zxc zxc
42
BLOG

Nijaki, miałki Obama

zxc zxc Polityka Obserwuj notkę 3

 

Z konserwatywnej, stanowczej polityki międzynarodowej USA, przeszliśmy wraz z prezydenturą Baracka Obamy do strategii uległości. Nie ma już, tak jak za kadencji Georga W. Busha, jasnej, przejrzystej wizji świata – typowo konserwatywnej, w której warunki przedstawione były klarownie. Obecnie w Stanach bazuje się na polityce typowo europejskiej – polityce słabości i relatywizacji.

Widać to po stosunkach z Chinami, które w ostatnim czasie uległy pogorszeniu. Nie dlatego, że administracja Obamy postawiła kilka razy na swoim, ale właśnie przez ową politykę uległości, która nie sprzyja takim wzdrygnięciom stanowczości (inaczej ma się sprawa, gdy państwo przemawia w zdecydowany sposób ciągle). Przyznanie Obamie Pokojowej Nagrody Nobla też miało w tym swój udział – oczekuje się od niego rzeczy, których w żadnym wypadku nie może wykonać przywódca największego mocarstwa na Ziemi. Opinia światowa, która wymaga od czarnoskórego prezydenta pokojowych działań, srodze zawodzi się, kiedy staje on jednak czasem na pozycji typowej dla Ameryki – pozycji, epizodycznej niestety w tym przypadku, siły (Afganistan, działania obronne w sprawie terroryzmu). A to w kwestii USA jest nieuniknione, gdyż tamtejsze społeczeństwo, które jest ewidentnie konserwatywne, właśnie w taki sposób postrzega rzeczywistość – czarno- biało.

Sprzeciw wobec spotkania Baracka Obamy z przywódcą religijnym Dalajlamą (ostatnio w imieniu rządu wygłosił go rzecznik MSZ – Ma Zhaoxu), czy niezadowolenie tamtejszej administracji z sprzedaży broni przez USA Tajwanowi, stanowią przykłady ewidentnie ukazujące, jak w ostatnim czasie zmieniła się percepcja Chin i jak odmieniły się Stany Zjednoczone. Wszystko to przez brak wytyczonych granic przez rząd zza Atlantyku. Autokracje zaczynają mówić przez to językiem coraz bardziej stanowczym, który prowadzi właśnie do sytuacji, kiedy Obama nie spotyka się z Dajalamą w Gabinecie Owalnym, tylko w Pokoju Map. Słucha w ten sposób niejako reżimu, ale równocześnie otacza się przy okazji aksamitną otoczką walczącego o wolność. Podobnie ma się sprawa z serwisem Google, który dopiero ostatnio sprzeciwił się chińskiej cenzurze. Kiedy działania Googla byłyby poparte od samego początku – rzadkich, miałkich przemówień Hillary Clinton nie licząc – stanowczymi krokami rządu USA, nie bylibyśmy w takim punkcie, w którym jesteśmy obecnie.

Polityka uległości, wycofywania się z pozycji mocarstwowej, stanowi niebagatelne zagrożenie dla zachodu. Brak stanowczych działań wobec Iranu, który nie akceptuje egzystencji Izraela, czy właśnie wyżej opisane działania Pekinu, są przykładem tego, jak można w przeciągu kilku lat podważyć własny potencjał. Mimo tego, że Obama i tak prezentuje amerykański styl rządzenia, bo jest do tego zmuszony jako prezydent, to i tak jest jednym z najbardziej europejskich przywódców USA. Podobnie miała się sprawa z Johnem F. Kennedym, ale prezydent z niego był jednak mierny. Na szczęście republikanie przeszli z głębokiej defensywny do kontrofensywy po wyborach, i chociażby ostatnia sytuacja z Massachusets pokazuje,  jak srogo zawiedzeni są Amerykanie z polityki Obamy. Nie ma żadnej nadziei, żadnej zmiany na lepsze – to wszystko były puste slogany. Czas powrócić do rzeczywistości i opierać się na jasnym przekazie, w którym USA wyznaczają reżimom klarowne granice.

zxc
O mnie zxc

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka