zuberegg zuberegg
457
BLOG

Krakowskie trybuny międzywojnia cz.2-derby i inne:)

zuberegg zuberegg Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Dziś chciałbym pokazać jak wyglądało kibicowanie w tamtych czasach, w różnych warunkach.

Goniec Częstochowski 13 październik 1936r. Brygada Częstochowa-Cracovia "Zapowiedziany mecz Cracovia-Brygada o wejście do Ligi wywołał bardzo duże zainteresowanie, nie tylko w Częstochowie, ale i w Krakowie, skąd przybyło ok. 1,500 osób".

Przegląd Sportowy z 15 października 1936 też opisuje ten wyjazd....Najlepszym tego dowodem "pociąg kibiców", który ruszył z pod Wawelu aby towarzyszyć swej jedenastce w częstochowskich bojach. Po zwycieskim powrocie do Krakowa rozmawiamy z kierownikiem sekcji p. kpt. Wawrzeckim.-Przede wszystkim, zdali egzamin kibice. Po raz pierwszy zachowali sie tak jak należy. Przygotowaliśmy ich zresztą dotego specjalnie. Już w pociagu rozdalismy ulotki i chorągiewki. Ulotka pouczała jak należy dopingować drużynę w czasie meczu, chorągiewka miała służyć do optycznej demontracji. Nauka nie poszła w las. Gdy tylko nadszedł moment w którym drużyna zaczęła sią załamywać, rozlegały sie chóralne okrzyki i wiersze ad hoc ułozone. Gracze widzieli dookoła siebie las chorągiewek i podnosili sie na duchu. No a jaka radość panowała w pociągu w drodze powrotnej?! To wszytko nic! Na Śląsk pojedzie na tej niedzieli jeszcze więcej!

Przegląd Sportowy 19 pażdziernika 1936r. Relacja z barażowego meczu o awans do 1 ligi AKS Chorzów-Cracovia Dwie poważne imprezy piłkarskie wycisnęły swe piętno na obrazie Katowic. Zasługa w tym Cracovii, która zjechała na śląsk w sile trzech nadzwyczajnych pociągów. Szeroka strugą rozlał sie więc po ulicach i lokalach rozśpiewany podwawelski dialekt, rolewnie witali sie starzy znajomi, którzy wczoraj dopiero wymieniali uściskina krakowskich plantach, tzrepotały w ręku białe proporczyki, poszatkowane czerwonymi pasami. Trzeba przyznać, że aparat propagandowy Cracovii działał sprawnie i pomysłowo. W wagonach rozdawano chorągiewki (10 gr. za sztukę) i odezwy (za darmo), dokładnie pouczające o roli, zadaniach i obowiązkach uczciwego kibica. Obmyslano wszytko, przygotowano nawet do skandowania dwa wierszyki: Malczyk strzeli gola, Bo juz taka nasza wola! lub: Już Cracovii idzie składnie. Zaraz pewnie bramka padnie...

Inna rzecz że później, na boisku gdy wypadki potoczyły sie nie całkiem po myśli prtzybyszów, rozmowni zresztą krakowiane zupełnie zaniemówili i nie replikowali nawet na ad hoc skomponowaną poezję młogocianego chóru miejcowego, który nie troszcząc sie zbytnio o zasady rytmiki deklamował z zapałem: Co to znaczy krakowskie gadanie. Mistrzostwo na śląsku na zawsze pozostanie! lub grozili: Malczyk, Malczyk dosć tej zlości. bo ci złamią twoje kosci. Cracovia mecz wygrała 3-2 jedną z bramek zdobył dla niej....Malczyk.

Po meczu doszło do awantur miedzy kibicami Cracovii i zwolennikami AKSu. Gorszące sceny zlikwidowała policja.

W następnym numerze PS wracają do wyjazdu "Mecz z AKS-em miał dla Cracovii nader ważne znaczenie, wyjechały aż trzy pociągi. Większość pasażerów wylądowała na boisku chorzowskim, gdzie krzykiem i chorągiewkami dopingowali własny zespół. Przyszło też i głowy nadstawiać. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie dostało sie drużynie. Znalazła sie garstka pauprów, którzy wracających do tramwaju graczy poczęstowałi na ulicy kasztanami i kamykami".

Po roku sezon z 1936r. opisuje Przegląd Sportowy z 3 czerwca 37. "Okres jednorocznego pobytu w klasie A jest dla białoczerwonych "szkołą ducha". Tutaj zdaje egzamin przywiazania do barw. Odbywaja sie w Krakowie imprezy ligowe, a równocześnie gra Cracovia w klasie nizszej. nie zmniejsza sie jednak ilość widzów na boisku Cracovii, prtzyjaciele wtrwali wiernie w chwilach ciężkich. Wędrują co niedzielę na wertepy boisk przedmiejskich, przeżywaja cięzkie chwile, by w nagrodę radować sie koncowym zwycięstwem. Cracovia wraca triumfem do ektraklasy".

Relacja z IKC 7-X-1913r. Pogoń Lwów- Cracovia "Wielce piekącą sprawą w naszym footbalu jest brak nie tyle dobrych sędziów, ile przytomnych i opornych na wybryki i dzikie okrzyki publiczności lwowskiej. Sędzia lwowski, kierując się wolą widzów z zasady nie uznaje rzutów wolnych lub karnych na korzyść gości. Wypadków takich było wczoraj wiele; przytoczymy jeden charakterystyczny: "Sędzia daje znak na out przy bramce "Cracovii"; zaślepiona jednak publiczność żąda "korneru" dla "Pogoni" i sędzia wbrew własnej woli z poprzedniem rozstrzygnięciem idzie za zdaniem widzów!!

Skandaliczne te stosunki wymagają jak najrychlej poprawy, w przeciwnym razie kluby galicyjskie będą znowu zmuszone sprowadzać sędziów z Wiednia lub Budapesztu.

A teraz o publiczności lwowskiej. Publiczność ta jest z reguły nieprzychylnie usposobioną dla gości, choćby ci jak najlepiej grali, jak największe odnieśli zwycięstwo. Ten lokalny patryotyzm widzów dochodzi do absurdu. Drużyny lwowskie, przedstawiające pod względem techniki i kombinacyi "obraz nędzy i rozpaczy", uchodzą u zaślepionych entuzyastów z nad Pełtwi, za mistrzów w sporcie już nie tylko polskim, ale ogólno austryackim!

Zachowanie się tych widzów przypomina dzikie tańce wojenne indyan lub papuasów. Co więcej, publiczność ta, której nie wystarczają wrzaski i piski ze swych miejsc, ustawia się za bramką gości i okrzykami stara się odwrócić uwagę bramkarza od gry. Zachowanie się widzów przechodzi i na samych graczy lwowskich, którzy czując za sobą nietylko moralną ale i fizyczną (!) opiekę publiczności, dopuszczając się niesłychanych nadużyć.

A już biada drużynie poza lwowskiej, która ze zwycięstwem lub nierozegraną schodzi z boiska. Grad kamieni zasypuje wówczas nieszczęsnych footbalistów. Tak żegnano przed dwoma tygodniami "Wisłę", to samo spotkało wczoraj i "Cracovię"!

Na szczęście podniesione budy doróżek ocaliły Cracovię przed razami "gościnnych" Lwowian!!"

                                                                             DERBY

1925-V-5 Tygodnik Sportowy "Już dojeżdżając do boiska Wisły usłyszałem nagle salwę 4000-cznego tłumu widzów. To Chruściński zdobył prowadzenie dla Crac. 1:0. [...] Sędzia, p. Rosenfeld z Bielska, udowodnił ponownie, że jest bezsprzecznie najlepszym sędzią w Polsce. Trzymał on przez cały czas grę i drużyny w silnych cuglach. Był on objektywnym, sprawiedliwym i energicznym. Nieznaczne pomyłki mogły być tylko skutkiem niezwykle śliskiego i nieobliczalnego terenu. Ukrócenie swawoli i gadatliwości graczy udawało mu się w zupełności. A jednak mimo to ohydne okrzyki i hasła antysemickie szły od czasu do czasu z trybuny.

„Do bóźnicy”, „żydy”, „żydowski sędzia”, „żydowska Cracovia” — to już niech sama Wisła weźmie na konto swego „aktywnego” i „moralnego” bilansu. Gratulujemy panom Bierzejskiemu i Kopciowi!

Jeśli Cracovia jest żydowską z powodu 2 graczy żydów, jeśli z pochodzenia można robić komukolwiek zarzut, to i Wisła jest żydowską, niech tylko dobrze zbada metryki urodzin i chrztu swoich członków. Zaniedługo jednak prosić się będzie Wisła i owacyjnie witać każdego Żyda, lub przechrztę, na swojem boisku."

Kurjer Sportowy z tego samego meczu."Sama sprawa jednak jest tylko oderwanym, jednym z wielu przypadków, których widownią jest ostatnio boisko Wisły. Jak wogóle wiadomo, frekwencja na boisku Wisły z powodów, których nie chcemy roztrząsać, jest zupełnie nikła. Na największe nawet międzynarodowe zawody, urządzane przez Wisłę, gromadzi się zaledwie paręset osób, które należą do najbardziej zagorzałych zwolenników tego klubu".

Nowiny 11listopada 1913r. Wisła-Cracovia "Dla prawdziwych zwolenników sportu nie było wcale biesiady. Jedynie "zwolennicy" obu klubów przejęci ważnością chwili, okrzykami dodawali otuchy swym pupilom, lub wnosili wrogie okrzyki pod adresem przeciwników. Publiczność dała wczoraj dowód, że nie interesuje ją tyle gra, ile drużyna, słowem, jest stronnicza. Błędy popełniane przez graczy Wisły przyjmowała publiczność gwizdaniem i rozlicznymi wykrzyknikami, podczas gdy błędy "Cracovii" pomijała milczeniem".

Wiadomości sportowe 22 maj 1922r. Relacja z wygranego meczu Cracovii z Jutrzenką "Zwycięstwo-"per fas et nefas" jakiem było ono wczoraj-zadowoli napewno zwolenników klubowych, nie spotka sie jednak z uznaniem ogółu. I oni to właśnie, ta garść hałaśliwych fanatyków klubowych, rozsiadująca sie z tupetem na trybunach, powinna zrozumieć, że zachowaniem swoim wywiera wręcz przeciwny skutek, zrażając szerszą, garnącą sie do tego sportu-publiczność."

Oczywiście w derbach pomiędzy klubami żydowskimi (Jutrzenką i Makkabi) również iskrzyło.

Dlaczego o tym piszę i podaje przykłady z tamtych lat? Ano dlatego, by pokazać że wtedy kibicowano tak samo jak dziś.  Dziś tamte młode pokolenia są dla nas wzorem walki o Polskę. W 1913r kibicom Lwowskim zarzucano "lokalny patriotyzm posunięty do absurdu"-parę lat później Ci "absurdalni patrioci" byli wzorem męstwa i przywiązania do kraju. Dziś też pewne medialne środowiska boją sie kibicowskiego patriotyzmu, mamy więc swoiste deja vu, jestem jakoś dziwnie pewny że gdyby nasz kraj był znów zagrożony to spotkam na pierwszej linii nie "medialnych płaczków", tylko tych wstrętnych "bandytów" z trybun.

zuberegg
O mnie zuberegg

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości