Kandydatka na prezydenta Białorusi Swiatłana Cichanouska uważa, że zwyciężyła w wyborach. Wyniki zaskarżyła w Centralnej Komisji Wyborczej. Donald Tusk wezwał Alaksandra Łukaszenkę do "opublikowania faktycznych wyników głosowania".
Cichanouska nie uznaje wyników wyborów podanych przez Centralną Komisję Wyborczą. - Oczywiście nie uznajemy. Uzyskane przez nas dane nie są zgodne z tymi, które ogłoszono - powiedziała Cichanouska dziennikarzom. Dodała, że nie zamierza opuszczać Białorusi.
- Cichanouska odwiedziła Centralną Komisję Wyborczą, by złożyć skargę – powiedział rosyjskiej agencji TASS przedstawiciel białoruskiej CKW.
Kandydatka opozycji domaga się uznania za nieważne wyników wyborów opublikowanych przez przewodniczącą CKW Lidziję Jarmoszynę – powiedziała agencji TASS rzeczniczka Cichanouskiej, Anna Krasulina.
- W związku z przypadkami naruszenia prawa przy podliczaniu głosów domagamy się przeprowadzenia ponownego głosowania i sprawdzenia poświadczeń. W razie niemożności przeprowadzenia ponownego podliczenia wybory powinny być uznane w niektórych lokalach za nieważne – oznajmiła Krasulina.
Według zaktualizowanych wstępnych wyników podanych przez CKW urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka uzyskał w niedzielnych wyborach 80,08 proc. głosów, a na drugim miejscu uplasowała się Cichanouska z 10,09 proc. Żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał 2 proc. głosów.
Tusk apeluje do Łukaszenki
Były szef Rady Europejskiej i obecny szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk wezwał w poniedziałek prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę do "opublikowania faktycznych wyników wczorajszego głosowania i zaprzestania przemocy".
Tusk zaapelował też do Łukaszenki na Twitterze o "zaprzestanie przemocy, wycofanie sił specjalnych i natychmiastowe uwolnienie aresztowanych pokojowych demonstrantów".
"Wzywam wszystkich decydentów białoruskiej elity rządzącej do uznania wyboru narodu" - napisał Tusk.
Podkreślił, że Białorusini wybrali w wyborach: demokrację, wolność i położenie kresu dyktaturze. "Podziwiamy waszą odwagę i determinację. Wszyscy ludzie w Europie i na świecie są z wami. Zdjęcia z Mińska zaprzeczają oficjalnej narracji ponownie wybranego prezydenta. Widzimy odrzuconego prezydenta, który wypowiedział wojnę swojemu narodowi, prezydenta, który systematycznie łamał prawo i porządek własnego kraju" - napisał szef EPL.
Podkreślił, że zdecydowana większość mieszkańców Białorusi protestuje pokojowo. "Ludzie dokonali wyboru i nawet Łukaszenka nie może już tego zmienić. EPL uważnie obserwuje wydarzenia i stoi (po stronie) obywateli Białorusi" - oznajmił.
Tusk napisał też na prywatnym profilu na Twitterze, że polski rząd powinien domagać się natychmiastowego zwołania RadyEuropejskiej. "Wsparcie Białorusinów to zarówno moralny obowiązek jak i polska racja stanu. Na co czekacie?!" - głosi wpis.
Morawiecki rozmawiał z szefową KE
Wcześniej rzecznik polskiego rządu poinformował, że premier Mateusz Morawiecki zaapelował już do szefowej KE Ursuli von der Leyen i do Charles'a Michela o zwołanie nadzwyczajnego szczytu unijnego w sprawie sytuacji na Białorusi. Stałe Przedstawicielstwo RP przy UE w Brukseli przekazało w poniedziałek von der Leyen i Michelowi pismo z apelem polskiego premiera w tej sprawie.
Tusk po jakimś czasie opublikował tweeta: "Premier Morawiecki złożył już wniosek o zwołanie Rady. Umknęło to mojej uwadze, za co przepraszam. Liczę na skuteczność akcji premiera".
Wybory na Białorusi
Według wstępnych wyników w wyborach zwyciężył Łukaszenka, zdobywając 80,23 proc. głosów. Jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska otrzymała 9,9 proc.
Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana. Żadnych nieprawidłowości w przebiegu wyborów nie zaobserwowali obserwatorzy poradzieckiej Wspólnoty Niepodległych Państw.
Wieczorem na ulicach Mińska doszło do protestów, które zostały stłumione przez siły bezpieczeństwa. Według centrum obrony praw człowieka Wiasna w wyniku tych starć zginęła co najmniej jedna osoba, a trzy zostały poważnie ranne. MSW Białorusi zdementowało informację o śmierci jednego z uczestników protestów. W poniedziałek podało, ze w noc po wyborach zatrzymano w całym kraju około 3 tys. osób za udział w zgromadzeniach masowych odbywających się bez zezwolenia; w tym około 1000 w Mińsku i ponad 2 tys. w innych miastach.
KJ