niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
237
BLOG

zadaniowa walentynka

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Moja ta walentynka, bo ją dostałem. Nieważne kiedy, nie wyblakła wcale, ciągle ważna, zielonym atramentem nadziei pisana. Nie podpisana, tak jak powinno być.

 

Którzy oczekujecie tu wyznań, zawiedźcie się mocno. A którzy rewelacji pragniecie, główki pospuszczajcie. I wy, sensacji łowne koty, odejdźcie w pokoju. Trzymający mnie w szufladce łaskawie opisanej „sentymentalny głupiec”, albo pod dużo gorszą etykietą - nic tu po was. 

 

Ujawnię tyle z jej treści: 

I jeszcze walentyńskie życzenie dla Cię – żebyś nie przestał chcieć tego, co warte chcenia. Nigdy (wiem, nie lubisz tego typu słów, ale to chyba asekuranctwo, nie?). Bo przestać chcieć to jest gorzej, niż nie móc, bo przestać chcieć to jest wrócić się z 1/3 szlaku bo, cholera, znów pod górę, bo przestać chcieć to jest wapnieć i kostnieć na żywo, to zgodzić się na wiatr z któregokolwiek w którykolwiek z kierunków.

 

Zadanie. To próbowałem. Pamiętałem o nim. Z czasem coraz trudniejsze. Nie wyczynia wiatr ze mną, co chce. Chociaż wiem, jak mocny potrafi być, nieraz mnie do ziemi przygiął.

 

Z drugiej strony, to przecież było jasne, nigdy (sic!) mi w głowie nie postało, aby przestać dążyć do tego, co chcenia warte. Nie wróciłem ani z 1/3, ani z połowy szlaku. Czasami – fakt, już bez metafory - musiałem się cofnąć przed wierzchołkiem, pokornie uznać, że to byłoby igranie z losem. Ale wracałem na trudne drogi, pod górę. I schodziłem skonany, skostniały z zimna i wiatru. Z błyszczącymi oczami, radością w sobie.

 

To chyba nie wyszło tak źle z tym spełnianiem walentyńskiego życzenia, co? 

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości