badaczy. Można by więc zadać sobie pytanie: Cóż skłania naukowców do zajmowania się owymi niesprawdzonymi koncepcjami? Odpowiedź nie jest prosta – zwykle zainteresowani zapytani o przyczynę ich postępowania zaczynają dywagować o „pięknie” tych koncepcji, o przekonaniu (wierze), że jest to słuszny kierunek badań. Jednak zarówno poczucie piękna, jak i wiara są silnie subiektywne, więc chyba uzasadnionym wydaje się spostrzeżenie, że właściwie etap tworzenia nowych teorii naukowych jest w dużym stopniu wyjęty spod reżimu metodologii naukowej. W pewnym sensie nauka – ta ścisła, dążąca do jednoznaczności i weryfikowalności - rozwija się dzięki „nurzaniu się” w oceanie przeczuć, , niepotwierdzonych koncepcji i przypuszczeń, i wszelakiego „wizjonerstwa”. Aż do czasu, gdy dojdą nowe, nie przewidywane przez aktualną teorię dane, albo pojawi się jeszcze bardziej genialny wizjoner, który wszystko uporządkuje w odmienny sposób.

z

Wracając do naszego głównego tematu dochodzimy do wniosku, że mamy do wyboru wiarę w Działanie Boże, lub wiarę w to co wierzą tacy badacze jak Leonard Susskind, a od paru lat profesor Edward Witten z Institute for Advanced Study w Princeton. Trzeba jednak też dodać, że istnieją jeszcze uczeni zajmujący się teorią strun i Theory of Everything, którzy uznają ideę krajobrazu i wplatają ją w swoją wiarę w Działanie Boga. W tej sytuacji mój wybór jest oczywisty!

Wypada tu jednak powtórzyć za Chestertonem: „Gdy ktoś przestanie wierzyć w Boga, będzie w stanie uwierzyć w każdą bzdurę!”
Pozostaje jednak pytanie: Czy rozum człowieka jest nieograniczony? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, bo trzeba najpierw zdefiniować pojęcie „nieograniczony”! Rozum zapewne nie jest związany z ilością informacji, którą może pomieścić mózg  człowieka. I nie wiadomo, czy rozum człowieka jest ograniczony. Jedno jest tylko pewne! U niektórych współczesnych nam ludzi, a zwłaszcza polityków na pewno jest bardzo, ale to bardzo ograniczony! Tego można być całkowicie pewnym! 
Przytoczę pewne ciekawe stwierdzenie:

I’M GONNA LIVE FOREVER!

Tłumaczy się to tak: "Będę żyć wiecznie!" Czy jest to zdanie prawdziwe? Odpowiedź zależy od tego kto odpowiada! Oto odpowiedź uczonego fizyka – zwolennika interpretacji mechaniki kwantowej zwanej „interpretacją wielu światów”: Tak!!! – powie ten uczony. I doda dla wyjaśnienia: Lecz w jednym z mnogości światów równoległej rzeczywistości. Zasadne jest pytanie: Dlaczego nikt – być może z wyjątkiem osób nadużywających alkoholu lub cierpiących na zaburzenia psychiczne - nie doświadcza równoległych rzeczywistości? Uczeni i na to pytanie mają odpowiedź która brzmi: Z powodu dekoherencji indukowanej przez otoczenie! Nie będę już pisał o tej dekoherencji i wchodził głębiej w mechanikę kwantową, a w zasadzie falową. Chciałem tylko podkreślić, że ten nasz świat jest zupełnie inny niż my go odbieramy naszymi zmysłami, a Wszechświat czekał, aż pojawimy się na scenie i zaobserwujemy go, dzięki czemu określimy jego strzałkę czasu – jego przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, czyli odkryjemy drugą zasadę termodynamiki i będziemy zastanawiać się nad warunkiem początkowym i końcowym stanu Wszechświata. Wszystko są to nie dające się sfalsyfikować idee (nie teorie, ani nawet hipotezy), których nie da się udowodnić, ani obalić.

Czyli podsumowując ten wątek: Nie będę żył wiecznie, ani nikt inny nie będzie żył wiecznie. Podstawowe zdanie tego wątku okazało się fałszywe, a prawda brzmi tak:

NOBODY IS GONNA LIVE FOREVER!

My, ludzie, wzbijamy się w przestworza prawdy dzięki obu skrzydłom: wiedzy i wiary - w ograniczoności a równocześnie nieoznaczoności granic naszego poznania. I nikt nam nie wmówi innej metody. 

Fizycy teoretycy dążący do stworzenia świętego Graala fizyki Teorii Wszystkiego tworzą nową wiedzę, która jedynie prowadzi do zwiększenia naszej wiedzy o stworzeniu Wszechświata przez Boga. I coraz więcej fizyków stwierdza: „God created Universe”.

A tymczasem zdenerwowany ateista ciągle wykrzykuje to samo za każdym razem, gdy objawia mu się Bóg:

z

Wracamy jeszcze do różnych Wszechświatów.
Być może, a nawet to jest pewne, że nigdy nie znajdziemy bezpośredniego dowodu istnienia innych wszechświatów, a z całą pewnością nigdy ich nie odwiedzimy. Niemniej możemy chcieć dowiedzieć się o nich czegoś więcej, jeśli chcemy zrozumieć czym jest nasze prawdziwe miejsce w Multiversie – czy też w czymkolwiek co tam gdzieś jest.
Niedawno autorzy artykułu w Scientific American, Alejandro Jenkins z Florida State University i Gilad Perez z Instytutu Weizmanna w Rehovot, doszli do wniosku, że życie może być możliwe w większej liczbie wszechświatów niż dotąd myślano, nawet jeśli fizyka będzie tam zupełnie inna.
Jedna z najnowszych teorii kosmologicznych M-teoria została zaproponowana w 1995 r. przez Edwarda Wittena. Jej powstanie, zwane drugą rewolucją superstrunową, wywołało spory w środowisku fizyków z powodu braku jakiejkolwiek możliwości jej eksperymentalnej weryfikacji.
M-teoria to czysta matematyka, tak jak teoria strun, z której się wywodzi. Niektórzy nawet twierdzą, że to w ogóle nie nauka! Różne odmiany tej teori wymagają 12-ty lub 13-tu wymiarów czasoprzestrzeni. Dyskutuje się też o ponad dwudziestu wymiarach. Miał tu swój znaczący wkład zmarły w 1920 r. genialny matematyk Srinivasa Aiyangar Ramanujan - hinduski samouk i jego funkcje modularne dla 26-ciu wymiarów czasoprzestrzeni. W świetle M-teorii wszechświat ma kształt dwóch dziesięciowymiarowych membran zwanych branami, które łączy odcinek z osobliwymi końcami o nazwie orbifold.
Dziwny jest ten świat! Niektórzy stawiają hipotezę, ze być może ludzki mózg nie jest dostatecznie rozwinięty, aby pojąć kwantową rzeczywistość. A co tu dopiero mówić o kosmologii kwantowej!

Czy jednak stwierdzenie „Nobody is gonna live firever” jest zdaniem prawdziwym? Co o tym sądzą uczeni z różnych dziedzin. Najwięcej na ten temat powiedzieć biolodzy.

I przyjrzyjmy się więc ciekawemu, najnowszemu doniesieniu naukowemu biologów: Space trek may help worms live long. Podróże kosmiczne wydłużają życie robaków.

Caenorhabditis elegans to  wolno żyjący, niepasożytniczy nicień o długości ok. 1 mm, bytujący w glebach klimatu umiarkowanego. Od połowy lat 60 XX wieku jest używany jako organizm modelowy we współczesnej genetyce i naukach biologicznych.

Jest pierwszym organizmem wielokomórkowym, którego genom został zsekwencjowany oraz jedynym organizmem ze znaną kompletną  siecią połączeń neuronów w układzie nerwowym nicienia.

z

 Caenorhabditis elegans  w ruchu.

C. elegans wysłano na Międzynarową Stację Kosmiczną. I otrzymano zaskakujące wyniki. U tych nicieni podczas pobytu na orbitalnej stacji kosmicznej procesy starzenia się uległy znaczącemu spowolnieniu. Taki rezultat jest sprzeczny z danymi, otrzymywanymi dla innych zwierząt i ludzi, których fizjologiczny stres związany z kosmiczną podróżą powodował przyśpieszenie procesów starzenia. Rezultat pobytu w kosmosie C. elegans zdumiał uczonych. Proces ich starzenia się w kosmosie uległ spowolnieniu.

z

 Robaki, które w kosmosie żyją dłużej.Trzy różne nagrody Nobla przyznano za prace nad tymi robakami.

Robaki przebywały w kosmosie 11 dni. Jest to długi czas, który  może proporcjonalnie odpowiadać okresowi 16 lat w życiu człowieka.

Po powrocie z kosmosu robak przebadano. Nie zauważono u nich żadnej atrofi komórek mięśniowych, ani żadnych oznak starzenia organizmu. Nie zaobserwowano zwiększonej koncentracji białka Q35, które jest związane ze zmianami wzrastającego organizmu. A kontrolna grupa robaków, która została na Ziemi postarzała się znacznie w stosunku do swoich krewniaków – kosmicznych podróżników.

Robaki po podróży w kosmosie zostały zamrożone dla zbadania wszystkich zmian jakie zaszły w ich organizmach podczas pobytu w kosmosie.

Według uczonych  zaobserwowano u nich obniżenie aktywności 199 genów, z których 19 jest odpowiedzialnych za szybkość przekazu sygnałów w nerwowym systemie organizmu.  Wiadomo, że mutacja w siedmiu genach robaków może i tak przedłużać ich życie bez pobytu w kosmosie. Dwa spośród takich genów kodują białka syntezowane przez tkanki mięśniowe, inne są odpowiedzialne za kodowanie białek neuronów. Wiadomo także, że przy stłumieniu aktywności 3 spośród tych genów, następuje bardzo silne zmniejszenie w organizmie robaków gromadzenia się białka Q35.

Na podstawie tych danych, japońscy badacze wyciągnęli wnioski, że opóźnienie procesu starzenia robaków było spowodowane ogólnym spowolnieniem metabolizmu w ich organizmach, które zostało spowodowane stłumieniem aktywności pojedynczych genów z nieznanych na razie przyczyn. Wiadomo przecież, że szybkość starzenia i poziom metabolizmu są ze sobą ściśle powiązane.

Najbardziej zadziwiające w eksperymencie z robakami Caenorhabditis elegans  było, że przebywając w kosmosie zareagowały na stres spowodowany nieważkością zupełnie inaczej niż to zachodzi dla innych żywych organizmów. Uczeni teraz będą starać się wyjaśniać w jaki sposób nicienie tłumią aktywność określonych genów podczas lotu w kosmosie. Przecież ten mechanizm spowolnienia starzenia prawdopodobnie będzie można uruchomić w organizmach wyższych, łącznie z naszym.

Proponuję obejrzeć teraz film:

Odpowiedzi na na tytułowe pytanie kto ma ochotę, może się doszukać w powyższym filmie. Kto ma wiarę w naukę może poczekać na osiągnięcia w zakresie biologii dotyczących zrozumienia mechanizmu działania genów Caenorhabditis elegans  w kosmosie i ich swoistej „ekstrapolacji” na organizm człowieka. Przecież mamy podobno 40 % takich samych genów jak C.elegans. Nadejdzie czas, gdy biolodzy znajdą drogę do stłumirnia aktywności właściwych genów u ludzi podczas pobytu w kosmosie i radykalnego spowolnienia procesu starzenia człowieka, umożliwiającego przyśpieszenie budowy cywilizacji planetarnej i przyszłe loty ludzkości  na planety w  innych systemach słonecznych.

z

 Homo Sapiens w podróży.

I Homo Sapiens będzie wtedy żyć prawie wiecznie!

-----------

I ja też wybieram się w podróż – przecież mamy wakacje.

Tymczasem przytaczam korespondencję z "zaświatów" od ś.p. Stanisława Hellera:

Już w latach trzydziestych ubiegłego wieku pojawił się niepokój, że jeżeli parcelacja nauki nie zostanie przerwana, to dziedzina największych nadziei ludzkości stanie się własnym zaprzeczeniem: nauka utraci walor nie tylko podtrzymywania cywilizacji, ale tejże śmierci.

O ile do XIX wieku wiedza ogólna przeważała nad wiedzą szczegółową, to w ciągu zaledwie stu następnych lat wiedza szczegółowa wręcz zniszczyła znaczenie wiedzy syntetycznej, czyli tej, która konstytuuje to, co nazywa się światopoglądem, a o którym wiemy,iż jest spoiwem życia społecznego.

O ile przewaga wiedzy ogólnej, filozoficznej nad wiedzą specjalistyczną wywołuje skłonności do spekulacji nie liczących się z realnymi własnościami Przyrody, to przespecjalizowanie prowadzi do utraty zdolności odróżniania procesu subtelnienia wiedzy od jej degeneracji.

Spróbujmy podejść do zagadnienia tak: skoro człowiek miałby być efektem racjonalności Przyrody, o której powiedziano,że w swych prawidłowościach jest nadzwyczaj prosta i oszczędna, to zaistnienie człowieka o niezwykle wybujałej religijności należałoby uznać, iż w tym jednym przypadku Przyroda do cna zgłupiała.

Zbigwie
O mnie Zbigwie

"Niedawno ukazał się interesujący wpis: http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/338033,grawicapy-lataja-w-kosmosie pióra znanego blogera Zbigwie, z wykształcenia fizyka" - http://autodafe.salon24.pl/249413,zagadkowe-analogie. Znajdź ponad 100 moich notek na Forum Rosja-Polska  http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl Poetry&Paratheatre 2010 i 2013. Free counters

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie