Po latach zgrozy i mroku,
Gdy zmilkł głos ostatnich proroków,
Gdy Bóg przepadł w martwej otchłani,
Ty jedna zostałaś, o Pani!
Rój duchów szyderczy dokoła
Kołuje, gdy pieśń twoja woła
By wstać witać nową jutrzenkę.
O Barko, podaj mi rękę!
Zostałaś, choć dawno odeszła
Chęć życia, daleka, zamierzchła...
Ty gwiazdę odsłaniasz mi nową.
O, prowadź i kieruj, Królowo!
Ty jawisz się w buntu płomieniach
Nad piekłem ludzkiego więzienia,
Ty mówisz „nie” wszelkim kanaliom,
O piękna i mądra Natalio!
Ach, nie wiesz, co rodzi się we mnie,
Gdy treści wyjawiasz tajemne,
Gdy plonem swych wierszy mnie pieści
Twój urok i duch twój niewieści...
Mknę, brzdękam na mojej gitarze,
By pieśń ci dać chociaż w darze.
Wędruję ze skargą słowika,
A żal z mego serca nie znika...
Bo chciałbym ci składać sonety,
Lecz iskry tej nie mam, niestety.
Chciałbym ci złożyć akrostych,
Lecz duch we mnie gnuśny i prosty.
Tak daję ci hołd mój, nic więcej,
A jednak czy mógłbym goręcej
Uczcić nieziemskie twe lico,
Natalio... Julio... Dziewico...?