Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca
725
BLOG

Lech Kaczyński. Brat nr 1

Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca Polityka Obserwuj notkę 3

Niedawno, zupełnie przypadkiem wpadła mi w ręce książka Łukasza Warzechy pt „Lech Kaczyński – ostatni wywiad”. Wywiad został przeprowadzony z prezydentem w marcu i kwietniu 2010 r., ostatni raz redaktor Warzecha spotkał się z nim 7 kwietnia, a więc trzy dni przed śmiercią. Celem spotkań było wydanie książki przed wyborami prezydenckimi. Miała ona zapewne pomóc dołującemu w sondażach prezydentowi w kolejnej reelekcji. Wskutek tragicznego wypadku wywiadu nie dokończono…

Czytając tę książkę mam trochę mieszane uczucia, czy aby na pewno pomogłaby prezydentowi w reelekcji. Nie dowiadujemy się z niej niczego nowego, nie ma w niej zawartych żadnych nowych tez, pomysłów na kolejne pięć lat prezydentury. Większość wywiadu to luźna rozmowa o ogólnych sprawach, poruszająca wielokrotnie poruszane wcześniej tematy. Prezydent narzeka na złą współpracę z rządem Tuska, na nieobiektywną, atakującą go prasę, etc. Sprawia wrażenie jakby podsumowywał swoją prezydenturę. Jakby nie było w nim wiary w zwycięstwo…

Ale nie o tym chciałem napisać. Zainteresowało mnie coś innego. Konkretnie to, jaki prezydent miał wpływ na rząd, pierwotnie Marcinkiewicza potem Jarosława Kaczyńskiego. I muszę przyznać, że jestem tym dość zaskoczony. Powszechnie się uważa, że Lech i Jarosław Kaczyńscy zgodnie ze sobą współpracowali, i że to Jarosław był tym z braci, który organizował i kreował karierę Lecha. Przeciwnicy PiSu uważają, ze Lech był niemal pacynką Jarosława, który kierował i rządem, i prezydentem. Tymczasem było odwrotnie. Słynne „panie prezesie, melduję wykonanie zadania” – nic nie znaczyło. Czytając tę książkę, jestem zaskoczony jak duży wpływ na Jarosława, jego rząd i politykę miał Lech.

Rząd PiSu zaliczył dwie największe porażki personalne. To Janusz Kaczmarek i Anna Fotyga (Giertych i Lepper to zupełnie inna historia). O Januszu Kaczmarku prezydent nie wspomina ani jednym słowem, a redaktor nie zadaje w jego sprawie ani jednego pytania, choć to on doprowadził pośrednio do upadku rządu. Jeśli chodzi o Annę Fotygę, to pisząc o porażce personalnej nie mam na myśli merytorycznego przygotowania, które oceniam wysoko, ale wyjątkowy brak talentu medialnego, przez co była wdzięcznym tematem szyderstw i kpin. Wiceministrem byłaby doskonałym, ale na frontmena zupełnie się nie nadawała. Jak wynika z wywiadu to prezydent obsadzał stanowiska ministrów, wiceministrów w rządzie brata a także stanowiska prezesów w spółkach skarbu państwa. A że rękę do ludzi wyjątkowo miał nieszczęśliwą, skończyło się tak jak się skończyło.

Jak się okazuje prezydent potrafił być mocno krytyczny w stosunku do swojego brata (niebieska czcionka cytaty z książki):

On wprawdzie beze mnie nie stworzyłby PiSu – nie w sensie organizacyjnym, ale ze względu na moją rolę jako ministra sprawiedliwości, na popularności którego ta partia wyrosła. Polityk, który nie chce obejmować stanowisk, niepotrzebnie jest politykiem. To może być sposób na życie, ale nie na uprawianie polityki.

Każdy polityk jest ambitny. Tych ambicji nie odmawiam i sobie. Znam jednego zadziwiająco mało ambitnego polityka – Jarka, mojego brata.

***

W wywiadzie prezydent nie ukrywa, że miał decydujący wpływ na obsadę stanowisk rządowych, wymuszał na ministrach nominacje na sekretarzy stanu i to z nim, a nie z Jarosławem premier Marcinkiewicz konsultował kandydaturę Pawła Zalewskiego jako szefa MSZ:

Przypominam sobie też, jak Marcinkiewicz delikatnie mówił mi, żeby Paweł Zalewski został ministrem spraw zagranicznych w miejsce Stefana Mellera, na co natychmiast się nie zgodziłem.

Kiedy usłyszałem od pana ministra Mellera, że jest przeciwny nominacji Anny Fotygi na podsekretarza stanu, to się wściekłem i powiedziałem: Dobra, w takim razie nie będzie podsekretarzem, ale sekretarzem stanu.

Roszczenie Pawła Zalewskiego do bycia ministrem spraw zagranicznych nie było niczym uzasadniane. No i w tej sytuacji zaproponowałem to stanowisko Annie Fotydze.

Tu byłem mocno poirytowany, ale ponieważ huragan medialny wobec rządu trwał, a na ewentualną zmianę ministra musiałaby być jeszcze zgoda Marcinkiewicza, więc ograniczyłem się do zrobienia wiceministrem i sekretarzem stanu Aleksandra Szczygły.

Z pewnością tego typu wyznania, nie wytrąciłyby oręża z rąk przeciwników, którzy zarzucali mu, że jest partyjnym prezydentem i identyfikuje się tylko z jedną partią polityczną. Właściwie, prezydent to nawet potwierdza nie pozostawiając żadnych wątpliwości, uzbrajając swoich przeciwników w polityczną broń masowego rażenia.

***

Nie zamierzam Pana przekonywać, że Anna Fatyga jest aniołem, który przyszedł prosto z nieba. Sam miałem z nią w czasie naszej długiej znajomości niejeden spór. Wiem, że ma trudny charakter, bo dobrze ją znam. Przyznaję, nie jest słodka, chociaż ją bardzo lubię.

Tą nominacją zrobił bratu niedźwiedzią przysługę. Wysyłając konfliktowego ministra do pracy w rządzie, który i tak był atakowany przez media ze szczególnym okrucieństwem, mogło mu tylko zaszkodzić. Czy rzeczywiście Paweł Zalewski nie byłby w tej sytuacji lepszy?

Kiedy się otrząsnąłem, chciałem żeby została ambasadorem przy ONZ. Premier Tusk mi to wielokrotnie obiecywał. Niespełnienie tej obietnicy, to jeden z powodów, dla których straciłem do niego resztki zaufania.

Jaki cel miało publiczne przyznawanie się do nacisków na premiera na zasadzie przysługi, żeby została ambasadorem?

***

Inne nominacje także nie brały się z kompetencji, ale właśnie z faktu „znajomości” z prezydentem, czego prezydent wcale nie ukrywa.

Łukasz Warzecha: Jedną z kontrowersyjnych decyzji Pana prezydentury to powołanie nowej KRRiT z Elżbietą Kruk na czele. Dlaczego zdecydował się Pan akurat na nią?

Lech Kaczyński: A dlaczego nie?

ŁW: Dlatego, że Elżbieta Kruk nie miała zielonego pojęcia o mediach.

LK: Elżbieta Kruk jest bardzo zdolna. (…) Powołałem osobę, do której żywiłem przez całe lata sympatię i zaufanie.

***

ŁW: Kolejna kontrowersyjna nominacja, na którą Pan oczywiście nie miał bezpośredniego wpływu, ale pośredni tak: Bronisław Wildstein jako prezes Telewizji Polskiej.

LK: Mój brat, który miał tu znacznie więcej do powiedzenia, ale też tylko na zasadzie perswazji, prawie nie znał Wildsteina. Ja znam go o wiele lepiej. Przesłanka, aby to on pokierował TVP była jedna, z tego co Wildstein pisał, wynikało, że rozumie o co chodzi, a to było niezwykle istotne.

ŁW: I to była przesłanka wystarczająca? Przecież prezes telewizji to także funkcja menedżerska, organizacyjna.

LK: To kogo chciałby Pan tam widzieć? (…)

ŁW: Jak sobie radził z realizacją tego oczekiwania, o którym Pan mówił?

LK: Źle sobie radził.

ŁW: A potem nastąpiło zagranie całkiem innego rodzaju, bo prezesem TVP został Andrzej Urbański.

LK: Na stanowisku szefa TVP niestety zawiódł.

***

O Piotrze Kownackim:Ponieważ był bardzo zdolny, więc najpierw został prezesem Orlenu.

Nie należy zapominać, że szczytem kariery Kownackiego było dotychczas zastępowanie Lecha Kaczyńskiego na stanowisku prezesa NIK. Czy to oznacza, że ma kwalifikacje do pokierowania jednym z największych i najbardziej strategicznych polskich przedsiębiorstw? Kownacki zarobił miliony na tym stanowisku, wcześniej setki tysięcy w BOŚ Banku, również z politycznego nadania prezydenta, po czym prezydent zrobił go szefem swojej kancelarii. Odszedł z niej w atmosferze skandalu, po publicznej krytyce prezydenta w mediach. Czy warto więc wysługiwać się kolegom, skoro nie można nawet liczyć na ich lojalność? A lojalni są do czasu, kiedy przestaną na tej lojalności zarabiać. W polityce nie ma przyjaźni, są interesy.

Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński wyciągnie wnioski z przeszłości oraz doświadczeń swojego św.p. brata i, jeśli wygra przyszłe wybory lub/i będzie współtworzył rząd czego mu życzę z całego serca, nie tak będzie wyglądała polityka personalna. Kluczowe stanowiska w spółkach skarbu państwa muszą zajmować fachowcy z doświadczeniem i udokumentowanymi sukcesami. Ministrami muszą być fachowcy, potrafiący nie tylko kierować resortem ale także komunikować się ze społeczeństwem i dziennikarzami. Po to jest się w opozycji cztery lata, żeby mieć czas na przygotowanie zespołu fachowców zdolnych przejąć odpowiedzialność za kraj.

Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka