To, że tygodnik "Polityka" nawiązuje do niechlubnych tradycji poniżania przeciwników politycznych, stosowanych przez najbardziej znane dwa systemy totalitarne (komunizm i faszyzm) słyszałem wielokrotnie. Ale o tym, że tak jest w istocie przekonałem się czytając poniższy artykuł, który przytaczam poniżej za Wirtualną Polską.
"Polityka" rysuje portret Polaka, który wierzy w zamach na samolot rządowy w Smoleńsku. Wyłania się z niego obraz człowieka autorytarnego, sfrustrowanego, niewykształconego, zakompleksionego, pochodzącego nierzadko z patologicznej rodziny. Pod z góry wyznaczoną tezę wypowiada się niejaki prof. Mirosław Kofta, który wyżej wymienione cechy przypisuje wszystkim, którzy wierzą w teorie spiskowe.
Cóż to jest „teoria spiskowa”? W skrócie można ją określić jako doszukiwanie się tajnego działania osób trzecich na szkodę innych osób lub organizacji. Czy to jest takie rzadkie zjawisko?
Poniższy artykuł obraża miliony ludzi. Nie tylko w Polsce ale na całym świecie. "Polityka" dokonuje w nim ataku ta tę część polskiego społeczeństwa, które domaga się dogłębnego zweryfikowania okoliczności, które doprowadziły do katastrofy samolotowej. Czy była do tego inspirowana? Być może. Ale takie twierdzenie to także teoria spiskowa, a wierząc w nią wychodzę na frustrata.
Według teorii zastosowanej przez Koftę frustratami są także Miedwiediew i Putin, którzy wmawiają wszem i wobec, że tajemnicze siły wrogie Rosjanom rodem z Kaukazu zagrażają bezpieczeństwu Rosji. Frustratami są Amerykanie, którzy wierzą, że atak na Word Trade Center był dziełem pustynnego watażki niejakiego Osamy Bin Lagena. Są nimi również ci, którzy uważają, że Rosja usiłuje podporządkować gospodarczo Europę poprzez zmonopolizowanie dostaw ropy. Niewykształceni frustraci wierzą, że zamach na papieża Jana Pawła II nie był dziełem tylko jednego człowieka, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Johna F. Kennedy. W ogóle wiara w to, że poszczególne państwa posiadają służby specjalne jest już zaściankowa. A co dopiero twierdzenie, że służby specjalne są po to aby spiskować i do tego niejawnie. To już istna schizofrenia. Litwinienko przecież sam popełnił spektakularne samobójstwo trując się polonem 210, po to aby perfidnie obarczyć demokratyczne władze Rosji o skrytobójstwo. W Moskwie Anna Politkowska sama zastrzeliła się w windzie, strzelając do sobie kilka razy w głowę, w dniu urodzin Putina. Chciała w ten sposób je uczcić. Podobnie jak niedawno para opozycyjnych dziennikarzy rosyjskich w Niemczech, która nałykała się rtęci i oskarżyła służby specjalne Rosji o próbę politycznego zabójstwa. Ci, którzy wierzą, ze w 1999 r. FSB podkładała bomby pod budynki mieszkalne, aby wywołać wojnę z Czeczenią i wypromować Putina to po prostu wariaci.
Świat pełen jest niewykształconych frustratów z patologicznych rodzin. Jak można podejrzewać rosyjskie służby specjalne o zamach na prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Przecież jak powszechnie wiadomo poległy prezydent był przyjacielem Putina i całym sercem wspierał kwitnącą rosyjską demokrację. Nawet kiedy wojska rosyjskie przyjechały z przyjacielską wizytą do Gruzji i strzelały na wiwat, pan prezydent wraz z czterema innymi przywódcami pojechał je przywitać. Zresztą władze rosyjskie również dały wielokrotnie wyraz sympatii do władz polskich. Choćby słynne zwiększenie limitów importowych na polskie mięso w 2007 r. (nie mylić z embargiem). Rosja jest też przykładem wzorowej demokracji, gdzie kwitnie debata publiczna, wolność słowa, zgromadzeń i wzajemne poszanowanie przeciwnika. Inne państwa mogłyby się od niej uczyć. Demokracja rosyjska tak podoba się naszemu premierowi, że usiłuje wprowadzić tamtejsze standardy na polski grunt. W tym wtóruje mu tygodnik „Polityka”, który w podobnym tonie co tamtejsza prasa, z szacunkiem wypowiada się o tej części obywateli, których opinii nie podziela. Bo najważniejsze różnić się pięknie. Oto przykład:
Po katastrofie smoleńskiej w Polsce wybuchła epidemia myślenia spiskowego, niemal co dziesiąta osoba wierzy, że to był zamach. Dlaczego ludzie upierają się, że za tragicznymi wydarzeniami koniecznie ktoś musi stać, wyjaśnia w tygodniku "Polityka" psycholog prof. Mirosław Kofta.
Jak tłumaczył prof. Kofta, skłonność do myślenia spiskowego wynika ze stałych cech osobowości człowieka, a po części z jego doświadczeń. Teorie spiskowe mogą dotyczyć jednorazowych tragicznych wydarzeń i wtedy polegają na doszukiwaniu się tajnego porozumienia ludzi, którzy do tych wydarzeń rzekomo doprowadzili. Drugi typ to teorie, które dotyczą narodów i grup społecznych. Prof. Kofta zwrócił uwagę, że mają one znacznie trwalszy charakter, czego najlepszym przykładem jest teoria spisku żydowskiego.
Psycholog zaznaczył jednak, że ludzie bardzo rzadko samodzielnie wytwarzają teorie spiskowe. - Najczęściej czerpiemy je od innych osób, czerpiemy z pewnego repertuaru kulturowego, który przekazywany jest z przez dorosłych dzieciom w rodzinie, ale też krąży w mediach - wyjaśniał profesor. Jako czynniki sprzyjające przyjmowaniu takich teorii wymienił między innymi, osobistą frustrację, poczucie utraty kontroli nad własnym losem, a także nieprzewidywalnością zdarzeń w świecie politycznym i gospodarczym.
Podkreślił jednocześnie, że podatni na tego typu teorie są ludzie z wysokim poziomem autorytaryzmu. Przypomniał, że na taką postawę składa się silne przywiązanie do tradycji, przekonanie o niezmienności norm społecznych i oczekiwanie, że wszyscy będą postępowali zgodnie z nimi. - Człowiek podatny na teorie spiskowe odzyskuje poczucie, że rozumie świat. To co było niejasne i trudne do wytłumaczenia, nagle staje się oczywiste, bo "wiadomo, kto za tym stoi" - tłumaczył prof. Kofta.
Ponadto - mówił psycholog - dzięki teoriom spiskowym człowiek może zidentyfikować prześladowców i obciążyć ich odpowiedzialnością za swoje klęski. - Sprzyja to przywróceniu pozytywnej samooceny i zaufania do siebie i swojej grupy - uważa profesor.
Zdaniem prof. Kofty, jedynym sposobem na usuniecie takich teorii jest kształcenie. - Chodzi o przekaz, że ludzie mają takie same troski i borykają się z podobnymi problemami. Jeśli nie ma poczucia więzi i wspólnoty z "obcymi", samo konfrontowanie z niedobrą przeszłością może utrwalać negatywne postawy i zwiększać dystans - ocenił psycholog
Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka