Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha
Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha
Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca
954
BLOG

Co z tym OFE? Polemika Zbyszka z Gwiazdowskim

Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca Polityka Obserwuj notkę 15

Robert Gwiazdowski:Ruszyła właśnie szarża OFE w obronie naszych emerytur. Dziękuję za troskę, ale byłbym szczęśliwszy, gdybym w ogóle nie musiał płacić składki do OFE. Skoro są one takie dobre, to dlaczego są obowiązkowe? Oczywiście OFE nie bronią swojego interesu. Bronią przyszłych emerytów i naszych pieniędzy, które rząd zabiera. Skoro one są „nasze”, to dlaczego są w OFE, a nie w naszych portfelach? Gdyby przynależność, a tym samym wpłaty do OFE były dobrowolne, rząd nie mógłby nimi dysponować tak, jak nie może tego uczynić z naszymi oszczędnościami trzymanymi w bankach.

Zbyszko z Bogdańca: Nie chodzi o obronę przez OFE własnych interesów. One oczywiście bronią także własnych, ale „szarża” w obronie obecnego systemu emerytalnego jest inicjowana przez niezależnych ekspertów, którzy zdają sobie sprawę z tego jakie negatywne skutki zmiana wyrządzi dla przyszłych emerytów a także przyszłych pokoleń pracujących obywateli. Większość ekspertów z dziedziny ekonomii i finansów uważa ten system za dobry i właśnie z tego powodu jest on obowiązkowy. Państwo rezygnując z części obowiązkowej składki do ZUS zgodziło się w 1999 r. na przekazywanie jej do OFE w celu pomnażania kapitału a tym samym odciążenie budżetu państwa kosztami wypłaty emerytur w przyszłości. System emerytalny z założenia jest systemem, w którym państwo przejmuje na siebie obowiązek zapewnienia emerytury obywatelom, wychodząc ze słusznego założenia, że większość z nich nie jest w stanie zapewnić sobie godziwej starości we własnym zakresie i przez lata aktywności zawodowej nie jest w stanie zgromadzić środków na utrzymanie po zakończeniu pracy zawodowej aż do śmierci. Dlatego właśnie składki są obowiązkowe. Gdyby system emerytalny, w tym wpłaty do OFE były dobrowolne, większość ludzi na starość pozbawiona byłaby środków do życia.

 Robert Gwiazdowski: Podobno OFE „pomnażają” nasze oszczędności, a ZUS nie pomnaża. Więc przypomnę, co pisałem, gdy na początku 2007 r. – czyli w boomie – OFE pochwaliły się wzrostem wartości jednostki rozliczeniowej średnio o 17 procent. W roku 2006 WIG wzrósł o 42 procent! Jeżeli „ubezpieczony”, inwestując samodzielnie w WIG, mógł zarobić 42 proc., a za pośrednictwem OFE zarobił 17 proc., to znaczy, że 17 proc. zarobił czy może 25 proc. stracił?

 Zbyszko z Bogdańca:Gwoli ścisłości nie ma możliwości inwestowania w WIG, bo WIG to indeks kilkuset spółek a nie instrument finansowy. Zysk brutto towarzystw emerytalnych we wspomnianym przez Pana okresie wyniósł 17,9%. Biorąc pod uwagę, że fundusze emerytalne mogą inwestować w akcje tylko 40% otrzymywanych składek (60% muszą pożyczać rządowi), to stopa zwrotu inwestycji w akcje, aby nie była niższa niż stopa zwrotu w inwestycje w spółki z WIG, musiałaby wynieść 16,8%. Więc zarzut, że stopa zwrotu inwestycji w akcje dokonanych przez OFE była niższa niż stopa zwrotu indeksu WIG jest zarzutem chybionym. W rzeczywistości była zbliżona. Inwestujący dokonujący samodzielnie inwestycji w akcje mógł, ale nie musiał uzyskać wyższej stopy zwrotu. Mógł nawet stracić.

Robert Gwiazdowski: Podobno OFE miałyby o wiele lepsze wyniki, gdyby nie miały limitów inwestycyjnych. Ale gdyby ich nie miały i nie musiały kupować obligacji, skąd minister Rostowski miałby na dotację do FUS na dzisiejsze emerytury? Czy kupiliby je inni?

 Zbyszko z Bogdańca:  Transfery do OFE stanowią jedynie 3,5% ogółu wydatków publicznych rządu i są mniejsze niż coroczny przyrost tychże wydatków. Gdyby rząd bardziej dbał o sektor kosztowy finansów publicznych, nie zwiększał biurokracji, staranniej dysonował publicznym groszem nie musiałby się tak bardzo zadłużać. Ponadto obligacje rządowe kupowane przez OFE pokrywają ok. 15% deficytu budżetowego państwa. Zatem 85% deficytu jest finansowane ze sprzedaży obligacji innym podmiotom. Transfery do OFE to mniej niż 25% planowanego na 2011 r. deficytu budżetowego. Ich wstrzymanie nie rozwiązuje problemu. Reforma OFE dokonana w 1999 r. przez rząd Buzka była umową społeczną. Część dotychczasowej składki przekazywanej do ZUS w celu wypłaty bieżących świadczeń emerytalnych miała być przekazywana do OFE w celu wytworzenia kapitału, z którego miały być częściowo finansowane emerytury dzisiejszych czynnych zawodowo obywateli. Ubytek w budżecie z tego tytułu miał być pokrywany z wpływów z prywatyzowanych przedsiębiorstw. Był to rodzaj umowy międzypokoleniowej, zawarta między młodymi, aktywnymi zawodowo obywatelami a pokoleniem emerytów, polegająca na tym, że pracujący finansują emerytom wypłatę świadczeń, w zamian majątek wytworzony przez nich (prywatyzowane państwowe przedsiębiorstwa są wynikiem pracy pokolenia Polaków żyjących w PRL) zostanie przeznaczony na pokrycie przyszłych emerytur obecnie pracujących obywateli. Gdyby wszystkie dochody ze sprzedaży państwowych przedsiębiorstw w latach 1999-2010 r. w wysokości 105 mld zł zostały przekazane do OFE, to pokryłyby one aż 75% transferów.

Robert Gwiazdowski: Jeżeli za sprawą triku w Excelu ministra Rostowskiego z pensji 35 000 zł rocznie do ZUS popłynie 6000 zł, a do OFE tylko 800 zł, to nic się nie zmieni w kieszeni płatnika „składek”, ani dzisiejszego emeryta. Czy za 40 lat zmieni się coś w kieszeni ówczesnego emeryta? OFE zapewniają, że tak. Ja mówię: nie wiadomo, bo z jednej strony nie wiadomo, jaka będzie sytuacja na rynkach finansowych, a z drugiej – jak politycy zdecydują się rewaloryzować stan naszych kont w ZUS!

Zbyszko z Bogdańca:  W dzisiejszej kieszeni podatnika rzeczywiście nie zmieni. Ale zmienić może, i to dość istotnie, zawartość portfela przyszłego emeryta. Oczywiście nie ma pewności jak zachowają się rynki finansowe w długim terminie, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że w gospodarce światowej nastąpi stabilizacja i wzrost gospodarczy, a tym samym wzrost kursów akcji na rynkach światowych, który już zresztą trwa od dwóch lat. OFE zatrudniają specjalistów, którzy oceniają zasadność inwestycji w poszczególne aktywa. Mogą inwestować w spółki dywidendowe, które oprócz wzrostu cen swoich akcji wypłacają coroczną dywidendę. O ile z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że rynki finansowe będą się rozwijały w następnych dekadach, o tyle także z dużym prawdopodobieństwem możemy przyjąć, że w najbliższych dekadach nastąpi w Polsce znaczny spadek osób w wieku produkcyjnym, płacących składki i podatki, oraz znaczny wzrost liczby osób pobierających świadczenia emerytalne. O ile w OFE powstaje realny kapitał, to w ZUS powstają jedynie niepokryte kapitałem zobowiązania emerytalne wobec przyszłych emerytów, z których państwo może nie być w stanie w przyszłości się wywiązać.

Robert Gwiazdowski:Czas na prawdę o naszych przyszłych emeryturach. Będą one zależały od trzech czynników: (I) od tego, jaki będzie dochód narodowy, gdy będziemy na emeryturach; (II) jakie będą proporcje między pokoleniem czynnym zawodowo i emerytami; (III) jak ów dochód narodowy zostanie podzielony między pokolenie czynne zawodowo, wypracowujące dochód, i emerytów. Chcecie mieć większe emerytury: płódźcie dzieci i pomnażajcie dobrobyt.

Zbyszko z Bogdańca:Cytuję za GUS-em: Do 2020 r. liczba ludności zmniejszy się o milion osób, a w następnej dekadzie (lata 2020-2030) o kolejne półtora miliona; w 2030 r. ludność Polski może osiągnąć liczbę 35693 tys. Ubytek ludności dotknie przede wszystkim miast, głównie z powodu mniejszej dzietności w miastach niż na wsi, ale tez na skutek nowego zjawiska, jakim jest przemieszczanie się części ludności miejskiej na tereny wiejskie na obrzeżach miast. W stosunku do stanu obecnego przewiduje się, ze do 2030 r. liczba ludności w miastach zmniejszy się w sumie o 3 miliony osób, a na wsi wzrośnie o ok. pół miliona.” Perspektywy zatem są pesymistyczne. Będziemy kurczącym się narodem ze zmniejszającą się proporcją ludzi młodych do ludzi w wieku emerytalnym, a zatem będą konieczne wysokie nakłady na ZUS. Wzrosną koszty pracy i podatki. To przyczyni się do niskiego wzrostu gospodarczego. Aby stan ten próbować zmienić potrzebna jest polityka prorodzinna, której ten rząd nie prowadzi, a czego przykładem jest  podniesienie podatku VAT na artykuły dziecięce z 7 do 23 proc.

 

 

http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/opinie/ofe-brzytwy-sie-chwytaja,10751,1

 

Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka