Wybory prezydenckie przesunięte. Jarosław Gowin dogadał się z Jarosławem Kaczyńskim, fot. PAP/Leszek Szymański
Wybory prezydenckie przesunięte. Jarosław Gowin dogadał się z Jarosławem Kaczyńskim, fot. PAP/Leszek Szymański

Nie będzie wyborów prezydenckich 10 maja. Komentarze po oświadczeniu Gowina i Kaczyńskiego

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 328

Jarosław Kaczyński oraz Jarosław Gowin wypracowali zgodę. Wspólnie oświadczyli, że PiS i Porozumienie przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach. Wybory będą korespondencyjne, przeprowadzi je PKW.

Poinformowali, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie". Dodali, że wybory odbędą się w trybie korespondencyjnym, a Porozumienie poprze ustawę o głosowaniu korespondencyjnym i jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z PiS, propozycję jej nowelizacji.

"W związku z odrzuceniem przez opozycję wszystkich konstruktywnych propozycji umożliwiających przeprowadzenie tegorocznych wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym, partie Prawo i Sprawiedliwość oraz Porozumienie Jarosława Gowina przygotowały rozwiązanie, które zagwarantuje Polakom możliwość wzięcia udziału w demokratycznych wyborach" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez prezesów PiS i Porozumienia.

"Po upływie terminu 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez Sąd Najwyższy nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu RP ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie" - dodano.

"Wybory przeprowadzone przez Państwową Komisję Wyborczą, w trosce o bezpieczeństwo Polaków, ze względu na sytuację epidemiczną, odbędą się w trybie korespondencyjnym. Porozumienie Jarosława Gowina zobowiązuje się do poparcia ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r., a jednocześnie przedstawi, w uzgodnieniu z Prawem i Sprawiedliwością, propozycje jej nowelizacji" - głosi treść wspólnego oświadczenia.

Oświadczenie ukazało się w mediach w momencie, gdy kończyła się telewizyjna debata kandydatów na prezydenta.

Według lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza "dobrze, że rządzący przyznali się do błędu, że nie są w stanie przeprowadzić wyborów". - Nieudaczna władza, nieudolna, nieudaczni rządzący pokazali niestety ruinę organizacyjną państwa - ocenił.

Nawiązując do zakończonej debaty, stwierdził, że nie wiadomo, których wyborów będzie dotyczyła. "Smutne, szkoda" - dodał Kosiniak-Kamysz.

Kandydat na prezydenta zaznaczył, że był przygotowany na wybory w terminie 10 maja. - Władza nie była w stanie ich przeprowadzić i muszą za to Polaków przeprosić - powiedział lider ludowców.

- Próba przerwania trwających wyborów, unieważnienia ich i rozpoczęcia ich od nowa jest bezprawna, jak również zapowiedź tego, co zrobi Sąd Najwyższy jest oczywistym złamaniem i niezależności Sądu Najwyższego i naruszeniem praworządności – ocenił kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak.

Jak zauważył, "przecież to nie spotkanie panów Gowina i Kaczyńskiego jest miejscem ustalania orzeczeń Sądu Najwyższego - nie mają żadnego prawa ustalać jego orzeczeń, zanim one zapadną". Jego zdaniem "podawanie do publicznej wiadomości, co postanowił Sąd Najwyższy jest oczywistym naruszeniem praworządności".

Zdaniem Bosaka właściwym środkiem konstytucyjnym dla odsunięcia wyborów w sytuacji nadzwyczajnej, jaką mamy w tej chwili jest wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. - Należy wprowadzić stan nadzwyczajny, a stan nadzwyczajny powoduje automatyczne wydłużenie kadencji urzędującego prezydenta i automatyczne odsunięcie wyborów o 3 miesiące - powiedział. Przypomniał, że takie rozwiązania zaproponował jako pierwszy, przekonując, że jest ono "najprostsze i najwłaściwsze w tej sytuacji".


Polityk ocenił, że "spory wewnątrz obozu rządzącego przekładają się na pogłębiający się chaos w państwie i paraliż normalnych procedur demokratycznych". - Czekamy na potwierdzenie podanych informacji, będziemy obserwować, jakie decyzje będą podejmować najważniejsze osoby w państwie. Na razie to są tylko zapowiedzi, więc będę obserwować uważnie – stwierdził.

- Jarosław Kaczyński do spółki z Jarosławem Gowinem i całą Zjednoczoną Prawicą po raz kolejny zakpili sobie z polskiego społeczeństwa i instytucji wyborów, klucząc zamiast skorzystać z konstytucyjnego rozwiązania - wprowadzenia stanu klęski żywiołowej - skomentował szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.

Według niego treść wspólnego oświadczenia Kaczyńskiego i lidera Porozumienia "pokazuje, że gra Jarosława Gowina była od początku tylko i wyłącznie nacelowana na to, by się ze swoim patronem Jarosławem Kaczyńskim dogadać". - Nie chodziło o obronę demokracji, bo ostatecznie PiS ją depcze - zaznaczył. - Zwycięzcą tego całego sporu jest jednak Lewica, bo ani razu nie usiadła do stołu z Jarosławem Gowinem - oświadczył Gawkowski.

Dodał, że w tej chwili jest za wcześnie, "by mówić o dalszych scenariuszach w tej sytuacji".

- Skoro prezes przemówił to szanowni państwo - dzisiaj to jest jedyny drogowskaz dla Polek i Polaków – ironizował kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń. - Mam nadzieję, że po tych wyborach prezydenckich to się zmieni – dodał.

Według polityka "słowo prezesa jest tym słowem, które będzie w sprawie wyborów nadawało kierunek". - Nie Trybunał Konstytucyjny, nie większość parlamentarna, nie PKW będzie decydowała, ale prezes Jarosław Kaczyński – jak przemówi, jak zdecyduje, to tak będzie – podkreślił.


Rzecznik PO Jan Grabiec powiedział, że trudno wyczerpująco komentować wspólne oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina "zanim nastąpią fakty polityczne".

- Tym niemniej informacja o tym, że wybory nie odbędą się 10 maja, ani w maju z całą pewnością jest informacją dobrą. Jako Koalicja Obywatelska od dawna się domagamy, żeby wybory przełożone zostały na bezpieczniejszy czas i żeby nie odbywały się według przepisów które wyłączają PKW z nadzoru nad wyborami, czyli tak jak zakłada ustawa, którą odrzucił Senat - powiedział.

Dodał, że tak rozumie porozumienie Kaczyńskiego i Gowina, iż ustawa zostanie przyjęta, ale zostanie znowelizowana. - Diabeł tkwi w szczegółach, ale sam fakt, że wybory nie odbędą się w szczycie epidemii jest niewątpliwie sukcesem KO i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.

Pytany o to, czy gdyby zostały rozpisane nowe wybory PO będzie zmieniać kandydata na prezydenta, rzecznik PO zwrócił uwagę, że dziś nie ma o tym mowy. Nie wiadomo bowiem, dodał, jak będzie wyglądać ewentualna decyzja Sądu Najwyższego, unieważniająca wybory. - Naszą kandydatką jest Małgorzata Kidawa-Błońska i jesteśmy zwarci i gotowi, żeby ruszyć z kampanią, ale decyzje będą podejmować organy statutowe - zaznaczył Grabiec. Dalsze decyzje mogą zapaść w czwartek, kiedy to zarząd zbiera się ponownie.

Politycy PiS i Porozumienia pozytywnie odnieśli się do wspólnego oświadczenia Kaczyńskiego i Gowina. Wielu z nich skomentowało to na Twitterze.

- Mam nadzieję, że wybory prezydenckie odbędą się wcześniej niż w lipcu, w czerwcu - podkreślił wicepremier Jacek Sasin w RMF FM, pytany o nowy termin wyborów prezydenckich. Dodał, że "wszystko zależy od tego, kiedy Sąd Najwyższy wyda postanowienie, że nie doszło do skutecznego wyboru prezydenta i w związku z tym trzeba będzie te wybory powtórzyć".

Jak mówił, "jeszcze w czerwcu mogą się odbyć wybory w trybie korespondencyjnym, jeśli ustawa o głosowaniu korespondencyjnym zostanie dzisiaj ostatecznie przed Sejm potwierdzona". - Marszałek Sejmu w ciągu 14 dni musi te wybory ogłosić, i muszą się odbyć w terminie najdalej 60 dni, co oznacza, że te terminy mogą być krótsze - powiedział minister aktywów państwowych.

Zgodnie z pkt. 3 art. 129 konstytucji w razie stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przeprowadza się nowe wybory, na zasadach przewidzianych dla przypadku opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej. W razie opróżnienia urzędu prezydenta wybory zarządza marszałek Sejmu nie później niż w czternastym dniu po opróżnieniu urzędu, wyznaczając datę wyborów na dzień wolny od pracy przypadający w ciągu 60 dni od dnia zarządzenia wyborów.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka