Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
50
BLOG

Obiad z legendą

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Kultura Obserwuj notkę 7

To jest jedna z wielu przyjemnych stron pracy dziennikarskiej. Od czasu do czasu można uścisnąć rękę legendarnej postaci, pogadać sobie z nią, a nawet zjeść wspólnie obiad (co jest szczególnie miłe, gdy to owa legendarna postać zaprasza i funduje).

Pierre Cardin zaprosił grupę około 20 dziennikarzy z różnych krajów do swojego muzeum "Art Nouveau". Mogliśmy obejrzeć jego wspaniałą kolekcję mebli, lamp, obiektów dekoracyjnych, rysunków i malarstwa z przełomu XIX i XX wieku. Barwy, zmysłowe formy, inwencja artystów - piękna i bardzo cenna kolekcja.

Pierre Cardin zbierał te rzeczy przez całe życie, a ma już 85 lat. Potem postanowił zrobić z tej swojej kolekcji muzeum. A ponieważ jest też właścicielem słynnej restauracji Maxim's, a także całej kamienicy, w której owa restauracja się znajduje, muzeum znalazło się właśnie w budynku nad restauracją. 

Jest to zresztą rzecz naturalna - sam Maxim's jest również udekorowany w stylu Art Nouveau, i w dodatku cały wystrój jest oryginalny, nic nie zostało przerobione od ponad 100 lat. Muzeum jest zatem spójnym przedłużeniem restauracji.

Na zakończenie wizyty sławny starszy pan zaprosił nas wszystkich na wspólny obiad. Obiad oczywiście w jego skromnej restauracyjce, czyli w Maxim's. W restauracji, w której w ciągu ponad stu lat jej historii bywali wszyscy wielcy tego świata. Prosta sprawa, prawda?

Sam usiadł na końcu stołu i opowiadał nam o swojej długiej karierze. Zaczął jako krawiec u Diora, ale bardzo szybko zaczął pracować pod swoim własnym nazwiskiem. Ze śmiechem mówił, że na początku kariery był najmłodszym na świecie projektantem mody o już wyrobionym nazwisku. Teraz jest najstarszym ze znanych na całym świecie krawców.

Obiad był bardzo dobry. Pierre Cardin opowiadał o tym, jak kupił i odrestaurował zamek należący niegdyć do markiza de Sade. I o tym, że posiada pałacyk w Wenecji, w którym mieszkał kiedyś Casanova. "To chyba nie przypadek, że właśnie te miejsca mnie przyciągały" - dodał, uśmiechając się do wpatrzonych w niego z zachwytem koleżanek dziennikarek.

Jego sposób mówienia o posiadanych przez niego zamkach, pałacach i domach był tak naturalny, tak prosty, że nie czuło się w tym żadnego przechwalania. I jeszcze w dodatku zapraszał nas na różne festiwale, które w tych swoich zamkach urządza. Bardzo miły pan.

Po wyjściu z cichego, mrocznego, chronionego ciężkimi zasłonami przed światłem  słonecznym wnętrza restauracji Maxim's, ulica aż porażała hałasem i jaskrawo świacącym słońcem. Dopiero wtedy zacząłem ponownie reagować na dzwoniący od czasu do czasu telefon. Szkoda było przecież przerywać ten uroczy obiad dla tak trywialnych rzeczy, jak wojny, kryzysy, prezydenckie wizyty i stopy wzrostu.

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura