Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej wciąż są w sieci.
Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej wciąż są w sieci.

Drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej nadal w sieci. Prokuratura bezradna

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Śledczy i ABW od 2012 roku nie mogą doprowadzić do usunięcia z sieci fotografii ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Rosjanie odmawiają Polsce współpracy w tej kwestii. 

Internauta z Rosji

Od 2011 roku w Internecie można bez problemu natrafić na drastyczne zdjęcia rozczłonkowanych ciał wokół wraku Tu-154 M, który rozbił się w Smoleńsku. Na kilku z nich widać prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wstrząsające przede wszystkim dla rodzin ofiar fotografie opublikował jako pierwszy internauta "Gorożanin iz Barnauła". Był to bloger Anton Sizych, który chciał udowodnić, że pasażerowie Tupolewa zginęli w mordzie rytualnym, a katastrofa tak naprawdę nie miała miejsca. Rok później na rosyjskich portalach pojawiły się kolejne zdjęcia. Na wielu z nich widać było prezydenta Lecha Kaczyńskiego na stole sekcyjnym. 

Śledztwo ws. wycieku szokujących zdjęć ze Smoleńska ruszyło w 2012 roku. Formalnie trwa do dziś, ale ugrzęzło w miejscu. 

wrak tupolewa
Wrak Tupolewa. fot. PAP/EPA / YURI KOCHETKOV

Nie można usunąć zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej

- W sprawie wykonano szereg czynności zmierzających do zweryfikowania pochodzenia zdjęć. Dotychczas przeprowadzone czynności nie pozwoliły na ustalenie ich autora - powiedziała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prokurator Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Jak dodała, "prokuratura wielokrotnie wzywała administratorów serwisów do usunięcia zdjęć, ale biorąc pod uwagę specyfikę sieci internet i jej globalny charakter, zdjęcia są nadal powielane i udostępniane". 

W art. 266 par. 2 kodeksu karnego czytamy: "kto, wbrew przepisom ustawy lub przyjętemu na siebie zobowiązaniu, ujawnia lub wykorzystuje informację, z którą zapoznał się w związku z pełnioną funkcją, wykonywaną pracą, działalnością publiczną, społeczną, gospodarczą lub naukową" musi liczyć się z grzywną, ograniczeniem lub pozbawieniem wolności do lat dwóch. 

Kiedy zdjęcia ofiar zostały zablokowane na jednej z rosyjskich stron, pojawiały się na innych. Polskie służby zwróciły się do FSB o pomoc w zablokowaniu witryn, ale bezskutecznie. Według "Rzeczpospolitej", źródłem materiałów może być osoba z kręgu MAK, bowiem były wykorzystywane w rosyjskim śledztwie. Media w 2012 roku informowały o propozycjach dla polskiej prasy od pośrednika, który oferował redakcjom latem 2010 roku zdjęcia zmarłego Lecha Kaczyńskiego w zamian za 30 tys. złotych. Zamieszczone na niemieckich i amerykańskich serwerach fotografie nadal można odnaleźć w Internecie. 

Czytaj też: Zdjęcia Ewy Kopacz z prosektorium po Smoleńsku. Fala komentarzy

GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka