Z premedytacją wracam do sejmowej sytuacji, choć dziś problem jest poważniejszy. Wówczas zabrakło jej cywilnej odwagi, aby się przyznać do słynnego już gestu, natomiast dziś z otwartą przyłbicą zaatakowała Janka Pospieszalskiego, a mówiąc dokładniej, zaatakowała wolność słowa.
Pamiętam jakby to było wczoraj, albo widzę obraz takiego dnia jak dziś, jakbym się cofnął dosłownie w czasie. Otóż pamiętam czasy, kiedy program Pospieszalskiego był zdejmowany, przywracany i znów zdejmowany, aby zmienić mu czas emisji z prime time na późno wieczorną godzinę w samym środku tygodnia. Tak było za czasów PO - PSL.
Historia zatoczyła koło. W roli cenzora posłanka Lichocka i komisja etyki TVP.
Smutne, bo jednak mówimy o byłej dziennikarce. I smutne, bo PiS szedł do wyborów w 2015 roku krytykując rzekomy brak wolności słowa. A dziś dał nam Wiadomości o 19.30, a'la Dziennik Telewizyjny.
Co więcej, czytając oświadczenie wydawców Warto Rozmawiać, a także Janka Pospieszalskiego w serwisie Twitter, dowiadujemy się o złamaniu etyki postępowania w takich sprawach przez Komisję Etyki TVP. A swoim drogą, etyka i TVP. To naprawdę się gryzie.
Ta sprawa ma również drugi aspekt. Jak się krytykuje bezgranicznie Onet, TVN, itd., to przynajmniej trzeba w stopniu minimalnym być innym, lepszym. A dodatkowo Kurski jest regularnym politykiem i takim pozostanie.
Kończąc, poznałem Janka wiele lat temu w Lublinie, w trakcie organizacji pantomimy wystawianej w kościołach, ale także dla osadzonych w Areszcie Śledczym w Lublinie. Wspaniały człowiek, nie różnicuje ludzi. Przetrwał rządy PO, przetrwa i PiS.
Więcej:
Porozmawiajmy o funkcji kontrolnej prasy. Dwa słowa do ministra Horały
Komentarze