Nie milkną echa sporu polskiego rządu z Unią Europejską.
Nie milkną echa sporu polskiego rządu z Unią Europejską.

"Morawiecki wystąpił ostro, ale złagodnieje i dogada się z Unią. Kompromis jest pewny"

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 61
Ostre wystąpienia Ursuli von der Leyen i potem premiera Mateusza Morawieckiego, to mocne zarysowanie stanowisk negocjacyjnych. Służą temu, by potem z nich zejść i szukać kompromisu. Jestem przekonany, że niebawem do porozumienia z UE dojdzie – mówi Salonowi24 dr Andrzej Anusz politolog, Instytut Piłsudskiego.

Debata w Parlamencie Europejskim, konfrontacyjne wystąpienia przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz polskiego premiera Mateusza Morawieckiego. Jak Pan je ocenia?

Dr Andrzej Anusz: To takie mocne wejście do pewnego procesu, który będzie się toczył. Ostre wystąpienia Ursuli von der Leyen i potem premiera Mateusza Morawieckiego, to przede wszystkim mocne zarysowanie stanowisk negocjacyjnych. Służą temu, by potem z nich zejść i szukać kompromisu. Jestem przekonany, że niebawem do tego porozumienia dojdzie.

Przeczytaj też:

230 ton złota w zasobach NBP. Polska na 11. miejscu w Europie

Jednak nie brak głosów, że premier przesadził, że należało jednak już w wystąpieniu wystąpić łagodniej, zadeklarować ustępstwa?

No nie. To wystąpienie miało dwa cele. Pierwszym było zarysowanie mocnego stanowiska u progu negocjacji. Drugim - dotarcie z tym stanowiskiem do Polaków, wyborców w naszym kraju. I premier nie mógł zaproponować ustępstw w oficjalnym wystąpieniu na forum Parlamentu Europejskiego. Byłoby to fatalnie odebrane w Polsce, szczególnie źle przyjęliby to wyborcy partii rządzącej. 

Dlatego szef rządu wystąpił bardzo zdecydowanie. Gdy reflektory i kamery zostaną wyłączone, dojdzie do realnych rozmów. Być może negocjacje będą twarde, ale obie strony będą musiały jednak ustąpić. Bo kompromis leży w ich interesie.

Jednak opozycja podkreśla, że PiS prowadzi do Polexitu, wyjścia naszego kraju z Unii Europejskiej. Pan nie ma obaw z tym związanych?

Absolutnie nie. Przypomnę, że PiS wywodzi się z Porozumienia Centrum. Partii, która jako pierwsza zaczęła mówić o wejściu Polski do NATO i Unii Europejskiej. Potem integracja z Zachodem stała się elementem kompromisu większości sił politycznych w naszym kraju. Najpóźniej do kompromisu przystąpili postkomuniści.

Ale pomimo wielu różnic nadal wśród największych sił politycznych panuje kompromis – wszyscy uważają, że miejsce Polski jest w Unii Europejskiej. Spór dotyczy jej kształtu, natomiast sam konflikt wokół orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego będzie rozgrywany przez główne siły polityczne w ramach kampanii wyborczej. Bo obie siły na tym zyskują.

Czy ta debata w Parlamencie Europejskim będzie początkiem kampanii wyborczej w Polsce?

Nie będzie jej początkiem, ale już w wykonaniu polskich polityków stanowi ewidentny element kampanii wyborczej. Ona już trwa od pewnego czasu. Programem wyborczym jest przecież wdrażanie Polskiego Ładu. Ostatnia demonstracja PO na placu Zamkowym jest także jej prognostykiem. W ten tryb polska polityka już weszła.

Czyli na wiosnę czekają nas przyspieszone wybory, w których osią sporu będzie Unia Europejska?

Niekoniecznie. To znaczy – dyskusja o Unii będzie tematem kampanii wyborczej, która już od jakiegoś czasu się toczy. Równie dobrze może jednak dojść do wcześniejszych wyborów wiosną przyszłego roku. A równie dobrze do wyborów przewidzianym przez konstytucję terminie, czyli jesienią 2023 roku. Tu nic nie jest jeszcze przesądzone. Natomiast odejście z rządu Jarosława Kaczyńskiego jest rzeczą znamienną. Prezes PiS będzie chciał się skupić na działalności politycznej, partyjnej. Po to, by na wybory być gotowym. Niezależnie od tego, czy odbędą się one za kilka miesięcy, czy za dwa lata.

Przeczytaj też:

Morawiecki w PE: Nie zgadzam się na szantaż i groźby ze strony Unii!

Całe przemówienie Morawieckiego w PE. "Najwyższym prawem jest konstytucja"


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka