Sarkozy spotkał się z deputowanymi UMP w Zgromadzeniu Narodowym. Jeden z jego bliskich współpracowników, Pierre Lellouche, który chciałby być ministrem spraw zagranicznych (ale może z tym być ciężko) przytoczył interesujące zdanie Sarkozyego z tego spotkania.
Przyszły prezydent powiedział swoim deputowanym, że nie zależy mu na tym, żeby trwać, ale na tym, żeby działać. To dość symptomatyczne, i w polityce raczej oryginalne. Może to oznaczać, że Sarkozy gotowy jest poswięcić reelekcję, postawić wszystko na jeden pięcioletni mandat, i przeprowadzić głębokie, na pewno w wielu przypadkach bolesne reformy, które sobie zaplanował. I jeśli przegra wybory w 2012 roku, to trudno.
Zapowiada się wiele ciekawych rzeczy w tym kraju...
* * *
Sarkozy jeszcze nie objął funkcji prezydenta, a już zaczął ożywiać francuską gospodarkę. Zaczął od przemysłu samochodowego.
Od jego zwycięstwa, na znak protestu spalono już prawie 2000 samochodów. Trzeba będzie je zastąpić nowymi, nie ma innego wyjścia. Rodzina Peugeot zaciera ręce i prosi o więcej...
* * *
Podczas konferencji prasowej, George W. Bush pochwalił się, że zatelefonował do Sarkozyego z gratulacjami w niedzielę o godzinie 20:03 czasu francuskiego, czyli zaledwie 3 minuty po ogłoszeniu wyników wyborów. Zawsze taki szybki ten George...
Dodał też, że spotkał się wcześniej z Sarkozym. G.W. Bush uznał, że nowy francuski prezydent jest człowiekiem bardzo inteligentnym. Na miejscu Sarkozyego trochę bym się niepokoił...
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka