Zetor Zetor
24
BLOG

Od złej strony

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 1

Spoiler: tekst wcale nie jest o pedałach

 

             Czytając w niedzielny poranek refleksjeMinette Marrin, mojej ulubionej lewaczki i najbardziej  irytującej mnie publicystki prawicowej zarazem, uchwyciłem myśl. Myśl przez swoją ogólność daleką od tematu rozważań, czyli motywacji do mordów na niepełnosprawnych i prawa ich sprawców do zrozumienia. Więcej – myśl na tyle ogólną, że śmiało można ją zaliczyć do tych z gatunku filozofii politycznej, społecznej, a przy odrobinie dobrej woli do gatunku filozofii po prostu. A ponieważ z myślą o umieszczaniu takich myśli założyłem tego bloga, i taką formę blogowania uważam za jedną z trzech najszlachetniejszych, przemyślenia moje umieszczam poniżej. A ten rozwlekły styl? Wierzcie lub nie, ale to nie spirytus of Poland, lecz spirit of  tranquility, which flows from the Right Side.

            Dzisiejsze elity[*], jak każde, mają zapędy wychowawcze w stosunku do ubogich duchem współbraci w bioware. I, podobnie jak elity każdego okresu, poza czasami zupełnego upadku, dzielą się na dwie grupy – wychowawców chcących utrzymać swymi naukami tłum w ryzach, i wychowawców chcących tłum ten podźwignąć ku sobie. Ilość tych drugich jest jednak nieproporcjonalnie większa, choć teza ta może wzbudzić kontrowersje. Autor wie oczywiście o stadnym instynkcie i uwiązaniu politycznym (psychicznym, choć nie zawsze) dużej części elit nie tylko lewoskłonnych, ale póki nie przekracza ono pewnych granic absurdu, z elity w rozumieniu autora wykluczających, skłonny jest uważać intencje tych ludzi za szczere, a ich poglądy za płynące z indywidualnych przeżyć i rozważań. Wspomniana jedno zdanie i godzinę temu przewaga misjonarzy nad dozorcami niesie ze sobą niebezpieczeństwo, którego ofiarą pada właśnie nasza cywilizacja.

            Otóż ogromna większość owych enlightmen przemawiając na demokratycznej agorze (bez skojarzeń, drodzy michnoonaniści) do umysłowego plebsu naszych czasów, podświadomie zwraca się do równych sobie. Mówiąc obrazowo, są jak nauczyciel matematyki, pragnący wprowadzać w równania z parametrem i wartością bezwzględną dzieci uczone przez poprzednią panią, że od pięciu nie da się odjąć szczęśliwej liczby siedem.

            Skąd przykład? W pierwszej klasie zdarzyło mi się ogłosić herezję o minus dwa. Dzieci patrzyły się na mnie jak na wariata, pani zabroniła mi tak pisać a ja skończyłem licząc pod stolikiem potęgi z jedynym kolegą, który mi uwierzył. Potem posłali mnie na jakiś konkurs.

            Moja nauczycielka zachowała się naturalnie o niebo lepiej niż wydumany pedagog z przykładu. Trzeba mieć podstawy, żeby przejść dalej. Nie ma fizyki kwantowej bez poznania tej niutonowskiej. Słysząc o tysiącach przypadków szczególnych, dzieci po prostu olałyby wzory ogólne, bo po co miałyby uczyć się czegoś, co w tylu okolicznościach nie stosuje się. Tak samo jest ze społeczeństwem.

            Owszem, są mordercy zasługujący na współczucie. I są przypadki, kiedy czternastolatka jest na tyle dojrzała, żeby iść do łóżka z sześćdziesięcioletnim gwiazdorem. Są nawet sytuacje, w których lepiej głosować za propozycjami Demokratów niż za pakietem republikańskim. Zdarza się przecież, że rządzi ktoś taki jak Bush.

            Ale to nie znaczy, ze mamy współczuć zwyrodnialcom en masse. Ani legalizować pedofilię. Albo, last but not least, głosować na Baracka Obi-na-czarno-nas-zrobi.

            W głowach tłuszczy, mającej w demokracji głos decydujący, jest miejsce tylko na tak lub nie, na czarne i białe (I am playing the race card, crucify me!). Naturalnie upraszczam, ale, uwierzcie mi, nie aż tak bardzo jak się wydaje. Nie twierdzę, że jest to stan pożądany. Owszem, taka postawa intelektualna to upośledzenie. Tym niemniej, jest faktem. A faktów rzeźbiąc społeczeństwo ignorować nie można.

            Dlatego zanim zaczniemy usprawiedliwiać aborcję u wielodzietnej a bezdomnej matki z Timoru Wschodniego, pokażmy, i to nie raz, te wszystkie zdziry których nie stać na przypomnienie o gumce ale na wsadzenie swojego dziecka do roztworu solnego stać jak najbardziej.


[*] Autor ma na myśli elity Zachodu, nie obleśnych tubylców co to chadzają do Lisa i rautują z biskupem Głódziem

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka