Jak donoszą światowe agencje polski żaglowiec szkolny "Fryderyk Szopen" stracił oba maszty i dryfuje na jednym z najpodlejszych akwenów w Europie - Atlantyku na wysokości Zatoki Biskajskiej.
Sytuacja wygląda bardzo zle, bo zwalone maszty i kłęby olinowania nie są odcięte od kadłuba a pogoda, już i tak kiepska, na następne dwa dni nie zapowiada się dobrze. Jeśli załoga, poza jedenastoosobową zawodową kadrą złozona z gimnazjalistów, nie da sobie rady z odcięciem tej ogromnej masy żelastwa w ciągu 24 godzin to prawdopodobna jest ewakuacja 36 dzieciaków, kadry i utrata statku. Niestety, taka ewentualna ewakuacja dzieci przy wysokim stanie morza i silnym wietrze jest ryzykowna. Miejmy nadzieję ze do niej nie dojdzie a jeśli już - to zakończy się ona szczęśliwie.
Pogoda jest zła, nieco uspokoi się jutro a prawdopodobnie już w niedzielę gwałtownie się pogorszy i sztorm w tamtym rejonie moze dojść nawet do 10B. Mozna to zobaczyć na mapach pogodowych w necie.Tak wiec wszystko powinno rozstrzygnąć się jutro, bo też do tego czasu trzeba podjąć decyzję.
To już drugi , po "Pogorii", wypadek utraty masztów przez polski żaglowiec w tym roku.
Jakieś fatum nad Polską krąży.
Inne tematy w dziale Rozmaitości