Co jakiś czas odzywają się głosy na temat "zdolności koalicyjnych" PISu. To jedna z tych bajek służących do zamydlenia oczu.
Gadanie o zdolnościach koalicyjnych jest dowodem braku rozeznania albo celowego fałszowania rzeczywistości.. To gadanie dotyczy wyłącznie spraw drugorzędnych, jeśli nie dziesięciorzędnych - dotyczy kwestii porozumień między politykami. A porozumienia między polityki nie dotykają istoty rzeczy - dotykają bowiem tylko dostępu do władzy, a pomijają kwestie takie jak struktura czy geneza władzy oraz tego, do czego ta władza ma służyć. Władza ma oczywiście służyć trosce o dobro wspólne, czyli interes narodowy. Ale nie o tym chcę tu mówić, chcę napisać o błędnym rozpoznaniu rzeczywistości politycznej.
Nikt w Polsce nie badał, poza Jadwigą Staniszkis w latach 90tych, struktury społeczno-politycznej. Parę lat temu IP PAN przeprowadził znane nam wszystkim badania na temat stosunku Polaków do polskości, które wskazały na 5 segmentów polskiej populacji pod tym względem. Ale to jest struktura poglądów, struktura świaqdomości społecznej, a nie struktura społeczno-polityczna. Te poglądy nie zostały w żaden sposób powiązane czy to z decyzjami politycznymi wyznawców czy z ich miejscem w strukturze społecznej.
Struktura społeczno-polityczna ma dwa aspekty. Pierwszy, powierzchowny aspekt wiąże się z decyzjami wyborczymi podejmowanymi przez jednostki co parę lat. Drugi aspekt, ten rzeczywiście istotny, wiąże się z określonym miejscem zajmowanym w strukturze społecznej i możliwością wplywu na instytucje władzy podejmujące decyzje. I te dwa aspekty niekoniecznie łączą się razem.
Jest ogromna różnica między znaczeniem kartki wyborczej, a siłą wpływu na codzienne funkcionowanie instytucji państwa przez środowiska z jakichś względów uprzywilejowane. Są rozmaite układy, powiązania formalne i nieformalne na różnych szczeblach władzy centralnej i lokalnej ze środowiskami lobbującymi w imię swoich interesów grupowych. A o nich nic nie wiemy, bo to sprawa ukrywana przez postkomunę.
W sytuacji, gdy rządzi postkomuna, czy to formalnie czy też nieformalnie, mówienie o zdolności koalicyjnej PIS traci jakikolwiek sens. Z kim mianowicie miałby PIS wchodzić w koalicje ? Z postkomuną ? Przecież lewica to komuna, PSL to komuna skrzyżowana z postkomuną, PO/KO to czysta postkomuna, Ruch Palikota, Nowoczesna czy 3D to były celowo kreowane wydmuszki dla zmylenia elektoratu. Z tego więc względu nie można mieć zaufania do systemu.
Czy w tej sytuacji dziwnych ruchów na politycznej szachownicy dziwi kogoś ostrożność Jarosława Kaczyńskiego co do Konfederacji, co do tego skąd się ona wzięła, kogo reprezentuje, czy kto za nią stoi ? Brak odpowiednich wskaźników strukturalnych by móc ocenić rolę Konfederacji, można co najwyżej dodawać, sumować procenty poparcia, ale to nie jest prawdziwa polityka.
Nie bądźmy naiwni. Są dwa obozy: propolski i antypolski, ale na poziomie partyjnym ten podział jest celowo zamglony.
Inne tematy w dziale Polityka