Marszałek Senatu RP Tomasz Grodzki (P) oraz pełnomocnik marszałka Senatu RP, mecenas Jacek Dubois (L) podczas konferencji prasowej w Senacie. Fot. PAP/Leszek Szymański
Marszałek Senatu RP Tomasz Grodzki (P) oraz pełnomocnik marszałka Senatu RP, mecenas Jacek Dubois (L) podczas konferencji prasowej w Senacie. Fot. PAP/Leszek Szymański

Tomasz Grodzki chce pomocy ABW. „Sprawa podobna do Watergate”

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 295

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wezwał ABW do pomocy w związku z propozycją łapówki, która została złożona jego byłemu pacjentowi w zamian za fałszywe oczernienie go. Ponadto - jak informował jego pełnomocnik mec. Jacek Dubois - złożono w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. 

Marszałek Senatu wraz ze swoim pełnomocnikiem wystąpili we wtorek na konferencji prasowej, podczas której, jak mówił Grodzki, przedstawił mechanizm zniesławiania go. Grodzki po raz kolejny zaprzeczył, jakoby przyjmował jako lekarz jakiekolwiek pieniądze od pacjentów w zamian za operacje oraz inne czynności medyczne. 

– Mam za sobą armię pacjentów, których kilka tysięcy leczyłem, ale nie chciałem korzystać z ich pomocy, ponieważ etyka lekarska nakazuje zachowanie tajemnicy w stosunku do moich pacjentów. Natomiast oni sami zaczęli zgłaszać się do mnie, aby odkłamać te haniebne oskarżenia – powiedział Grodzki. 

Marszałek Senatu przedstawił nagranie dźwiękowe, na którym jego były pacjent ze szpitala w Zdunowie, Tadeusz Staszczyk, mówi o próbie przekupienia go w zamian za oczernianie Grodzkiego. 

– 30 grudnia 2019 roku przyszedł do mnie pan, który stwierdził, że jest ze szpitala wpuściłem go do domu, on przyszedł do mnie do pokoju i wyjął portfel i oświadczył, że otrzymam 5000 złotych, jeśli napiszę oświadczenie, że doktor Grodzki zażądał ode mnie pieniędzy i tylko po daniu pieniędzy przyjął mnie do szpitala, co jest fałszem, obłudą, draństwem – mówi Staszczyk na nagraniu. Podobnej treści zeznanie na piśmie współpracownicy Grodzkiego wręczyli dziennikarzom. 

Grodzki na konferencji pytał, kto dotarł do bazy pacjentów w Zdunowie, ile było osób, którym oferowano pieniądze w zamian za oczernianie go oraz kto złożył Staszczykowi tę propozycję. 

– W tej chwili jest jasne, że jest to atak na Senat RP i na instytucję marszałka Senatu, dlatego wzywam ABW do pomocy w wyjaśnieniu, kto za tym stoi i jakie są motywy tego działania, bo ta akcja „Senatgate” wydaje się być elementem większego planu, nie wiem czyjego, pod roboczym kryptonimem „odzyskać Senat” i to metodami, które nie mają z demokracją nic wspólnego – mówił marszałek Senatu. 

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki przedstawił relację pacjenta, któremu miano proponować pieniądze za oskarżenie go. Fot. PAP/Leszek Szymański

Jego pełnomocnik mec. Dubois poinformował, że zostały złożone zawiadomienia do prokuratury dotyczące zniesławienia marszałka Senatu. Chodzi o prof. Agnieszkę Popielę oraz dziennikarzy Samuela Pereirę i Tomasza Duklanowskiego. Złożone też zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zamachu na konstytucyjny organ RP, jakim jest marszałek Senatu. Marszałek, mówił Dubois, zawiadomił także prokuraturę w związku z otrzymywanymi groźbami, np. sformułowania groźby „wbicia pana marszałka na pal”, a także złożył zawiadomienie dotyczące złamania tajemnicy lekarskiej. Kolejne zawiadomienie - o fałszywym zawiadomieniu o przestępstwie - dotyczy gdańskiego radnego PiS Karola Guzikiewicza. 

Dubois przyznał, że marszałek Senatu nie ma możliwości podjęcia wprost działań przeciwko osobom, które go pomawiają, ponieważ osoby te do dziś pozostają anonimowe. – Siły dobrej mocy mają twarz, pan Staszczyk jest gotów dać świadectwo, natomiast siły złej mocy twarzy nie mają, bo wszystkie oskarżenia, które dotychczas padły są oskarżenia anonimowymi – mówił pełnomocnik. 

Przekonywał, że sprawa jest podobna do afery Watergate, gdzie również „metodami bezprawnymi próbowano wyeliminować przeciwnika”. – Proszę zobaczyć, że tu jest określony schemat: pojawia się tajemniczy mężczyzna, który dysponuje dużym budżetem, bo oferuje pięć tysięcy złotych za to, żeby ta osoba kłamała i fabrykowała dowody – mówił. Służy to temu, jego zdaniem, aby potem dziennikarze „nagle ujawniali jakichś anonimowych pacjentów, którzy coś mówią na ten temat”. – Potem pojawia się polityk, który mówi, że marszałek musi podać się do dymisji – podkreślił Dubois. Stwierdził, że cały ten mechanizm to przykład przestępstwa przeciw wymiarowi sprawiedliwości. 

Grodzki dodał, że w przypadku innych pacjentów, którzy jednak nie chcą ujawniać swoich danych, nie oferowano pieniędzy, tylko „szantażowano, że ich firmy mogą mieć kłopoty”. 

Dziennikarze pytali marszałka Senatu, czy kiedykolwiek pobierał pieniądze od swoich pacjentów. Ten odparł, że wielokrotnie mówił i kolejny raz powtarza, że nie pobierał od pacjentów pieniędzy. – Nigdy nie pobierałem od pacjentów pieniędzy i nie żądałem żadnych pieniędzy za operacje, ani nie uzależniałem żadnych czynności medycznych od wpłacenia pieniędzy – zapewniał. 

Dopytywany o głosy osób podające, że przekazywali mu kwoty w wysokości 1,5 lub 2 czy 3 tys. zł oraz czy przyjmując pacjentów np. w prywatnym gabinecie pobierał opłatę za konsultację medyczną, Grodzki podkreślił: „Ci pacjenci, jeżeli zechcą ujawnić swoje imię i nazwiska, do tej pory są anonimowi, będę przeze mnie pozwani”. 

Jak zaznaczył, czym innym jest opłata za wizytę w gabinecie, w którym był sporadycznie z uwagi na liczne obowiązki, od wpłaty "jakiś kwot, które padają". 

Pytany, czy przyjmował pieniądze od pacjentów w swoim prywatnym gabinecie i czy to mogły być kwoty rzędy od 1,5 do 3 tys. zł zapewnił: „Odpowiedź - nie. Stawka w gabinecie w momencie, kiedy w nim przyjmowałem, a robiłem to niezwykle rzadko, była 150 lub 200 złotych za wizytę”. 

Dopytywany przez dziennikarza TVP, z jakich funduszy opłacane są usługi pełnomocnika Jacka Dubois, czy z prywatnej kieszeni czy z Kancelarii Senatu, Grodzki powiedział: „Jest pan po prostu bezczelny, oczywiście że z mojej prywatnej kieszeni”. 

Były pacjent Tomasza Grodzkiego to UB-ek? 

Tadeusz Staszczyk, były pacjent Tomasza Grodzkiego, który oświadczył, że otrzymał propozycję 5 tys. zł w zamian za fałszywe oczernienie marszałka Senatu, widnieje w katalogu IPN jako funkcjonariusz UB - podał we wtorek portal tvp.Info. Według portalu, ma tak wynikać z podanego przez mężczyznę numeru PESEL. 

Z informacji podanych na stronie tvp.info wynika, że „w danych katalogu IPN funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa pod sygnaturą »IPN Sz 0019/3593« można znaleźć bogatą historię Tadeusza Staszczyka w WUBP/WUds.BP, czyli Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego. Była to stalinowska jednostka terenowa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, funkcjonująca na terenie województwa szczecińskiego w latach 1946-1954”. 

„Według danych IPN pracę w WUBP Szczecin Staszczyk rozpoczął 18 listopada 1950 r. jako młodszy referent. Ostatnia adnotacja mówi o pracy w ubeckim Wydziale Kadr i Szkolenia WUdsBP, na stanowisku oficera szkoleniowego” - napisano na portalu informacyjnym. TVP.info wskazuje również, że to ten mężczyzna stał się bohaterem konferencji prasowej marszałka Senatu, który puścił na żywo nagranie audio z jego głosem. Kilka godzin wcześniej równolegle cytowały go Radio ZET i Onet. 

W swoim oświadczeniu dla mediów, jak wskazał portal tvp.info, Staszczyk „podał nr PESEL, z którego wynika, że to ten sam Tadeusz Staszczyk, który w katalogu IPN widnieje jako funkcjonariusz bezpieczeństwa PRL”. 

KW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka