Tytuł jest kopią z artykułu Romana Imielskiego w gw., tam mamy kolejne przykłady gimnastyki byle tylko zmieszać z błotem zmarłych oraz oczywiście uPiSowić walkę o prawdę. Tak by jej dociekanie interesowało tylko PiSowców.
Tragedia z 10 kwietnia 2010 r. ma nową odsłonę, bo specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sądowych (IES) opracowali na zamówienie wojskowych prokuratorów stenogram z odczytu czarnych skrzynek tupolewa.
Motyw przewodni prawicowych środowisk brzmi: wszystkie wcześniejsze ustalenia są kłamstwem, bo eksperci z Krakowa nie zidentyfikowali głosu gen. Andrzeja Błasika. A to ma oznaczać, że w ostatniej fazie lotu nie było go w kokpicie pilotów i tym samym nie wywierał presji na pilotów.
Można mieć zastrzeżenia do wersji rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), bo nawet w ojczyźnie jest krytykowany za stronniczość i nieudolność przy wyjaśnianiu katastrof samolotów.Jednak sugerowanie, że ekspertyza IES jest ważniejsza od ustaleń cywilnej komisji pod wodzą Jerzego Millera, jest już nadużyciem.
Jak widać Imielski będzie teraz dowodził iż najważniejsze są ustalenia komisji Millera. Ale ma pecha. Dziś na konferencji Donald Tusk mówiąc o raporcie komisji Millera w świetle ustaleń krakowskiego instytutu. Tusk powiedział iż komisja Millera przedtsawiła prawdopodobnąwersję przebiegu katastrofy. Do wskazania dokładnych przyczyn ma dojść podczas prac wojksowej prokuratury.
Tak więc środowiskom gw zostały dwie rzeczy, albo uznają Tuska za prawicowca (tfu, cóż za obelga!!!). Albo będą zmuszone wymyśleć inną bajkę dla swych czytelników. Ustaleń komisji Millera poważnie nie bierze nawet premier któremu ona podlegała.
Tak więc nadużyciem jest uznawanie ustaleń komisji Milera za ostateczne i niepodważalne. I tu musze zgodzić sie z tytułem Imielskiego-jest to dla Was towarzysze-katastrofa polityczna.
Inne tematy w dziale Polityka