Wczoraj, w głównym wydaniu Wiadomości TVP nadano reportaż o niepełnosprawnych. Pewnemu młodemu mężczyźnie podczas pracy maszyna rolnicza urwała prawą rękę. Pozostał mu jedynie kikut tuż przy ramieniu. Inny, również młody mężczyzna ma padaczkę. Taką, co to kilka razy dziennie rzuca nim o ziemię i trzepie dwie, trzy minuty. Pana z oderwaną ręką utrzymują rodzice, pan z epilepsją ma rodzinę, żonę i dziecko. Obaj panowie z oczywistych względów zawodowo nie pracują. Zakład Ubezpieczeń Społecznych właśnie uznał, że obaj panowie są zdolni do pracy i cofnął im renty inwalidzkie. Zdolni do pracy – z jedną ręką (lewą) i padaczką…
Kiedy się słucha takich reportaży to żal serce ściska, a jednocześnie radość, że przypadek ten nie dotyczy nas osobiście, ani nikogo z naszych bliskich. Ale łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Co by się stało, gdyby nas dotyczył? Jak to się dzieje, że w kraju Unii Europejskim, jednym z największych, w środku Europy państwo odmawia opieki nad słabszymi, pokrzywdzonymi członkami własnego społeczeństwa, udzielenia im pomocy choćby w niewielkim stopniu, najniższej renty w wysokości pięciuset złotych. Idea tworzenia państwa polega właśnie na takim zorganizowaniu wspólnego bytu, gdzie ogół będzie opiekował się ułomnymi, wspomagał słabszych członków społeczeństwa. Tak ja to rozumiem, za takim państwem się opowiadam. Co to za władza, która tak nie pojmuje idei państwowości? To społeczeństwo jest dla państwa, czy państwo dla społeczeństwa panie Tusk?
Obydwu panom cofnięto renty inwalidzkie w wysokości 500 złotych miesięcznie. Zbyt duże obciążenie dla ZUSu i budżetu państwa. ZUSu, który buduje sobie oddziały w każdym większym mieście, które z powodzeniem mogą konkurować o miano najnowocześniejszej architektonicznie budowli w okolicy, z marmurowymi podłogami, przestronnymi jak w pałacu wnętrzami. Instytucji, która wypłaca emerytury jeszcze pracującym, organizuje wysoko dotowane wyjazdy swoich pracowników w najróżniejsze zakątki kraju i Europy.
Powyższa informacja kontrastowała z konferencją prasową premiera Donalda Tuska zorganizowaną z okazji 3-lecia rządów Platformy Obywatelskiej. Zorganizowano ją w Kancelarii Premiera. Szklany podest, specjalne rusztowania ze zdjęciami ok. czterech tysięcy inwestycji realizowanych przez rząd. Wystawa przygotowana z rozmachem, ma robić wrażenie. I robi, szczególnie cena jej zorganizowania. Jak podaje Super Express powołując się na informacje uzyskane od szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego, zorganizowanie wystawy kosztowało ok. 100 tys. złotych. Na socjotechniczne zagrywki władza pieniądze znalazła. Środków na renty dla inwalidów nie ma. Niech pracują.
Cóż to za władza, która jest tak oderwana od społeczeństwa, tak arogancka, samolubna i nieczuła na krzywdę ludzką. Jak to możliwe, że popiera ją 40-50 procent społeczeństwa? Każdy z nas, w każdej chwili może być na miejscu tych ludzi, jeździmy samochodami, chodzimy ulicami, o wypadek nie trudno. Jak można się czuć bezpiecznie w takim kraju, wiedząc że zostawi swojego obywatela w potrzebie bez pomocy? Co oni zrobili z Polską, co oni zrobili z naszym krajem? Szef rządu na szklanym podeście, wśród zdjęć za 100 tys. zł, a gdzieś daleko inwalidzi, którym odebrano renty po to, aby łatać wydatki rządu. Ale to przecież nie jego problem. Aż trudno uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka