Mocny ten car, mocny. Przyparty do muru świątynnego Yad Vashem wystękał wreszcie, że to nie Żydzi, ale właśnie Moskwa postawiła warunek, że albo przemawia w Jerozolimie nasz prezydent Duda albo Putin. Izrael, który naszpikowany jest Żydami sowieckimi jak kluski skwarkami mógł więc wybierać i wybrał. Wybrał przedstawiciela tych, których we wrześniu 1939 na Kresach witali bramami powitalnymi oraz donosami, czasem mordem na własnych sąsiadach. Wybrano tedy przedstawiciela kraju, który to kraj, choć ma na sumieniu więcej zbrodni, niż jakikolwiek inny kraj na świecie, bardziej odpowiada na Jordanem tamtejszej postsowieckiej publice, niż reprezentant kraju, który ich pobratymców nad Wisłą podczas kampanii wrześniowej bronił, który również podczas niemieckiej okupacji też chronił, mimo łajdactw jednostek, albowiem takie trafią się w każdym narodzie. Warto jednak przyklasnąć Putinowi, warto po żydowsku skręcić rzeczywistość i przyznać rację kłamcy w imię hasła: Górą nasi! Jacy nasi? Ci co górą! Musi być więc ktoś do bicia, a Polska jest niezwykle wygodnym przypadkiem.
Rozdeptała...może za dużo powiedziane, ale ogon wyraźnie nadepnęła. O czym to świadczy? O tym, że Izrael jest tak naprawdę dobrze wiatrem podszyty. Wystarczy że trafi na mentalnie mocniejszego od siebie i już klęka. Nie pomogą wtedy układy, że to my u was trzymamy rękę na pulsie czyli kasie, i że to my decydujemy jaka będzie wasza polityka względem nas. Historia Adolfa Hitlera pokazała, że na nic zdadzą się umocowania i władcza, niewidzialna ręka finansów Putin pokazuje to samo, tyle że w innym wydaniu i co? Kneset się zrobił cichusieńki, żaden minister nie wyskoczył z tekstem, że Rosja jest antysemicka do szpiku kości. Po prostu takie są realia bliskowschodnie. Putin, który ma w składzie republiki muzułmańskie (mentalność do Żydów podobna) wie, że ręki do pocałowania się nie daje, bo odgryzą, łaski też się nie okazuje, bo gardło bez cienia wdzięczności poszarpią. Ba, tylko czy my nad Wisłą to kiedyś zrozumiemy?
źródło TVP Info
