Twój telefon sprawdza, co jesz, z kim się lubisz. "Chińczyków interesuje wszystko"

Redakcja Redakcja Chiny Obserwuj temat Obserwuj notkę 62
Musimy zdawać sobie sprawę, co jest celem państwa chińskiego. A jest nim pokonanie Stanów Zjednoczonych. Dominacja na świecie. Kilka dni temu cel ten trafnie opisał Guo Jicheng, członek KPCh i politolog „Zasady dla przyszłości całego świata będziemy stanowić my". I te informacje zebrane na nasz temat na pewno w odpowiednim czasie Chińczycy wykorzystają – mówi Hanna Shen, publicystka, Polka od lat mieszkająca w Tajwanie.

Rząd Litwy rekomenduje obywatelom nie kupowanie nowych i pozbycie się już zakupionych smartfonów Xiaomi, gdyż mogą one mieć włączane nielegalne opcje cenzury. Wcześniej pojawiały się informacje o tym, że chińskie produkty elektroniczne, przede wszystkim smartfony, mogą służyć chińskim służbom specjalnym. W kolejnych krajach są one na cenzurowanym. Czy rzeczywiście sprawa jest poważna i w jaki sposób taki smartfon, dla większości ludzi jest zwykłym gadżetem, może zaszkodzić zwykłemu użytkownikowi?

Hanna Shen: Przede wszystkim nie wolno traktować takiego telefonu jako „zwyczajnego gadżetu”. Nie jest to sprzęt elektroniczny wyprodukowany przez prywatne firmy. Ale przez firmy, które jak wielki koncern Huawei są w całości podporządkowane państwu chińskiemu, a więc Komunistycznej Partii Chin i Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. A skoro tak, to zadaniem tych firm jest działać przede wszystkim na rzecz właściciela, czyli chińskiej armii i komunistycznej partii. Trzeba pamiętać, że do wspierania, pomocy i współpracy z chińskim wywiadem zobowiązuje każdą firmę, organizację i obywatela w ChRL ustawa o wywiadzie z 2017 r. I już samo to prawo powoduje że w dużym stopniu technologia Made in China i te rzekomo "zwykłe gadżety" powinny być wykluczone.

Przeczytaj też:

Symbol ery Merkel. "Jedna ręka ratuje opozycjonistów, druga wspiera reżim, który zabija"

W jaki sposób działają one na rzecz rządu w Pekinie?

Przede wszystkim poprzez zbieranie informacji o obywatelach innych państw, a także obywatelach chińskich poza granicami Chińskiej Republiki Ludowej i przekazywanie tych informacji do centrali. Pekin gromadzi szczegółowe dane osobowe na masową skalę z wielu powodów: dla korzyści gospodarczych, rozwoju technologii, wsparcia działań szpiegowskich, wywierania wpływu politycznego lub w celu dezinformacji społeczeństw.

No tak, ale w rozmowach prywatnych ludzie często podkreślają, że przecież szpiegowani jesteśmy wszędzie. Korzystając z mediów społecznościowych, popularnych przeglądarek, smartfonów także należących do zachodnich firm. Dlaczego akurat chińskie firmy miałyby być niebezpieczne?

Tak, często pada argument, że przecież zachodnie prywatne firmy też szpiegują. Ale nawet jeśli to prawda i my jesteśmy w stanie to udowodnić, zawsze możemy wystąpić na drogę prawną. Możemy zażądać odszkodowania. Tak to działa, gdy mamy do czynienia z państwem prawa. Zupełnie inaczej, gdy firmy są podporządkowane partii komunistycznej, służą Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Musimy zdawać sobie sprawę, co jest celem państwa chińskiego. A jest nim pokonanie Stanów Zjednoczonych. Dominacja na świecie. Kilka dni temu cel ten trafnie opisał Guo Jicheng, członek KPCh i politolog "Zasady dla przyszłości całego świata będziemy stanowić my". I te informacje zebrane na nasz temat na pewno w odpowiednim czasie Chińczycy wykorzystają.

Jakie informacje mogą być pozyskiwane?

Chińczyków interesuje wszystko. To, gdzie robimy zakupy, co jemy, z kim się kontaktujemy, przyjaźnimy. Chiński wywiad nie działa w sposób tradycyjny, że jest to jedna organizacja, ale działa na wielu polach, w sposób taki „pajęczy”. To znaczy do szpiegowania wykorzystywane są różne instytucje, instrumenty, czasem zwykli obywatele, na przykład studenci studiujący w danym kraju. Naukowcy wyjeżdżający na stypendia, nauczyciele działający w Instytucie Konfucjusza. Tak samo wykorzystywane są te informacje z naszych smartfornów. To, z kim się spotykamy, co jemy, co kupujemy, gdzie jedziemy na wakacje. Czy wśród naszych przyjaciół bądź znajomych są Chińczycy, przebywający w Europie. W ogóle z kim się przyjaźnimy. Wszystkie te informacje są dla chińskich służb specjalnych cenne. Korzystając z ich telefonów możemy im informacje te udostępnić.

Podam przykład z innej branży, ale pokazujący, że Chińczycy zbierają informację na masową skalę i wykorzystują każdą możliwość. Za rządów Trumpa amerykański Kongres uchwalił przepisy zakazujące firmom transportowym z USA dokonywania zakupu pojazdów chińskiego producenta taborów kolejowych, firmy CRRC. Amerykanie odkryli, że Chińczycy w produkowanych przez siebie wagonach ukrywają złośliwe oprogramowanie w systemie kamer bezpieczeństwa , co umożliwia zbieranie informacji np. o urzędnikach Pentagonu lub Białego Domu podczas jazdy i wysyłanie zebranych informacji do Pekinu.

Ale rząd Litwy zwrócił uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo wypływające z faktu korzystania z telefonów Xiaomi czy np. Huawei. Otóż stosują one cenzurę tj. za pomocą oprogramowania mogą one usuwać niewygodne dla chińskiego rządu tematy, takie jak „wolny Tybet”, „ruchy demokratyczne”, „niepodległość Tajwanu”.

Takie blokowanie niewygodnych tematów czy urabianie poglądów to element wojny dezinformacyjnej prowadzonej przez Pekin. Jak niebezpieczna jest ta wojna przekonaliśmy się już na początku pandemii, gdy Chiny przeprowadziły zmasowaną akcję dezinformacyjną, dotyczącą pochodzenia wirusa, czy gdy tak jak Rosja rozprowadzały fałszywe informacje np. o szczepionkach by doprowadzić do większej polaryzacji społeczeństw.

 Trzeba dodać, że raport litewskiego Narodowego Centrum Cyberbezpieczeństwa podaje, że komórki Xiaomi wysyłają zaszyfrowane dane użytkowania na serwer znajdujący się w Singapurze, ale w zeszłym roku m. in. Forbes pisał, że dane te trafiają także na serwery w Rosji. Ta bliskość działań i interesów Rosji i Chin także z wykorzystaniem technologii Made in China powinna powodować, że zapali nam się czerwona lampka.


Przeczytaj też:

Podsumowanie rządów Angeli Merkel. „Katastrofa Polski, Niemiec i Unii Europejskiej”

Poseł PiS o wyborach w Niemczech i relacjach z Polską: Gorzej niż za Merkel nie będzie

"Jedna sędzia wyłączyła prąd tysiącom ludzi. Ciekawe, co by powiedział Schuman?"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka