Premier Morawiecki odbył serię spotkań po zakończeniu drugiego dnia szczytu UE. Spotkanie z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem, fot. PAP/EPA/FRANCISCO SECO / POOL
Premier Morawiecki odbył serię spotkań po zakończeniu drugiego dnia szczytu UE. Spotkanie z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem, fot. PAP/EPA/FRANCISCO SECO / POOL

Szczyt UE. Polska i Węgry nieugięte. Zanosi się na osłabienie zapisów ws. praworządności

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 101

Drugi dzień obrad przywódców państw i rządów na szczycie w Brukseli nie przyniósł porozumienia ws. budżetu na lata 2021-2027 oraz funduszu odbudowy. Wieczorem podczas kolacji dyskutowano kwestię powiązania budżetu UE z praworządnością. Według nieoficjalnych informacji były spięcia, ale zanosi się na osłabienie zapisów w tej sprawie.

Zepsuta kolacja

Szef Rady Europejskiej Charles Michel pracuje nad nową propozycją w sprawie wieloletniego budżetu UE i funduszu odbudowy po koronakryzysie. Miałaby ona przełamać impas trwający na szczycie w Brukseli. Stawką spotkania jest ogromna suma 750 mld euro na fundusz odbudowy po kryzysie wywołanym pandemią koronawirusa oraz 1,074 bln euro budżetu UE na lata 2021-2027. Szef RE nie zdecydował się jednak na przedstawienie nowych propozycji na piśmie podczas kolacji unijnych liderów - ma to zrobić w niedzielę po wznowieniu obrad.

Kolacja - jak donosili dyplomaci - była poświęcona kwestii powiązania budżetu UE z praworządnością. Według nieoficjalnych informacji rozmowa na ten temat była trudna. Tak naprawdę po raz pierwszy liderzy poważnie dyskutują tę sprawę, odkąd została zaproponowana w 2018 roku, dotąd omawiano ją czysto teoretycznie.

Polska i Węgry domagają się, by ewentualne decyzje dotyczące zamrażania środków krajom mającym problemy z praworządnością były podejmowane jednomyślnie.

Osłabić mechanizm ws. praworządności

Wiele krajów nie zabrało głosu na ten temat podczas kolacji, co odczytywane jest przez dyplomatów jako brak wyraźnego wsparcia dla ostrego stawiania tej sprawy. - Wydaje się, że większość krajów nie chce, aby kwestia praworządności stała się przeszkodą do porozumienia - ocenił rozmówca PAP.

Nawet premier Holandii Mark Rutte, który był jastrzębiem w tej sprawie porzucił promowanie ostrzejszych zapisów niż te proponowane przez przewodniczącego Rady Europejskiej. Chodzi o system głosowania ws. uruchomienia ewentualnych sankcji. KE chciała tzw. odwróconej większości kwalifikowanej, co znaczy, że do zablokowania decyzji potrzeba byłoby zebrania większości krajów UE. Michel zaproponował, aby to do decyzji o sankcjach konieczne było zebranie większości stolic, co sprawia, że o decyzję taką byłoby trudniej.

Premier Węgier Viktor Orban groził, że zablokuje i takie rozwiązania, a szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki mówił dziennikarzom, że Polska nie chce żadnych arbitralnych mechanizmów, które mogą prowadzić do tego, że później "politycznie motywowane państwa będą podejmowały za nas decyzje w sprawach, co do których nie będziemy czuli żadnych zobowiązań".


Orban i Morawiecki pod presją

Węgierska propozycja mówi o warunkowości dotyczącej wydawania środków z budżetu, ale zamiast łączenia wydatków z poszanowaniem praworządności wskazuje na zaradzenie "nieprawidłowościom". Ewentualne sankcje - zgodnie z propozycją Budapesztu, do której jako pierwsze dotarło Politico - musiałyby zostać jednogłośnie zatwierdzone przez przywódców krajów UE.

"To nie przejdzie" - skomentował w rozmowie z PAP jeden z uczestników szczytu UE. Faktem jest jednak, że przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel będzie musiał znaleźć jakieś rozwiązanie i tego problemu, ponieważ premier Węgier Viktor Orban grozi zablokowaniem porozumienia, jeśli zawarte byłoby w nim uzależnienie wypłat od praworządności.

Pod presją w tej sprawie jest też szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki. "Mechanizm łączenia funduszy europejskich z praworządnością, to kolejna próba pozatraktatowego nacisku na państwa członkowskie. Zgoda na to będzie oznaczać, że UE coraz bardziej oddala się od swych fundamentalnych zasad. Dlatego ta propozycja powinna być bezwzględnie odrzucona" - napisała w sobotę na Twitterze była premier, a obecnie europosłanka PiS Beata Szydło.

Kanclerz Niemiec Angela Merkel, choć jej ministrowie wypowiadają się w tej sprawie publicznie dosyć stanowczo, sama też nie chce, by warunkowość blokowała porozumienie unijne w sprawie wieloletniego budżetu i funduszu odbudowy. Merkel nie jest w takim podejściu osamotniona w Radzie Europejskiej.

- Obrady są na ważnym etapie. Nie można jeszcze powiedzieć, czy jutro osiągniemy jakieś rozwiązanie. Warto jednak kontynuować prace, ponieważ wśród państw członkowskich istnieje szeroka gotowość do znalezienia rozwiązania - poinformował z kolei dziennikarzy po drugim dniu szczytu UE w Brukseli niemiecki dyplomata.

Oszczędna czwórka blokuje fundusz odbudowy

Niezależnie od tego jakie będą propozycje w niedziele w tej sprawie Michel będzie musiał znaleźć też nowe rozwiązania dotyczące wysokości środków. Przedstawiona przez niego w sobotę rano nowa formuła, zakładająca zmniejszenie grantów w funduszu odbudowy była - według rozmówców PAP - do przyjęcia przez praktycznie wszystkie państwa członkowskie. Niezadowolone dalej były jednak kraje z klubu tzw. oszczędnej czwórki, czyli Austria, Holandia, Dania i Szwecja.

Projekt Michela zakładał, że na fundusz odbudowy miałoby pójść 750 mld euro (tak jak proponowała KE). Jednak w kwocie tej 450 mld euro, a nie 500 mld euro jak proponowano wcześniej, byłoby dostępne w grantach.

Ta zmiana, która pociągała za sobą cięcia w różnych obszarach, połączona z większymi rabatami od składek dla Austrii, Danii i Szwecji oraz zwiększenie udziału państw członkowskich w opłatach celnych (na czym skorzystałaby Holandia) nie przekonywały jednak klubu oszczędnych.

Wielkość kwot to nie jedyny problem. Źródła informowały, że cały czas nie ma porozumienia co do mechanizmu zarządzania wypłatami pieniędzmi. Holandia chciała, aby decyzje w tej sprawie były podejmowane przez unijnych ministrów finansów jednomyślnie. Podstawą miałaby być ocena złożonych przez stolice planów reform i ich realizacji. Na takie rozwiązanie nie chcą się zgodzić państwa południa UE obawiając się dyktowania im polityk.

Osiem godzin przerwy po porannym posiedzeniu zostało wykorzystane do spotkań bilateralnych i w mniejszych gronach. Pierwszą rundę konsultacji Michel przeprowadził z przywódcami tzw. oszczędnej czwórki, czyli Austrii, Danii, Szwecji i Holandii oraz przywódcami Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Grecji i Portugalii.

Negocjacje Morawieckiego

Michel spotkał się też w przerwie z premierem Mateuszem Morawieckim oraz osobno z premierem Węgier Viktorem Orbanem. Ten ostatni zaproponował wykreślenie odniesień do praworządności z tekstu dotyczącego wieloletniego budżetu unijnego i funduszu odbudowy.

Po zakończeniu sobotnich obrad premier Morawiecki spotkał się z premierami V4 - Andrejem Babiszem, Viktorem Orbanem i Igorem Matoviczem. Dołączył do nich również premier Słowenii Janez Jansza. Następnie Morawiecki rozmawiał z premierem Łotwy Krisjanisem Karinsem oraz premierem Chorwacji Andrejem Plenkoviciem.


Macron się zdenerwował

Poirytowany nieustępliwością krajów ws. funduszu odbudowy prezydent Francji Emmanuel Macron miał nawet szykować się do powrotu do Paryża w sobotę wieczorem, ale przez przedłużenie obrad musiał zostać w Brukseli.

W sobotniej propozycji Michela niezmieniona została też warunkowość dotycząca zobowiązania się do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku dla krajów mających korzystać ze środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Polska jest mocno zainteresowana tą sprawą, bo ma być największym odbiorcą unijnych funduszy w tym obszarze.

ja

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj101 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (101)

Inne tematy w dziale Polityka