Rozłam czy ustawka?

Może to co napisałem, jest ryzykowne, a postawiona teza karkołomna, ale mam nieodparte wrażenie, że "rozłam" w PiS może być zwykłą ustawką.

Szósta z rzędu porażka wyborcza uświadomiła Jarosławowi Kaczyńskiemu, że mimo przybierania i ozdabiania go w paprotki oraz mimo "cudownych" przemian i strojenia się w szaty łagodnej owieczki , nie jest w stanie sprzedać się elektoratowi dużych miast oraz młodemu pokoleniu. Stąd też pomysł stworzenia partii przybocznej, podobnej do PiSu, celującej w ten sam elektorat, który dotychczas Kaczyńskiemu odmawiał poparcia. Pomysł taki mógł się narodzić po casusie Palikota. Otóż Palikot, jak twierdzą wiewiórki w Łazienkach,  stworzył partię w porozumieniu z Tuskiem. Wszystkie jego ataki na prezydenta Kaczyńskiego (być może nawet na Schetynę) były inspirowane przez Tuska, podobnie jak umówione było jego odejście z PO i utworzenie nowej partii, celującej w elektorat SLD.

Niewykluczone więc, ze w głowie "genialnego stratega" narodził się pomysł skopiowania strategii Tuska. Nowa partia miałaby uwieźć młodych, wykształconych z dużych miast, stanowiących dzisiaj rdzeń elektoratu PO. Pomysł ten może przynieść efekt pozytywny. Po dwóch kadencjach nieudolnego rządzenia, labilny elektorat PO może poprzeć partię Ziobry i Kurskiego. Obaj wiedzą doskonale, podobnie jak Palikot, jak skupić na sobie uwagę.

Co mnie skłoniło do sformułowania takiej tezy? Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, aby mega lojalny dotąd Ziobro, zwrócił się przeciwko Kaczyńskiemu, a Kaczyński, żeby tak łatwo pozbył się Ziobry. Podobnie Kurski. Pamiętam doskonale jak przeżywał zawieszenie jego członkostwa w PiS po ujawnieniu sprawy "dziadka z Wehrmachtu" i jak szczęśliwy był, kiedy członkostwo mu odwieszono. Innym razem zapewniał, że za Jarosława Kaczyńskiego "dałby się pokroić". Czy to możliwe, żeby tak nagle stracił sympatię do PiS i jej prezesa? Czy może odegrano przed społeczeństwem teatrzyk, a cała sprawa była ustawką trzech muszkieterów i Kardynała Richelieu?