Już w starożytni Grecy okreśali ludzi nie zainteresowanych polityką mianem idiotów. I tego się trzymajmy. Okazuje się jednak, że istnieje gatunek gorszy od idiotów.
Bardzo mi się spodobał tytuł artykułu Ziemkiewicza, odnoszącego się do absurdalnych wolt wykonywanych przez utytułowanych polskich prawników. Tytuł brzmi przepięknie: " Prawo szuriatu".
Tytuł pasuje, ale ja wykorzystałbym go inaczej. Szuriat w wykonaniu elit prawniczych jest systemem stosunkowo wyrafinowanym, a mnie interesuje szuriat z innej sfery, bardziej naturalny. Prawnicy demonstrują szuriat intelektualny, podczas gdy ja chciałbym wskazać na źródła szuriatu bardziej związane z biologią.
Oto prosty przyklad sprzed paru dni.
Otóż zdarzyło mi się wysłuchać w programie Adriana Klarenbacha w TVRepublice wypowiedzi jakiegoś posła lewackiego autoramentu, otwarcie deklarującego swoją dewiację i mówiącego o "równości małżeńskiej". Pół biedy, że pedał, to jeszcze w dodatku idiota właśnie.
Automatycznie, w takiej sytuacji pojawia się kilka problemów i szkoda, że Klarembach ich nie wskazał.
1. dewiacja seksualna to jest problem medyczny, biologiczny, prywatny, a nie społeczny, polityczny.
2. polityka zajmuje się sprawami zbiorowymi, standardowymi, a nie indywidualnymi, szczególnymi, o charakterze dewiacyjnym. Tego nam jeszcze brakuje, żeby politycy zabrali się za nasze życie prywatne. przecież to nawoływanie do totalitaryzmu.
3. Dodajmy jeszcze, że małżeństwo to nie jakieś prywatne widzimisię, to instytucja podstawowa, dbająca o środowisko rodzinne i zapewniająca przedłużenie gatunku, a dwaj faceci takiego środowiska nie tworzą i do przetrwania gatunku się nie przyczyniają.
Dziwię się red. Klarenbachowi, że tego temu szuriatowi nie wyjaśnił.
Inne tematy w dziale Polityka