Nikt rozsądny nie wierzy w propagandowy zarzut, że Jarosław Kaczyński "podzielił Polskę". Jest to tylko chwyt retoryczny strategii obrony przez atak. Ale warto mieć go na uwadze, bo wiąże się z pewnymi implikacjami i może się przydać w analizie.
Kaczyński nie jest tu żadnym wyjątkiem. Demoliberałowie na całym świecie zdają sobie sprawę ze swojej słabnącej pozycji i fatalnego stanu społeczeństw, więc w ramach takiej strategii atakują przeciwników tego rodzaju oskarżeniami.
Czy Orban także podzielił Węgrów, albo Trump Amerykanów ? Jakim cudem nastąpiła taka zbieżność wydarzeń, że ci politycy pojawili się niemal jednocześnie ? Takie jakieś cuda historyczne ? Co to implikuje w rzeczywistości ?
Koniecznie muszę tu coś dopisać.
Stwierdzenie, że "Kaczyński podzielił Polaków", traktowane jest jako taki sobie, bezkrytycznie przyjmowany lub odrzucany frazes. Naprawdę interesujące jest jednak to, co się za nim kryje, coś co ujawnia specyficzną mentalność. Jest to mentalność wiary w czary i gusła. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt wiary w to, że Kaczyński posiada taką magiczną moc, iż jego słowo działa jak zaklęcie zmieniające radykalnie rzeczywistość. Czarodziej, który zaczarował kraj, a przecież takich czarodziejów jest, jak wspomniałem, kilku.
Zamiast przeprowadzić porządną analizę rzeczywistości, która wskazałaby na realne procesy, które przebiegają w społeczeństwie, głupcy podpierają się czarodziejskimi protezami.
Inne tematy w dziale Polityka