Czuję niedosyt po debacie Rostowski-Balcerowicz. Ten drugi wypadł słabo - bez dwóch zdań. Nie było determinacji, nie wypunktował przeciwnika tak jakby mógł. Balcerowicz ma rację do do ogółu, a Rostowski co do szczegółu.
Konta w ZUS są tyle samo warte co obligacje skarbu państwa. I jedno i drugie zależy w 100% od wypłacalności państwa. Więc rzeczywiście tę część, składki, która jest inwestowana w obligacje, można sobie odpuścić, albo najlepiej zwiększyć limity inwestowania w akcje do 100%. Nie rozumiem, dlaczego Balcerowicz się upiera, aby OFE inwestowały w obligacje skarbu państwa.
Ale w przypadku Rostowskiego zainteresowała mnie wypowiedź, która jest, moim zdaniem, szczególnie niebezpieczna. A mianowicie to, że większe korzyści dla gospodarki przyniosłoby inwestowanie w szkolnictwo, infrastrukturę niż w OFE... Dowodzi to, że rzekome finansowanie OFE z długu jest tylko pretekstem, a państwo jakby nawet budżet był zbilansowany, wolałoby pieniadze przeznaczać na coś innego, a nie system emerytalny. Zatem rząd Tuska jest przeciwny systemowi emerytalnemu w ogóle.
W obecnej antyreformie nie chodzi też o to, że OFE kupuje obligacje skarbu państwa, bo zmiany zakładają, że po nich OFE nadal będą musiały te obligacje kupować. Dlaczego rząd nie chce się zgodzić na to, żeby po obcięciu składki z 7,3 do 2,3 podnieść jednocześnie limit inwestowania w akcje do 100% a limity chce podwyższać dopiero od 2015 r.? Zatem po obecnie proponowanych zmianach do roku 2015 OFE nadal będą generować dług. Obym się mylił, ale wydaje mi się, że rząd małymi krokami chce zlikwidować cały system.
Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka