Donald Tusk skrytykował użycie sił policyjnych w Warszawie podczas strajku kobiet. Fot. PAP/EPA
Donald Tusk skrytykował użycie sił policyjnych w Warszawie podczas strajku kobiet. Fot. PAP/EPA

Tusk zakpił z obstawy policjantów na Strajku Kobiet. Porównał ją do swoich rządów

Redakcja Redakcja Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 182

Donald Tusk wstawił zdjęcie ogromnego kordonu policyjnego na Żoliborzu. Stwierdził, że gdy był premierem, tylko dwóch policjantów ochraniało jego dom na protestach. 

Policja zablokowała drogi uczestników niedzielnego strajku kobiet, którzy chcieli protestować przeciwko polityce rządu przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Siły policyjne były ogromne, mundurowi użyli bardzo wielu wozów. Poza tym, ochraniali pomniki w Warszawie - prezydenta Lecha Kaczyńskiego i ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej.

Wydarzenia ze Szczecina, gdzie obklejono monument polityka zmarłego w Smoleńsku plakatami z podobizną Wojciecha Jaruzelskiego i symboliką protestów proaborcyjnych, wskazywały na możliwość dewastacji pomników w stolicy. 

- Dziś na Żoliborzu. Kiedy byłem premierem, pod moim mieszkaniem zwolennicy PiS zorganizowali kilkadziesiąt manifestacji, a nawet kilkudniowe miasteczko namiotowe. Porządku pilnowało dwóch policjantów - wspomniał na Twitterze Donald Tusk, który w taki sposób odniósł się do obecności policji na warszawskich ulicach.  


Wielu wyborców opozycji poparło byłego premiera i porównało obecną sytuację w Polsce do stanu wojennego w PRL. Jednak Tusk napisał prawdopodobnie protest z Sopotu w czerwcu 2014 roku. Pod domem ówczesnego szefa rządu rzeczywiście zjawiło się trzech policjantów.


Podobna sytuacja wydarzyła się w 2009 roku, gdy kilkadziesiąt osób zorganizowało pikietę i utworzyło miasteczko namiotowe. 

- Wkraczanie przez demonstrantów do domów prywatnych, atakowanie rodziny, czy Bogu ducha winnych sąsiadów - tak jak na przykład w przypadku pana premiera - uważamy za formę, która łamie dobre zasady życia publicznego, dobre obyczaje, nie służy wyjaśnieniu jakichkolwiek postulatów, a tylko zadymie i medialnemu poklaskowi organizatorów tego protestu na czele z panem Guzikiewiczem - komentował wtedy rzecznik rządu Paweł Graś. 

Jednak dużo liczniejsza manifestacja, skupiająca kilka tysięcy osób, manifestowała przed domem Tuska w 2012 roku. Wtedy była to głównie młodzież, która nie zgadzała się na przyjęcie układu ACTA. Na zdjęciach z tamtego okresu dostrzeżemy licznie zgromadzonych policjantów, pilnujących porządku i kilka wozów.

Demonstracja była nielegalna, ponieważ nie wydał na nią zgody prezydent Sopotu. Decyzję tłumaczył zbyt późno złożonym wnioskiem przez organizatorów. 


Marcin Wątrobiński przytoczył również fragment relacji "Gazety Wyborczej", która pisała o ukaraniu mandatami kilku protestujących, a także o przewożeniu najbardziej radykalnych uczestników manifestacji na komendy policyjne. 

- Kar za "Donald matole" też pewnie nie pamięta - skomentowała blogerka Kataryna. 



GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka